[TYLKO U NAS] A. Wróblewski: W minionym roku mieliśmy wyraźnie inscenizowane demonstracje przeciwko D. Trumpowi, które destabilizowały Stany Zjednoczone
Prezydent Donald Trump nie wzywał do tego, by niszczyć i strzelać do kogoś. Nie było takiego oburzenia, gdy palono miasta amerykańskie i prywatne sklepy w kontekście zamieszek po śmierci George’a Floyda czy w kontekście zamieszek ruchu Black Lives Matter. W minionym roku mieliśmy wyraźnie inscenizowane demonstracje przeciwko Donaldowi Trumpowi, które destabilizowały Stany Zjednoczone – zauważył Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego w Warszawie, w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
W środę zwolennicy Donalda Trumpa wtargnęli do siedziby amerykańskiego Kongresu, który miał zatwierdzić zwycięstwo Demokraty Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich. [czytaj więcej] W wyniku zamieszek zginęło 5 osób. Po wznowieniu prac Kongres zatwierdził głosy Kolegium Elektorów i uznał Joe Bidena za zwycięzcę.
Wydarzenia w Waszyngtonie wywołały szereg komentarzy na całym świecie. Przywódcy państw ocenili je jako atak na demokrację. [czytaj więcej]
– Nie ma wątpliwości, że problemy leżą głębiej i trzeba je dobrze zdiagnozować, żeby zrozumieć, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim, by ustrzec się przed tego typu problemami w przyszłości. Lekcje musi odrobić Joe Biden. Nie dramatyzowałbym, że to są wyjątkowe wydarzenia i nadchodzi już niemalże koniec świata, bo ktoś wtargnął na amerykański Kapitol. Pamiętajmy, że były gorsze wydarzenia. Na przykład w 1954 roku nacjonaliści z Puerto Rico podstępnie weszli do Kongresu i otworzyli ogień, raniąc pięciu kongresmenów. (…) W 1971 roku ktoś próbował podłożyć bombę, protestując przeciwko wojnie w Wietnamie – wskazywał Artur Wróblewski.
– To że społeczeństwo amerykańskie protestuje, pokazuje, że demokracja w Ameryce ma się bardzo dobrze; że ludzie są świadomi. W Rosji czy w Chinach ludzie właściwie już nie demonstrują, bo albo nie mogą, albo są apatyczni, ospali i nie rozumieją polityki. To się dzieje dlatego, że są manipulowani. Mieliśmy do czynienia z cenzurowaniem prezydenta Trumpa, czyli pewną formą manipulacji, chociażby w mediach liberalno-lewicowych – dodał.
Firma Facebook Inc. rozszerzyła zakaz korzystania z kont na Facebooku i Instagramie wobec Donalda Trumpa na co najmniej dwa tygodnie. [czytaj więcej] Z kolei Twitter wielokrotnie blokował lub cenzurował wpisy ustępującego prezydenta USA na jego profilu. [czytaj więcej]
– Nie ma odpowiedzialności prawnej za manipulowanie mediami społecznościowymi przez gigantów. (…) Badania porównawcze wykazały, że Facebook czy Twitter w większym stopniu cenzuruje wypowiedzi czy wpisy o charakterze konserwatywno-republikańskim albo amerykańskich chrześcijan, natomiast de facto nie cenzuruje – wręcz promuje – wpisy o charakterze lewicowym, liberalnym czy ateistycznym. Media społecznościowe nie działają odpowiedzialnie, by zagwarantować wolność słowa wszystkim stronom, a takie powinno być ich zadanie – oznajmił politolog.
Gość „Aktualności dnia” zwrócił uwagę na fakt, że policja kapitolińska i FBI dopuściły do wtargnięcia na teren Kongresu osób, które posiadały status „potencjalnie stanowiących zagrożenie terrorystyczne”.
– Być może ktoś na to w pewnym sensie zezwolił, by skompromitować prezydenta Trumpa. Od razu podniosły się głosy, że psuje demokrację i wzywa ludzi, by wtargnęli do Kongresu i może aby zastrzelili kobietę. Prezydent Donald Trump nie wzywał do tego, by niszczyć i strzelać do kogoś. Nie było takiego oburzenia, gdy palono miasta amerykańskie i prywatne sklepy w kontekście zamieszek po śmierci George’a Floyda czy w kontekście zamieszek ruchu Black Lives Matter. Takie same incydenty, gdy policjant postrzelił czarnoskórego Amerykanina, były za czasów Baracka Obamy i jakoś nikt wtedy nie robił afer i zamieszek. W minionym roku mieliśmy wyraźnie inscenizowane demonstracje przeciwko Trumpowi, które destabilizowały Stany Zjednoczone – zauważył amerykanista.
Zdaniem Artura Wróblewskiego, ci, którzy chcą zdestabilizować pewnego rodzaju spuściznę prezydenta Donalda Trumpa i ją przekreślić, zawiodą się – nie osiągną sukcesu.
– Prezydent Trump stał się rzecznikiem osób w Stanach Zjednoczonych, które są sfrustrowane, nieszczęśliwe albo poszkodowane. W USA mamy rosnące nierówności dochodowe, które przekładają się na nierówności społeczne. Są rządy wielkich korporacji, wpływy wielkich ludzi Partii Demokratycznej, jak rodzina Bidenów. (…) Jest wiele problemów, które wyczuł i zagospodarował prezydent Trump. (…) Wydaje się, że to te kwestie powodują, że tak wielu ludzi w Ameryce posłuchało prezydenta Trumpa i popiera jego język walki ze zdemoralizowanymi elitami, próżniaczymi i chciwymi. Cztery lata temu chwycił swoim hasłem, by „osuszyć to bagno” elit, które zajmują się bogaceniem – wspomniał politolog.
Całą rozmowę z Arturem Wróblewskim w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl