Tusk nie będzie kandydował na szefa KE
Donald Tusk podjął decyzję, że do 2015 roku będzie się angażował wyłącznie w sprawy krajowe. W ten sposób premier odpowiedział na pytanie, czy podjął decyzję w sprawie ubiegania się o funkcję szefa Komisji Europejskiej.
Tusk powiedział, że podejmując decyzję, przedyskutował ją m.in. z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Dodał, że jego decyzja jest definitywna, a wybór – jednoznaczny.
To pewnego rodzaju zasłona dymna mająca osłodzić odejście ze stanowiska, tak jak miało to miejsce w przypadku odchodzącego z urzędu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który rzekomo miał zostać sekretarzem generalnym ONZ.
– Ta sytuacja kojarzy mi się z sytuacją Aleksandra Kwaśniewskiego. Nikt nie myślał poważnie o tym, że odchodzący wtedy, po zakończeniu drugiej kadencji, z urzędu prezydenckiego – Aleksander Kwaśniewski, mógłby pełnić jakąś funkcję międzynarodową. Jego otoczenie zaczęło wówczas upowszechniać informację o tym, że miałby zostać albo sekretarzem generalnym ONZ, albo pełnić jakąś ważną funkcję w innych organizacjach międzynarodowych. Okazało się, że to nawet nie stwierdzenia na wyrost, a pewnego rodzaju zasłony dymne, mające osłodzić odejście ze stanowiska. Tak też odbieram tę obecną sytuację – stwierdza dr hab. Karol Karski, były wiceminister spraw zagranicznych.Dr hab. Karol Karski akcentuje, że jednak od deklaracji do rzeczywistości jest bardzo daleko.
– Oczywiście nie jest żadnym problemem, aby ten czy inny prominentny eurodeputowany z frakcji parlamentarnej, do której należy, powiedział, że byłby on dobrym kandydatem na szefa KE. Podobnie jak wielu eurodeputowanych z PO jest w stanie to powiedzieć o premierach państw europejskich. Natomiast od takiej deklaracji do rzeczywistości jest jeszcze bardzo daleko. Te dywagacje wpisują się w nurt bezsilności polskiej dyplomacji, co do obejmowania istotnych stanowisk na arenie międzynarodowej – dodaje dr hab. Karol Karski.Kadencja obecnej Komisji Europejskiej, którą kieruje Jose Manuel Barroso, kończy się jesienią 2014 r.
RIRM