Strażacy apelują: nie wchodźmy na zamarznięte jeziora i rzeki
Od początku roku 23 osoby zmarły, a 44 zostały poszkodowane w wyniku załamania się pod nimi lodu na jeziorach i rzekach. Pamiętajmy, że wraz ze wzrostem temperatury spada wytrzymałość lodu – powiedział w środę PAP rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
We wtorek pod dwoma chłopcami w wieku 7 i 11 lat załamał się lód na Regaliczce, zbiorniku koło Wyspy Puckiej w Szczecinie. Mimo starań i wysiłków lekarzy dzieci nie udało się uratować.
– Robi się coraz cieplej i lód staje się coraz bardziej kruchy, cieńszy i niebezpieczny. Trwają ferie zimowe. Apelujemy do rodziców, wychowawców opiekunów o szczególną opiekę nad dziećmi – powiedział Frątczak.
– Jeśli chodzi o wędkarzy, którzy wchodzą na lód, to niestety niektórych gubi rutyna, pewność siebie i brak przewidywania zagrożenia. Apelujemy także do dorosłych, którzy wychodząc na spacery dokarmiają ptaki, wchodząc na lód – dodał.
Rzecznik PSP poinformował, że od początku roku strażacy wyjeżdżali do ponad 770 zdarzeń na zamarzniętych akwenach.
– Kilkadziesiąt interwencji dotyczyło osób, pod którymi załamał się lód. Niestety 23 osoby zmarły. 44 osoby udało się uratować – powiedział.
Jak dodał, najwięcej tragicznych przypadków miało miejsce w województwach zachodniopomorskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim.
Ratownicy radzą, aby w sytuacji kiedy załamie się pod nami lód, zachować spokój i nie wpadać w panikę.
– W takiej sytuacji powinniśmy rozłożyć ramiona, żeby utrzymać się w przeręblu na powierzchni. Nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, ponieważ skutkuje to szybką utratą energii, co prowadzi do wyziębienia organizmu. Pamiętajmy o jednej rzeczy: gdy załamie się pod nami lód, należy próbować wydostać się w tym kierunku, z którego przyszliśmy, a nie do przodu – powiedział Frątczak.
Jak dodał, w momencie kiedy wydostaniemy się na powierzchnię, nie można iść do brzegu.
– Należy się czołgać – wtedy mamy większą gwarancję, że lód się pod nami ponownie nie załamie. Trzeba też jak najszybciej zdjąć kurtkę, w miarę możliwości okryć się czymś suchym, wezwać służby ratownicze i pod żadnym pozorem nie pić alkoholu – powiedział Frątczak.
PAP/RIRM