Samorządy obawiają się wprowadzenia estońskiego CIT
Od przyszłego roku zacznie obowiązywać nowoczesny sposób opodatkowania tzw. estoński CIT. To idealne rozwiązanie dla przedsiębiorców i gospodarki, ale nie dla samorządów, które obawiają się finansowej katastrofy.
Estoński CIT, jak sama nazwa wskazuje, został wprowadzony w Estonii. Tamtejsze władze wprowadziły takie rozwiązanie 20 lat temu. Niedawno zrobiły to Gruzja i Łotwa. Podobne rozwiązania funkcjonują również w Szwecji i w Niemczech.
– To rozwiązanie podatkowe jest bardzo pragmatyczne. Jest bardzo elastyczne i nowoczesne. Jest rozwiązaniem prorynkowym, ale też propracowniczym. To jest nasza polityka gospodarcza, to jest nasza polityka fiskalna i finansowa, żeby jednocześnie odpowiadać na potrzeby pracowników, ale także na potrzeby przedsiębiorców – mówił w czerwcu premier Mateusz Morawiecki.
Estoński CIT skierowany jest do małych i średnich spółek kapitałowych oraz spółek, w których udziałowcami są wyłącznie osoby fizyczne. Model ten polega na tym, że podatnicy CIT nie będą płacić zaliczek na podatek, ani dokonywać rocznych rozliczeń podatku, a CIT będzie płacony dopiero w momencie wypłaty zysku.
– W tym planie, w tym projekcie, podatek dochodowy będzie dopiero występował w momencie wypłaty zysku, czyli na bieżąco nie będzie obowiązku zapłaty ani zaliczek, ani zapłaty podatku z wypracowanego zysku. Jeżeli ten zysk zostanie przeznaczony na inwestycje podatku dochodowego CIT nie będzie. Dopiero w momencie wypłaty części lub całości tego zysku w postaci dywidendy – tłumaczył dr Mariusz Sokołek z Katedry Finansów i Rachunkowości Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Zmiany podatkowe mają realnie wspomóc rozwój inwestycji w naszym kraju. Na rozwiązanie to czeka wielu przedsiębiorców, w tym Tomasz Balcerowski ze Stowarzyszenia Pracodawców Pomorza.
– Jeżeli ten podatek się pojawi, to będziemy starali się z niego skorzystać i na pewno wykorzystamy to na nowe urządzenia, na nowe rozwiązania, może programy graficzne, które pomogą naszym pracownikom pracować szybciej i wydajniej. O to przecież w przedsiębiorczości chodzi, żeby coś zrobić szybciej, taniej, lepiej od konkurencji – powiedział Tomasz Balcerowski.
Ostatnio premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd rozważa podniesienie limitu przychodów w estońskim CIT z obecnych 50 mln zł do wyższej kwoty.
– Wsłuchujemy się w wasz głos drodzy przedsiębiorcy, zastanawiamy się nad podniesieniem tego ogłoszonego progu z 50 mln zł na wyższą kwotę – wskazał szef rządu.
Tymczasem estońskiego CIT obawiają się samorządy. Ich zdaniem to rozwiązanie tylko pogłębi kryzys wywołany pandemią. Emocje studzi dr Krystian Mieszkała, ekonomista.
– Samorządowcy prędzej czy później otrzymają udziały z CIT. Można założyć, że przedsiębiorcy zwiększą zainwestowane środki, więc samorządy uzyskają więcej z tego CIT. Oczywiście należy pamiętać, że w pierwszym czy też w drugim roku te dochody mogą nie wystąpić – powiedział dr Krystian Mieszkała.
Początkowy koszt wprowadzenia tzw. estońskiego CIT będzie wynosić 5 mld złotych. Nowe rozwiązanie ma wejść w życie 1 stycznia 2021 roku.
TV Trwam News