fot. PAP/Jacek Turczyk

Red. S. Karczewski dla „Naszego Dziennika”: Dostęp do akt SB niektórzy wykorzystali nawet do anulowania papieskich decyzji i wyrządzenia nieodwracalnych szkód Kościołowi katolickiemu w Polsce

Dostęp do akt SB niektórzy wykorzystali nawet do anulowania papieskich decyzji i wyrządzenia nieodwracalnych szkód Kościołowi katolickiemu w Polsce. Czyż nie tak było? Czy myśli Pan, że dostęp do akt kościelnych będzie miał inny cel? Przykład Stanów Zjednoczonych pokazał jasno, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi – powiedział Sebastian Karczewskim, redaktor naczelny miesięcznika „Non Possumus. Imperatyw”, w rozmowie ze Sławomirem Jagodzińskim z „Naszego Dziennika”.

Państwowa Komisja ds. Pedofilii przedstawiła drugi roczny raport ze swojej działalności. Jak Pan go odebrał? Podobnie jak pierwszy?

– Kilka dni temu jeden z dziennikarzy zwrócił uwagę, że „Komisja po raz kolejny nieprecyzyjnie przedstawiła dane, co doprowadziło do podawania przez media nieprawdziwej informacji”. Chodziło o to, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy do komisji zgłoszona została tylko jedna sprawa dotycząca osoby duchownej, a nie 57, jak sugerował raport. Zainicjowało to po raz kolejny antyklerykalną histerię w mediach.

Przypomnę, że już pierwszy raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii wprowadził opinię publiczną w błąd. Wiele opublikowanych w tym dokumencie tez odnoszących się do Kościoła katolickiego nie miało potwierdzenia w faktach, nie wspominając już o informacjach ewidentnie nieprawdziwych. Jeżeli komisja publikuje drugi raport, nie wyjaśniwszy uprzednio Polakom, z jakich powodów podała im nieprawdziwe informacje w pierwszym raporcie, to muszą się pojawić wątpliwości.

Jakie inne wątpliwości mamy w przypadku najnowszego raportu?

– Najprostszy przykład. Raport stwierdza, że w okresie od 25 lipca 2021 roku do 24 lipca 2022 roku komisja prowadziła łącznie 318 spraw. Skoro okres ten obejmuje 365 dni, to wynikałoby z tej informacji, że każdego dnia komisja „przepracowywała” jedną sprawę, przy założeniu, że jej członkowie pracowali we wszystkie wolne soboty oraz niektóre niedziele i dni świąteczne. Jak to możliwe? Jak to jest, że na przykład na rozpatrzenie apelacji jednej tylko sprawy kapłana diecezji płockiej, fałszywie oskarżonego przez założyciela Fundacji „Nie lękajcie się”, sąd potrzebuje ponad trzech lat, a komisja podobnych analiz dokonuje w jeden dzień? Skoro w Państwowej Komisji ds. Pedofilii mamy takich geniuszy w sprawach zarówno prawnych, jak i śledczych, to może przekażmy im cały wymiar sprawiedliwości, aby na wyroki nie trzeba było czekać latami?

Drugi raport już na początku podejmuje kwestię rozszerzenia osób odpowiedzialnych za niezgłoszenie wykorzystania seksualnego dzieci. Ciekawą kwestią jest wykładnia art. 240 Kodeksu karnego, która pojawia się 5 lat po ogłoszeniu tego prawa, i tak naprawdę ma teraz działać wstecz. Coś tu chyba jest nie tak?

– Proszę zwrócić uwagę, że w raporcie kwestia ta pojawia się wyłącznie w kontekście osób duchownych. Już ten fakt wiele mówi. W świetle tej wykładni każdy duchowny, który kiedykolwiek uczestniczył w procesie kanonicznym dotyczącym tego rodzaju spraw, znalazł się teraz w kręgu podejrzanych. Podobnie jak każdy biskup, w którego diecezji toczył się taki proces. Ale myślę, że chodziło właśnie o stworzenie mechanizmu oddziaływania na Kościół i punktu wyjścia do współczesnej wersji „polowania na czarownice”.

Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. W książce „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa”, która ukazała się w 2019 roku, mówiłem o ustawie, jaką pod wpływem lobbingu, wspartego intensywną kampanią medialną, gubernator Kalifornii podpisał 13 lipca 2002 roku. Na jej mocy prawo zaczęło działać wstecz i tylko w przypadku Kościoła katolickiego. Odwołując się do tego precedensu, w dość krótkim czasie w podobny sposób zmieniono prawo w kilkunastu innych amerykańskich stanach, tworząc w ten sposób narzędzie do walki z Kościołem. Ustawa otworzyła szeroko drzwi dla oszustów. Niektórzy nagle zaczęli składać pozwy przeciwko biskupom, diecezjom i zgromadzeniom zakonnym, twierdząc, że „przypomnieli” sobie molestowanie nawet po 50 latach.

Mówiąc o tym we wspomnianej publikacji, ostrzegałem, że jeżeli się w porę nie obudzimy i nie podejdziemy do tych spraw ze zdrowym rozsądkiem, to podobny mechanizm ktoś będzie próbował stworzyć również u nas. I to właśnie się dzieje.

O czym świadczy fakt, że sprawy związane z art. 240 dotyczące duchownych w większości zostały zgłoszone przez dwie osoby kojarzone z lewicą?

– Przypomnijmy sobie wspomnianą już sprawę założyciela Fundacji „Nie lękajcie się”, a zarazem niedoszłego bohatera filmu braci Sekielskich. Kto w przestrzeni medialnej lansował go jako „ofiarę księdza-pedofila”, a potem pojechał z nim do Watykanu, by Papież Franciszek całował go po rękach? Joanna Scheuring-Wielgus i Agata Diduszko-Zyglewska. Jeżeli więc w wypowiedzi Błażeja Kmieciaka czytam, że w sprawach dotyczących osób duchownych odwołuje się do „autorytetu” tych dwóch pań, to albo nie ma on pojęcia o tym, czym się w ramach komisji zajmuje, albo świadomie postanowił dokończyć dzieło rozpoczęte przez oszustów z Fundacji „Nie lękajcie się”.

Dlaczego komisja tak bardzo chce dostępu do kościelnych akt?

– Odpowiem trochę przewrotnie. Dlaczego oficerowie komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, odchodząc na „emeryturę”, zadbali o to, by zawsze mieć pod ręką informacje ze swoich akt, dotyczące zwłaszcza osób rokujących karierę polityczną czy kościelną? Odpowiednie informacje mogą wpływać na rzeczywistość, a nawet na rządy. Wydaje mi się, że o to tutaj chodzi. Dostęp do akt SB niektórzy wykorzystali nawet do anulowania papieskich decyzji i wyrządzenia nieodwracalnych szkód Kościołowi katolickiemu w Polsce. Czyż nie tak było? Czy myśli Pan, że dostęp do akt kościelnych będzie miał inny cel? Przykład Stanów Zjednoczonych pokazał jasno, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

Przewodniczący Błażej Kmieciak wzywa do powołania w Polsce „niezależnej” komisji ds. spraw zbadania nadużyć ze strony duchownych na wzór tej, jaka była we Francji. Może przypomnijmy, co to był za raport opublikowany przez francuską komisję i jaka była jego rzetelność?

– Wspomniany raport opublikowany został we Francji na początku października 2021 roku. Podano w nim informacje, jakoby w latach 1950-2020 przynajmniej 216 tys. osób padło ofiarą molestowania seksualnego przez osoby duchowne, a liczba ta wzrasta do 330 tys., jeśli uwzględnione zostaną osoby molestowane przez osoby świeckie, pracujące w instytucjach Kościoła katolickiego. Nie była to jednak liczba, jaka miałaby potwierdzenie w archiwach organów ścigania, albowiem z ministerstwa sprawiedliwości komisja otrzymała akta jedynie 35 duchownych, skazanych sądownie za tego rodzaju przestępstwa w latach 1950-2020. Skąd więc wzięła się ta gigantyczna liczba? Z wyników sondażu przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie 28 010 Francuzów przez Francuski Instytut Opinii Publicznej pod nadzorem tamtejszego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych.

Fałszywość informacji w tym raporcie potwierdzili naukowcy z Francuskiej Akademii Katolickiej, którzy po dokładnej analizie wykazali, że zawarte w dokumencie dane zostały celowo zawyżone. Zwrócili oni uwagę, że motywem tego działania było stworzenie kolejnego narzędzia do dyskredytowania katolików, a podłożem – ideologiczna wrogość wobec Kościoła katolickiego.

Skoro więc Błażej Kmieciak odwołuje się do tego dokumentu jako wiarygodnego źródła, to ponownie pojawia się pytanie o wiarygodność Państwowej Komisji ds. Pedofilii.

Warto w tym miejscu zapytać: z jakich powodów pan Kmieciak tak zabiega o to, by stworzyć jakąś „niezależną” komisję ds. spraw zbadania nadużyć ze strony duchownych, a nie mówi o takiej komisji w przypadku innych środowisk? Tydzień temu Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że na dzień 4 sierpnia br. w polskich więzieniach przebywało 1756 osób odbywających wyroki za przestępstwa związane z seksualnym molestowaniem osoby małoletniej. Wśród nich było 4 duchownych, co stanowi 0,2 proc. ogółu skazanych za tego rodzaju przestępstwa. To najmniejsza grupa skazanych za tego rodzaju przestępstwa. Dlaczego tylko o niej jest w tym kontekście mowa, a w przypadku innych środowisk, w których problem jest o wiele poważniejszy, zachowujemy się tak, jakby problemu nie było?

Dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński/„Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl