Rosyjska prowokacja
Przy granicy z Ukrainą rozpoczęły się kolejne rosyjskie ćwiczenia. To wyraźny sygnał przed zaplanowanym na dziś posiedzeniem rady NATO-Rosja.
Seria spotkań z przedstawicielami Rosji, m.in. bezpośrednie rozmowy ze stroną amerykańską czy dzisiejsze posiedzenie rady NATO – Rosja, to miała być szansa na przełamanie napiętych stosunków i deeskalację sytuacji m.in. na Ukrainie. Jednak w dobre intencje Kremla trudno było uwierzyć sekretarzowi generalnemu NATO.
– Rosyjska rozbudowa wojskowa nadal trwa. To dziesiątki tysięcy żołnierzy, a także groźna retoryka. To także doświadczenie w stosowaniu siły wobec sąsiadów. Ryzyko konfliktu jest realne. Agresywne działania Rosji poważnie podważają ład bezpieczeństwa w Europie – tłumaczył Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO.
Małe szanse na powodzenie dialogu dawał także rzecznik Kremla.
– Na razie nie widzimy realnych powodów do optymizmu. Pierwsza tura rozmów była pozytywna, ponieważ wiceminister spraw zagranicznych Rosji ocenił, że odbyła się w sposób otwarty, merytoryczny i bezpośredni. Jednak celem tego procesu negocjacyjnego nie jest sam proces, więc nie może nas on zadowolić. Wynik rozmów jest znaczący, ale o wyniku nie można jeszcze nic powiedzieć – mówił Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla.
Formą prowadzenia przez Moskwę dialogu z Zachodem jest pojawienie się ponad 10 tys. żołnierzy na 20 poligonach na południu Rosji, w Abchazji, Armenii i Północnej Osetii. Część wojsk będzie rozmieszczona przy granicy z Ukrainą, co jest jawną prowokacją.
TV Trwam News