Prof. M. Ryba: Milczenie i bierność są zachętą dla islamistów
W Polsce nie jest jeszcze tak źle, ponieważ żyjemy w dużym stopniu tym, co zwiemy kulturą chrześcijańską – powiedział historyk prof. Mieczysław Ryba. Gość „Stanu bezpieczeństwa państwa” w TV Trwam mówił w poniedziałek o zagrożeniach związanych z multikulturalizmem i zderzeniem cywilizacji.
W rozmowie z red. Adamem Ślusarskim gość TV Trwam zwrócił uwagę, że w naszym kraju nie ma elementu radykalnej niechęci do własnej tożsamości kulturowej, który występuje w krajach Zachodu.
– Bez takiej radykalnej niechęci, która jest projektowana w wielu krajach zachodnich: że to, co europejskie, a więc narodowe i chrześcijańskie, jest odrzucane, i to nie tylko w sensie ściśle religijnym, ale w całej tradycji ustrojowej i cywilizacyjnej, a zarazem etycznej. To wszystko jest podważone, jako coś zniewalającego; coś, co nie powinno gościć na gruncie europejskim, a co najwyżej jest tradycją niewoli, a nie pewnej wolności, wzorca, który powinniśmy kontynuować – wskazał prof. Mieczysław Ryba.
Jak zaznaczył historyk, taka postawa jest „samobójcza”, nie pozwala bowiem zdiagnozować zagrożeń. Jako przykład podał zwarcie naszej cywilizacji z islamem.
– To jest przykład wielu wieków, praktycznie od czasu, kiedy islam powstał, od VII wieku. To nieustanne skonfliktowanie, poprzez wojny religijne – były najazdy arabskie czy tureckie. I coś można z tego wnioskować. Wnioskuje się natomiast, że to jest wina chrześcijaństwa, wina Europejczyków, bo byli nietolerancyjni, czy nie potrafili zrozumieć wielkości cywilizacji islamskiej – mówił profesor.
Wykładowca KUL i WSKSiM zwracając uwagę na islamski ekstremizm, wskazał różnice w definicjach polityki pomiędzy cywilizacją zachodnią a Bliskim Wschodem.
– Na Bliskim Wschodzie rozumienie polityki jest mniej więcej takie: prawo do rządów ma ten, który zarządza strachem. Prawo do rządów ma ten, który jest bardziej okrutny (…). Dlatego tam w wielu wypadkach – jak w Państwie Islamskim – przejmują sterowność grupy najbardziej fundamentalistyczne, bo one aż do własnej śmierci są gotowe iść w tym kierunku. I ich się boją. A jak się ich boją, to ci mają prawo do władzy – wskazał profesor.
Historyk dodał, że grupy fundamentalistyczne chcą przerzucić swój sposób rozumienia polityki na grunt naszej cywilizacji.
– Oni przyjeżdżając tu – mówię o tych grupach fundamentalistycznych, oczywiście nie wszyscy Arabowie są w ten sposób zdeterminowani – (…) i kiedy się pojawiają na tym gruncie, chcą wywołać strach (…), bo uważają, że ten strach daje im sankcje rządzenia na przyszłość – tłumaczył prof. Mieczysław Ryba.
Podając przykład takiego mechanizmu, wskazał ówczesne Francję i Niemcy.
– Proszę zauważyć: we Francji mamy kilkumiesięczny stan wyjątkowy. Jest poczucie strachu? Jest. Masowy atak w czasie Sylwestra na te kobiety. Pójdą następne na jakieś uroczystości tego typu? Już się słyszy o odwoływaniu publicznych uroczystości karnawałowych ze względu na ten pogłębiający się strach. A jeśli jest strach, to zaczyna się porządkowanie życia politycznego, nawet w skali mikro, ale jednak, wedle innej metody cywilizacyjnej, gdzie ten personalizm klasyczny, łaciński, europejski schodzi na plan dalszy, a porządek strachu organizuje całe życie społeczne – wyjaśnił naukowiec.
Profesor Ryba dodał, że narzędziem przeciwstawienia się tej przemocy powinno być bycie afirmatywnym względem własnej kultury personalistycznej i jednoznacznie konsekwentnym w sprzeciwie wobec terrorystów i tych, którzy starają się narzucić strach. Milczenie mediów i bierność policji jest zachętą i objawem kapitulacji – podkreślił historyk.
RIRM