Prof. M. Ryba: Czołowi politycy europejscy tracą kontrolę nad Polską

„Zdenerwowanie polityków – szczególnie niemieckich – jest spowodowane tym, że wymyka się coś spod kontroli” – podkreślił prof. Mieczysław Ryba, odnosząc się do międzynarodowej krytyki kierowanej pod adresem rządu Prawa i Sprawiedliwości. „Pod hasłem obrony demokracji blokuje się wolę narodu” – dodał Dariusz Sobków, mówiąc o marszach Komitetu Obrony Demokracji.

Jak wskazywał prof. Mieczysław Ryba, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, nerwowa reakcja polityków europejskich wobec wydarzeń, jakie mają miejsce w Polsce, wynika z utraty ich wcześniejszych wpływów i kontroli.

Chciałoby się powiedzieć, że jakieś zwasalizowane państwo chce się wybić na podmiotowość w różnych aspektach, bo pamiętajmy, że proponowane są zmiany w dziedzinie ekonomicznej, a więc upodmiotowienie kapitału polskiego kosztem międzynarodowego, opodatkowanie banków po to, aby one nie transferowały tych zysków, ale żeby było 500 złotych na dzieci, ale także w sferze geopolitycznej, tj. pewna próba aranżowania w przestrzeni Europy Centralnej jakiejś wspólnoty krajów od Węgier począwszy, a kończąc na krajach nadbałtyckich – tłumaczył prof. Mieczysław Ryba.

Wykładowca KUL-u i WSKSiM zauważył, że Polska – jako kolejny kraj po Węgrzech – wyrywa się z „pochodu” nowej lewicy przez instytucje europejskie.

Ten pochód (…) zaszedł bardzo wysoko – nie tylko dotyka państw narodowych, ale jest także w przestrzeni unijnej. W związku z tym kolejny już kraj po Węgrzech nagle wyrywa się z perspektywy tego wielkiego pochodu, tej wielkiej rewolucyjnej przemiany społeczeństwa. To rodzi zdenerwowanie – mówił gość sobotnich Rozmów Niedokończonych.

W jego ocenie spory wpływ na „napinanie emocji” społecznych mają media.

Jakby człowiek przyjechał z zewnątrz, włączył telewizor i nie znał uwarunkowań, to pomyślałby sobie: „Jesteśmy przynajmniej w stanie wojny domowej – dodał.

Na motywy, jakimi kierują się uczestnicy marszów w obronie demokracji, zwrócił uwagę Dariusz Sobków, były ambasador tytularny Polski przy UE. „To są tak naprawdę >>Kluby Obrony Dochodów<<” – wskazywał.

Ci, którzy chodzą na te manifestacje, to osoby uprzywilejowane. (…) To jest w dużej sferze klasa urzędnicza, firmy reklamowe, pracownicy, którzy mają dochody – zgodnie z tym, co powiedziała kiedyś pani wiceminister Bieńkowska, że tylko idiota zgodzi się za 6 tys. pracować – na poziomie 10, 20 tys. miesięcznie. Oczywiście, jest tam też jakaś grupa, która na hasło Prawo i Sprawiedliwość reaguje agresją, czuje się zagrożona, bo uległa pewnej propagandzie – mówił Dariusz Sobków.

Jak ocenił, zagrożeniem dla demokracji jest ten, kto blokuje możliwość realizowania programu wyborczego obiecanego przez rząd.

Ci, którzy głosowali według demokratycznych reguł, w sposób demokratyczny wybrali demokratyczny rząd, który ma teraz prawo przez przynajmniej 100 dni spokojnie realizować program, przedstawiony wcześniej narodowi. (…) Demokratycznie wybrany rząd chce zrealizować swoje obietnice. Pod hasłem „obrony demokracji” tak naprawdę blokuje się wolę narodu, najwyższego suwerena w państwie – podkreślił gość sobotnich Rozmów Niedokończonych.

Na przykładzie dwóch ubiegłotygodniowych marszów – tego organizowanego przez KOD i tego, który był wyrazem poparcia wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości – Dariusz Sobków demaskował mechanizmy manipulacji, z jaką mamy – według niego – do czynienia. „Próbuje się nam wmówić, że na Alejach Szucha, gdzie był KOD, było więcej ludzi niż na Alejach Ujazdowskich” – mówił.

Ciągle obecna jest manipulacja medialna. Nieustannie próbuje się wmawiać, że dwa razy dwa to nie cztery. (…) Można powiedzieć, że ci ludzie są w takim szoku po przegranej – byli tak pewni siebie, tak aroganccy w zawłaszczaniu wszystkich instytucji państwowych – że po prostu muszą to odreagować agresją. Oni się naprawdę czują wypchnięci, zagrożeni. Jak to jest: „Zarabiam 20 tys. złotych, a mam zarabiać 6 tys.”, (…) to on czuje się zagrożony, on wyjdzie na manifestację – akcentował były ambasador tytularny Polski przy UE.

W ocenie prof. Mieczysława Ryby, układ lewicowo-liberalny nie przewidział przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość – poza prezydentem z prawicy jest jeszcze jednopartyjny rząd – zauważył.

Wobec tego nie ma mechanizmów hamulcowych, poza Trybunałem Konstytucyjnym, co do wykonania bardzo szybkich zmian w wielu sferach życia państwowego, życia politycznego. Pozostały, zatem media, które mogą kumulować pewien strumień emocji. Dodani zostali do tego konkretni ludzie, realnie trapiący się, że ich dochody rzeczywiście mogą się umniejszyć – powiedział wykładowca KUL-u i WSKSiM.

W kilku polskich miastach, jak i poza granicami kraju, odbyły się wczoraj demonstracje Komitetu Obrony Demokracji, wspieranego przez Platformę Obywatelską, Nowoczesną i Polskie Stronnictwo Ludowe. Nie zabrakło także kontrmanifestacji. W Łodzi pikietowała Młodzież Wszechpolska, zaś w Bydgoszczy demonstrowano pod hasłem „W obronie dobrych zmian”.

Całość sobotnich Rozmów Niedokończonych z udziałem prof. Mieczysława Ryby i Dariusza Sobkowa można zobaczyć [tutaj].

RIRM

drukuj