Pracownicy sądów i prokuratur trwają przy swoim proteście przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości
Pracownicy sądów i prokuratur kontynuują protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Od 7-go maja funkcjonuje tam miasteczko namiotowe. Protestujący domagają się podwyżek wynagrodzeń o 650 zł w tym roku i o 500 zł w 2020 r.
Kolejny postulat dotyczy przyjęcia jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi ustawy, która systemowo ureguluje warunki pracy w sądach i prokuraturze. Chcą też spotkać się z premierem Mateuszem Morawieckim.
W proteście rotacyjnie uczestniczą urzędnicy z całej Polski. Pracowników sądów i prokuratur wsparli ich też m.in. górnicy ze śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Organizatorka protestu Edyta Odyjas z NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa stwierdziła, że protestujący nie zamierzają się poddać.
– Nie poddajemy się absolutnie, cały czas jest rotacja w miasteczku. Z całej Polski urzędnicy biorą urlopy i przyjeżdżają: a to na jeden dzień, a to żeby chociaż być na warcie – żeby nas wesprzeć, bo nocne warty są najgorsze, a musimy je mieć. Ostatni raz to było w zeszłym tygodniu, kiedy panu ministrowi Wójcikowi i kierownictwu Ministerstwa Sprawiedliwości wręczyliśmy ostatnie żądania, które jasno określały, w jakim kierunku minister sprawiedliwości ma dążyć. My czekamy w miasteczku na projekt ustawy do konsultacji – wskazała Edyta Odyjas.
Jutro ma się odbyć posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka z udziałem protestujących.
RIRM