Polityczna niefrasobliwość

Zanim polscy rodzice i polscy duszpasterze wyrażą pretensje do tzw. złych
rodziców i jakichś innych tajemniczych sił, jakoby psujących naszą podobno samą
w sobie wspaniałą młodzież, warto się najpierw zastanowić, czy to nie my sami
poprzez swoją niefrasobliwość polityczną jesteśmy odpowiedzialni za poważne
problemy młodzieży.

Któż inny niż najpierw ziemia lubelska wykarmiła niedawnego lidera PO, który
dzisiaj pali marihuanę – ewentualnie symuluje takie palenie, co ma jednak ten
sam efekt polityczny – z naszą młodzieżą na ulicach Warszawy, podczas tzw.
marszu wyzwolenia konopi? Niektórzy jednak jeszcze nie wiedzą, kto jest
odpowiedzialny za kłopoty naszej młodzieży ze środkami odurzającymi. W Grecji
epoki klasycznej takich problemów młodzież nie miała, chociaż konopie rosły w
zasięgu ręki. Grecy mieli jednak wybitnych polityków, którym nie wpadłoby do
głowy, aby młodzieży podawać psychiczne protezy, czyniące z istoty rozumnej
duchowego inwalidę. Słynnemu eksposłowi z ziemi lubelskiej należy oczywiście
tylko wybaczyć – zgodnie z regułą, aby grzeszników nie sądzić, ale tę sprawę
zostawić samemu Bogu, jak się codziennie modlimy w "Ojcze nasz". Czy jednak nam
samym można wybaczyć, skoro nie uznajemy swojej winy, a zatem nie pragniemy
przebaczenia?
W czym jeszcze zawiniliśmy? Oto podczas wspomnianego marszu policja zatrzymała
dwudziestu kilku ludzi zaopatrzonych w "zioło", ale nie zatrzymano politycznego
ekslidera ziemi lubelskiej, chociaż za pośrednictwem mikrofonu, wzmacniacza i
głośników oznajmił wszystkim zgromadzonym, że akurat pali tzw. skręta. Musieli
słyszeć to wyznanie także policjanci, bo chyba nie drzemali po jakichś
nargilach? A może po prostu woleli zapakować do radiowozów tylko młodzież
pozbawioną wpływowych rodziców? Wygląda zatem na to, że policja nie zamierza
wyskakiwać niczym filip z konopi naszej politycznej realności i dlatego omija
szerokim łukiem nadzianego eksposła, jak to zobaczyli na własne oczy uczestnicy
rozrywkowej imprezy, nazwanej z tego powodu marszem o "wyzwolenie" jakichś
chwastów. Dla jednych są zatem tylko prawne zakazy i policyjna pała, a dla
innych – już wpływowych finansowo – tylko pierwsze miejsca w sejmowych ławach?
Nic zatem dziwnego, że także na Wiejskiej prawdziwa Sodoma i Gomora, skoro parę
dni temu większość sejmowa odrzuciła poprawkę Senatu do ustawy dotyczącej rodzin
zastępczych. W poprawce tej wykluczono homoseksualistów z grona mogących się
ubiegać o pełnienie funkcji "rodzica zastępczego". Eksperci prawni twierdzili
jednak, że przyjmując tę poprawkę, złamalibyśmy jakoby najświętsze unijne prawa.
A i nasza Konstytucja zostałaby niecnie podeptana – rwali szaty z bólu nad
zagrożeniem Rzeczypospolitej posłowie z PO i SLD. Cóż tam dobro dzieci przy tych
prawnych świętościach? Zadomowił się zatem w telewizyjnych umysłach pogląd –
także niektórych polskich katolików – że sprawa homoseksualizmu to nie
sprowadzenie siebie na poniżej ludzki poziom moralny, ale kwestia biologiczna,
psychiczna i zakłócenie relacji z rodzicami, jak się na co dzień ściemnia sprawę
niezwykle jasną dla stuprocentowo pogańskich Greków epoki klasycznej.
Homoseksualizm był dla nich problemem moralnym, a nie jakimś innym. Według
greckiej mitologii klątwa bogów ciążyła na królu Lajosie za wynalazek występku
homoseksualnego. Elementem tej klątwy był zakaz rodzicielstwa dla ojca Edypa.
Pewnie otrzymał taką karę, ponieważ to właśnie homoseksualizm w sposób
ekstremalny wyraża brak szacunku dla rodzicielskiego sensu ludzkiego ciała.
Jakże zatem nielogiczna, pełna niezrozumienia dziedziny rodzicielstwa, jest
ustawa przypisująca homoseksualistom uprawnienia do bycia "rodzicem zastępczym".
Czy można być dobrym rodzicem bez co najmniej elementarnego uszanowania
rodzicielskiego sensu ludzkiego ciała?
Na Wiejskiej część posłów nie zna odpowiedzi na to proste, a nawet retoryczne
pytanie. Czy to nie my wysłaliśmy ich do parlamentu?

Marek Czachorowski
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl