fot. ipn.gov

Pamięć o bohaterze

24 lutego to szczególna data dla historii Polski. Dokładnie w ten dzień  w 1953 roku zamordowano gen. Augusta Emila Fieldorfa. Był on najwyższym rangą żołnierzem Armii Krajowej, który padł ofiarą zbrodni sądowej okresu stalinowskiego.

Pułkownik Julia Brystygierowa, była dyrektor Departamentu V i III MBP, powiedziała o gen. Augusście Emilu Fieldorfie, że „był to człowiek nie do złamania”.

„Mimo to mógł żyć. Ale moi koledzy nie wytrzymali. Im się bardzo spieszyło. […] Zagrali z generałem w otwarte karty. Wiedzieli, że taki fachman jak »Nil« nie da się wykorzystać w ciemno. […] Gdy Fieldorf zdecydowanie odrzucił propozycję współpracy, sprawa stała się groźna dla bezpieczeństwa ludzi biorących udział w grze. W pewnym momencie »Nil« wiedział za dużo, aby żyć. Musiał umrzeć. Pozostało tylko uzgodnić szczegóły, w jaki sposób usunąć generała z tego świata” – wspominała.

August Emil Fieldorf urodził się 20 marca 1895 r. w Krakowie. Już jako 17-latek wstąpił do Związku Strzeleckiego przygotowującego młodzież do boju o niepodległość Ojczyzny. Jedynej szansy na odzyskanie przez Polskę wolności upatrywał w walce zbrojnej.

Podczas I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej przeszedł długi szlak bojowy. Również w warunkach pokoju pozostał w służbie Polsce. Od 1938 r. dowodził 51. Pułkiem Piechoty Strzelców Kresowych w województwie tarnopolskim, gdzie zastał go wybuch wojny. Po klęsce kampanii wrześniowej przedostał się na Węgry, a następnie do Francji i Wielkiej Brytanii. Stamtąd jako pierwszy emisariusz Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego został wysłany do okupowanej Polski.

W latach 1942-1944, będąc szefem Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK, dowodził najbardziej niebezpiecznymi i spektakularnymi akcjami przeciwko niemieckiemu okupantowi. Jego podkomendni dokonali m.in. udanego zamachu na kata Warszawy, dowódcę SS i policji Franza Kutscherę. Z tego powodu płk „Nil” był najbardziej poszukiwanym przez hitlerowców przedstawicielem Polski Podziemnej.

W 1943 r., w obliczu zagrożenia Polski okupacją sowiecką, płk „Nil” otrzymał zadanie utworzenia i kierowania tajną organizacją „NIE” („Niepodległość”), która miała jej się przeciwstawić. Jednak wybuch Powstania Warszawskiego przerwał budowę wspomnianej organizacji. Po rozwiązaniu AK w styczniu 1945 r. generał ponownie rozpoczął prace nad przygotowaniem „NIE”. Legitymował się jako Walenty Gdanicki. Niestety na początku marca tego samego roku został zupełnie przypadkiem aresztowany przez NKWD w Milanówku, a gdy znaleziono przy nim pewne ilości kawy, papierosów i dolarów, oskarżono go o spekulację i trafił do więzienia.

Nierozpoznany spędził dwa lata w łagrach, ciężko pracując w nieludzkich warunkach. Po powrocie do Polski w 1947 r., pomimo zaprzestania działalności konspiracyjnej, ze względu na rolę, jaką odegrał w czasie walk z bolszewikami oraz podczas II wojny światowej, był bardzo intensywnie poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa i kontrwywiad wojskowy. W lutym 1948 r. zdecydował się na ujawnienie, co doprowadziło do jego aresztowania. Dowódca Kedywu został osadzony w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Trafił do celi nr 11, bardzo ciasnej, pozbawionej okna, stołu i stołka, w której można było siedzieć tylko na podłodze. Głodzono go i dręczono przesłuchaniami.

Jak wynika z zachowanych protokołów przesłuchań, zeznawał dość ogólnie, skupiał się na sprawach drugorzędnych, szczegółowo omawiał znane i często mało ważne fakty, ale w istotnych sprawach zasłaniał się brakiem pamięci, bagatelizował i marginalizował rolę niektórych współpracowników, byle nie dać podstaw do ich aresztowania, ujawniał nazwiska osób nieżyjących bądź tych, które – wcześniej zdekonspirowane – przebywały w więzieniu.

W trakcie śledztwa bezpieka zaproponowała generałowi współpracę oraz podpisanie apelu do byłych żołnierzy AK o ujawnienie się i zaufanie „władzy ludowej”. Fieldorf jednak zdecydowanie odrzucił taką możliwość. W odpowiedzi miał usłyszeć: „Jeśli tak, to między nami wszystko skończone. Nie skorzystaliście z niesamowitej okazji. Za prawie że nic mogliście uratować życie. Teraz już nam nie jesteście potrzebni. Pożałujecie. Będziecie wisieć”.

W konsekwencji w kwietniu 1952 r. na rozprawie niejawnej Sąd Wojewódzki dla m.st. Warszawy skazał generała na karę śmierci – na podstawie fałszywych oskarżeń o współpracę z okupantem niemieckim i wydawanie terenowym „Kedywom” rozkazów likwidowania partyzantów sowieckich i działaczy lewicowych – zgodnie z dekretem o wymiarze kary dla zbrodniarzy hitlerowskich i zdrajców Narodu Polskiego. Nie uwzględniono wyjaśnień Fieldorfa, nie powołano wskazanych przez niego świadków i ekspertów. Wyrok wykonano 24 lutego 1953 r.

Dopiero 5 lat później na fali odwilży Generalna Prokuratura umorzyła postępowanie karne wobec generała z powodu braku dowodów winy. Po upływie 36 lat od śmierci „Nila”, w 1989 r., Prokurator Generalny PRL przyjął, „iż podstawą umorzenia jest stwierdzenie, że August Emil Fieldorf nie popełnił zarzucanego mu czynu, […] nie dopuścił się zarzuconej mu zbrodni i był całkowicie niewinnym”.

Do dziś nie udało się odnaleźć szczątków Fieldorfa. Wedle jednej wersji, jego zwłoki miały zostać wrzucone do bezimiennego grobu. Według innej, ciało Fieldorfa zostało spalone. Zagadkę tę stara się rozwikłać Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN, które próbuje odnaleźć szczątki polskiego Bohatera.

naszdziennik.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl