Nie ma jasnych dowodów ws. „e-maili bombowych”
Prokuratura nie ma mocnych dowodów na to, że 26-letni Marcin L. jest odpowiedzialny za fałszywe „e-maile bombowe” rozesłane w zeszłym tygodniu do instytucji – pisze jeden z dzienników powołując się na źródła policyjne.
Nie wiadomo też, czy śledczy zdobędą obciążające dowody, analizując komputer i telefon zatrzymanego. Pomimo to Marcin L. usłyszał zarzuty i siedzi w areszcie.
Uzasadnienie jest bardzo proste nazwisko Marcina L. było w treści e-maila rozsyłanego w ubiegły wtorek do instytucji, gdzie miała wybuchnąć bomba. Według zajmujących się sprawą policjantów z Warszawy był duży nacisk na szybkie zatrzymanie sprawców.
Wcześniejszych dwóch podejrzanych, znajomych Marcina L. zatrzymano, a następnie zwolniono z barku wystarczających dowodów. Marcin L. został zatrzymany w piątek na lotnisku w Pyrzowicach, gdzie przyleciał z Anglii, następnie trafił do Prokuratury Rejonowej Katowice-Zachód. Tam postawiono mu 32 zarzuty w innej sprawie za oszustwa w sieci.
Ta prokuratura w sobotę pierwsza złożyła wniosek o areszt dla L., a sąd go uwzględnił. Kilkanaście minut później ten sam sędzia rozpatrywał wniosek Prokuratury Okręgowej o aresztowanie L. w sprawie „bombowych” e-maili i nałożył drugi areszt – napisał dziennik.
Oskarżony jest od lat znany policji ma na koncie wyroki za oszustwa internetowe i wciąż popełnia kolejne. Sąd przedłużając areszt mógł wziąć jego przeszłość pod uwagę. Na razie śledczy jednak nie potrafią wskazać motywu zatrzymanego.
Ta sprawa pokazuje słabość państwa w kwestiach ścigania sprawców i zapobiegania ewentualnym niebezpieczeństwom – mówi poseł Jarosław Zieliński, były wiceminister MSWiA.
– Według mnie ABW powinna mieć rozpoznanie środowisk, które mogą podejmować tego typu działania. A jeżeli to już się nie udało, to może się zdarzyć, że jednak przestępcy wyprzedzą ich i okażą się chytrzejsi niż służby państwowe. Niewątpliwie powinna mieć miejsce skuteczna reakcja, jeżeli chodzi o ujęcie sprawy; a tu ani jednego, ani drugiego nie było. Kompromitacją służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo jest to, że zatrzymuje się osoby, które później trzeba zwolnić – powiedział poseł Jarosław Zieliński.Poseł zapowiedział, że sprawą zatrzymań ws. e-maili bombowych posłowie zajmą się na Komisji Spraw Wewnętrznych w przyszłym tygodniu.
– Będziemy chcieli wysłuchać informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na temat tego co się zdarzyło i dlaczego formacje odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo działają tak nieskutecznie. Posłuchać tego jakie zamierzenia ma rząd, żeby w przyszłości takie sytuacje nie mogły się bezkarnie zdarzać; a jeżeli takich zamierzeń nie ma, to będziemy się tego domagać, bo jednak nie może być tak, że takie zjawiska pojawiają się obok. Jest ogromne zagrożenie – pomijam realne czy teoretyczne – ale jednak nikt nie może tego lekceważyć. Wszyscy jednak są bezradni i nie są w stanie działać w sposób skuteczny, aby powtarzam raz jeszcze, albo z jednej strony zapobiec takim zdarzeniom a jeżeli mają już one takie miejsce to żeby wykryć sprawców i ich surowo ukarać – dodaje poseł Jarosław Zieliński.RIRM