fot. Monika Bilska

„Nasz Dziennik”: Prof. G. Kucharczyk o ataku na Fundację „Lux Veritatis”: Mam nadzieję, że w końcu dojdą do głosu ci, dla których ważna będzie sprawiedliwość, a nie hołdowanie antywartościom

Przede wszystkim Fundacja jest kojarzona z wartościami katolickimi i z dziełami, które przy niej powstały. To one są tak naprawdę celem ataku, co jest bardzo czytelne i jednoznaczne – powiedział w wywiadzie opublikowanym w piątkowym „Naszym Dzienniku” prof. Grzegorz Kucharczyk, historyk.

***

Nagonka na Fundację Lux Veritatis nie ustaje. Jaki efekt chce uzyskać organizacja Watchdog Polska poprzez takie publiczne jej linczowanie?

– Rezultat, jaki chce się uzyskać, moim zdaniem jest prosty do zinterpretowania. Po pierwsze, chodzi zwyczajnie o zwrócenie na siebie uwagi. Nikt by przecież nie zainteresował się tą organizacją. A dziś mówi się o niej, ponieważ atakuje Fundację, która ma ogromne zasługi w krzewieniu wartości katolickich i patriotycznych. Po drugie, celem Watchdog Polska jest pozyskanie nowych darczyńców, którzy będą chcieli finansować poczynania tej organizacji. Oczywiście, mówimy tu o dotarciu do osób czy środowisk, które uważają, że zwalczanie Fundacji Lux Veritatis jest czymś dobrym, co „wzmacnia” polską demokrację. Myślę, że to są rzeczywiste cele ataków. Przecież nikt o zdrowym rozsądku nie wierzy, że to, co oni naprawdę deklarują, czyli rzekome domaganie się informacji, jest ich faktycznym zamierzeniem.

Czy wśród tych rzeczywistych intencji i celów atakujących nie jest także zohydzenie Fundacji i całego jej środowiska, które kojarzone jest z wartościami katolickimi?

– Rzeczywiście, taki efekt jest znany i praktykowany przez różnych propagandzistów – w myśl zasady: rzucajcie błotem, zawsze coś zostanie. W ten sposób wywołuje się i wyrabia swoistą asocjację, że jest to Fundacja ciągana po sądach, czyli że coś musi być na rzeczy. Takie negatywne skojarzenie jest bardzo istotne, ponieważ w ten sposób podważa się też wartości, których strzeże środowisko Fundacji z ojcem Tadeuszem Rydzykiem na czele. Te cyniczne działania są oczywiście połączone z czymś, o czym już wspomniałem: zareklamowaniem siebie i próbą pozyskania nowych darczyńców. Jest to więc też działalność marketingowa w najgorszym tego słowa rozumieniu.

Marketing w służbie ideologii lewicowo-liberalnej?

– To jasne, że całe to środowisko wyrasta z pewnej ideologii, wyrażającej się w stwierdzeniu, że Polska, która jest wierna swoim chrześcijańskim korzeniom, jest zagrożeniem. Zwróćmy uwagę: ataki na wartości katolickie i patriotyczne odbywają się jednocześnie na różnych płaszczyznach. Mamy więc brutalne profanacje świętych miejsc i symboli, a także mamy nękania, czego doświadcza właśnie Fundacja Lux Veritatis. Inna płaszczyzna to są inicjatywy osób podszywających się pod katolików, które mają na celu de facto zniszczenie i zanegowanie dogmatów naszej wiary. Nawet jeśli nie możemy dowieść, że steruje tym wszystkim jakiś jeden ośrodek, to jednak z łatwością dostrzegamy efekty tych ataków, wymierzonych w nas, katolików, z różnych stron. Widzimy więc z jednej strony np. demonstracje uliczne, a z drugiej – działania w białych rękawiczkach. Cel jest jeden: zbudowanie czegoś nowego, co – dla zmylenia – będzie się nazywało oficjalnie „kościołem”, ale tym prawdziwym, katolickim Kościołem już nie będzie.

Atak na Fundację w realizacji tego scenariusza jest kwestią kluczową?

– Z pewnością. Przede wszystkim Fundacja jest kojarzona z wartościami katolickimi i z dziełami, które przy niej powstały. To one są tak naprawdę celem ataku, co jest bardzo czytelne i jednoznaczne. Nawet autorzy ataku nie kryją się z tym, że Radio Maryja, Telewizja Trwam czy Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej mają odczuć negatywne konsekwencje tej nagonki. Nie miejmy złudzeń, że ataki na te dzieła są dla nich czynnością dokonywaną z lubością.

Jak się przed tym bronić?

– Na pewno nie wolno milczeć. Nie można też zaprzestawać wdrażania tego, co już zostało rozpoczęte, i rezygnować z planów dalszych działań Fundacji. Gdybyśmy teraz się zatrzymali, zwolnili lub – co gorsze – się przestraszyli, byłoby to przecież spełnieniem zamierzeń środowisk, które stoją za tymi atakami. Z drugiej strony te ataki świadczą o tym, że inicjatywy Fundacji są tym, czym miały być, czyli świadectwem wiary, wartości, siły katolicyzmu. To dobry znak. Przecież gdyby dzieła Fundacji były słabe, nieistotne, to nie byłyby atakowane. Gdyby były chwalone przez liberalnych, tzw. otwartych katolików, to wtedy mielibyśmy powód do niepokoju. Na szczęście tak nie jest, dlatego dziś mamy do czynienia z kolejną odsłoną ataków w tej długiej historii napaści na dzieła, które zapoczątkował ojciec Tadeusz Rydzyk. Jest to przykre, ale niestety, to nic nowego.

Jaka powinna być tu rola wymiaru sprawiedliwości? Czy nie jest tak, że sądy powinny być niezależne w tej sytuacji, a tymczasem stoją po jednej stronie barykady?

– Ewidentnie. Jednak jest to kolejny dowód na to, że nie wystarczy zmienić ustawy, ponieważ najważniejsze jest to, co się dzieje w umyśle i sercu człowieka – tego czy innego sędziego. To jest w tym momencie istotne. Pamiętajmy, że sąd to instytucja, ale sędziowie to tylko ludzie – ze swoimi konkretnymi upodobaniami, wartościami, swoim poglądem na świat. Te wszystkie kwestie ujawniają się podczas rozpatrywania konkretnych spraw – tej również. Reforma wymiaru sprawiedliwości odbywa się więc z jednej strony z punktu widzenia ustaw, ale z drugiej strony jest długim procesem zmiany mentalności sędziów. Ja jestem optymistą w tej kwestii. Mam nadzieję, że w końcu dojdą do głosu ci, dla których ważna będzie sprawiedliwość, a nie hołdowanie antywartościom. Podobne długofalowe działania charakteryzują dzieła związane z Fundacją. Ich owoce będziemy zbierać nie od razu, tylko stopniowo, po czasie. Ponieważ środowiska antykatolickie to wiedzą, dlatego tak ostro je atakują.

Jest Pan zdania, że o skali nadużyć Watchdog Polska i ataków wymierzonych w Fundację Lux Veritatis należy powiadomić instytucje państwowe?

– Oczywiście. Te instytucje w świetle Konstytucji RP stoją na straży demokratycznego państwa prawa. A prawo polskie gwarantuje wolność i swobody obywatelskie. Ma też chronić przed nękaniem, czy – jak w tym przypadku – prześladowaniem. Przecież jeśli ktoś jest nękany, to nie czuje się bezpiecznie. Uważam, że organy państwowe muszą być poinformowane przez obywateli, którzy widzą ten problem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Urszula Wróbel

 

Nasz Dziennik/radiomaryja.pl

drukuj