Min. Kowalczyk dla Radia Maryja: Myślenie o rodakach to nasz moralny obowiązek
Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, minister Henryk Kowalczyk, w wywiadzie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja wyraził nadzieję, że od tej pory rozpocznie się nowa era repatriacji w Polsce. W miniony wtorek do naszego kraju przybyło z Kazachstanu ok. 150 osób pochodzenia polskiego.
Redakcja Informacyjna Radia Maryja: Rozpoczął się nowy rozdział w historii polskiej repatriacji?
Henryk Kowalczyk: Dokładnie. Zgodnie z deklaracją premier Beaty Szydło rozpoczynamy poważną repatriację. Chcemy przez najbliższe 2-3 lata zakończyć akcję repatriacyjną. Przygotowaliśmy nową ustawę w tej sprawie. Grupa, która przyleciała do Polski we wtorek jest początkiem. Mam nadzieję, że będą i kolejne grupy.
RIRM: Na jakim etapie są prace nad tą ustawą i jak wyglądają jej szczegóły?
H.K.: Ustawa jest po uzgodnieniach międzyresortowych i w styczniu trafi do Sejmu. Myślę, że z końcem pierwszego kwartału 2017 r. wejdzie w życie. Jeśli chodzi o szczegóły, to ona przewiduje przede wszystkim zapewnienie pobytu w tzw. ośrodkach adaptacyjnych, gdzie będzie intensywna nauka języka polskiego, klasyfikacje zawodowe i zapewnione wykształcenie. Ten proces będzie trwał nie dłużej niż 6 miesięcy. Później przewiduje pomoc w uzyskaniu mieszkania różnymi kanałami, zarówno dopłaty do czynszów, wsparcie samorządów, jak i dofinansowanie przy zakupach. Są więc tu różne metody wsparcia w zakupie czy wynajęciu mieszkania. Oczywiście ustawa przewiduje również szukanie pracy dla repatriantów.
RIRM: Dotyczy to repatriantów wyłącznie z Kazachstanu?
H.K.: Sama repatriacja dotyczy osób, które były deportowane. Chodzi o azjatycką część dawnego ZSRR, czyli właśnie Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu. Nie dotyczy natomiast Ukrainy czy Białorusi, bo ci Polacy nie byli deportowani, ale tam zostali. Oczywiście ich też witamy w Polsce z radością, ale pomoc w repatriacji, jaki przewiduje ta ustawa, nie obejmuje tych krajów.
RIRM: O ile dokładnie osób chodzi?
H.K.: O różnych liczbach się mówi i trzeba to zweryfikować. Niestety przez ostatnie 8 lat było to wszystko zaniedbane. Jeszcze 8-10 lat temu mówiło się o liczbie 20-30 tys. Teraz jest to już niestety dużo mniej. Jeszcze kilka lat temu zarejestrowanych i oczekujących na repatriację było 3,5 tys., ale w tej chwili odezwało się nieco ponad 1,5 tys. osób. Myślę jednak, że jeśli rozejdą się wieści o tej akcji, to może być ich więcej. Realnie myślimy o 3-5 tys.
RIRM: Czy ci ludzie w ogóle chcą jeszcze wracać do tego kraju, który przez tak wiele lat się o nich nie upominał?
H.K.: Bardzo chcą. Przez te wszystkie lata tego oczekiwali. Część z nich niestety wyjechała do Rosji. Również dlatego, że przez ostatnie 8 lat ta ustawa była zablokowana w komisji. Oni wracają do Polski z wielką radością. Są to wzruszające momenty spotkań. Tam mają trudne warunki, szczególnie na prowincji. W miastach jest jeszcze w miarę możliwości, ale na wsiach jest bardzo biednie. Dla nich jest to więc szansa. To zostało zrobione o 25 lat za późno, bo już bardzo rzadko trafiają się ludzie, którzy pamiętają deportacje, ale bywają jeszcze i tacy. Obecnie są to ich dzieci i wnuki. Powiem więcej, oni wpisywali sobie do paszportu polską narodowość, mimo że mieli z tego tytułu często nieprzyjemności. Widać więc, że determinacja jest duża.
RIRM: Jak długo może potrwać powrót tych ludzi do Polski?
H.K.: Te 3-5 tys. osób, o których mówiłem, chcemy sprowadzić do Polski w przeciągu trzech lat.
RIRM: Czy rzeczywiście jest to tak żmudny proces? Do tej pory w latach 2001-2015 w ramach dotychczasowej repatriacji przyjechało do Polski tylko ok. 5 tys. osób.
H.K.: Do Polski przyjechało tak mało osób, dlatego że rozwiązania prawne nie były idealne. Zapewniały co prawda jakąś tam pomoc, ale tak naprawdę inicjatywa stawała po stronie samorządowej. Rząd włączał się do tego dość skromnie. Chcemy, aby rząd przejął odpowiedzialność za repatriację. Myślę, że będzie to znacznie sprawniejsze. Nie będziemy musieli czekać na zgłoszenia samorządów. Z samorządami będziemy oczywiście współpracować, ale sama inicjatywa powinna być rządowa. Wtedy będziemy poszukiwać samorządów dla repatriantów. Do tej pory było tak, że jak samorząd się zgłosił, to wtedy była możliwa repatriacja, ale to było trochę niezorganizowane, np. dawało się repatriantowi mieszkanie, jednak nie było dobrych warunków adaptacji. Mam nadzieję, że rozwiązania, które teraz wypracowaliśmy, będą optymalne. Wypracowaliśmy je w porozumieniu z repatriantami, którzy przyjechali już wiele lat temu. Ale też byliśmy na konsultacjach w Kazachstanie, gdzie rozmawialiśmy z Polakami tam mieszkającymi.
RIRM: Na Zachodzie i w Unii Europejskiej ciągle mówi się o przyjmowaniu uchodźców. Wiadomo jakie ryzyko się z tym wiąże. Polska i rząd premier Beaty Szydło w pierwszym rzędzie – nad kwestię imigrantów – stawia na swoich rodaków z terenów dawnego ZSRR, którzy żyją w nie lepszych warunkach od imigrantów ekonomicznych przybywających do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki.
H.K.: Nie mam porównania do warunków ekonomicznych tych, którzy przybywają z Afryki czy Bliskiego Wschodu, ale widziałem warunki Polaków mieszkających w Kazachstanie. Są one naprawdę bardzo trudne. Przede wszystkim powinniśmy myśleć o swoich rodakach. To jest nasz moralny obowiązek i główne zadanie rządu. Jeżeli chodzi o przyjmowanie obcokrajowców, to musimy pamiętać, że w Polsce obecnie przebywa prawie 1 mln Ukraińców. O tym się nie mówi, a jest to dowód naszej otwartości. Nie jesteśmy zamknięci i hermetyczni, ale pomagamy tym, którzy blisko związani są z nami kulturowo. Na Ukrainie też jest wojna, więc mówienie o tym, że Polacy nie chcą przyjmować uchodźców czy kogokolwiek, jest nieuprawnione. Wypominanie nam, że tego nie robimy jest krzywdzące.
RIRM: Dziękujemy za rozmowę, Panie Ministrze.
H.K.: Dziękuję bardzo.
RIRM