Macedonia Płn.: tysiące osób oddało hołd ofiarom pożaru w Koczani; doszło do protestów i aktów agresji wobec podejrzanych o spowodowanie tragedii
Tysiące osób oddało w poniedziałek w Skopje hołd 59 ofiarom pożaru w miejscowości Koczani na wschodzie Macedonii Północnej. W samej miejscowości tłum żałobników obrzucił butelkami i jajkami siedzibę urzędu miejskiego oraz uszkodził lokal należący do właściciela klubu, w którym doszło do tragedii.
Tłum żałobników udał się w poniedziałek przed siedzibę urzędu miejskiego w Koczani, żądając rozmowy z byłym burmistrzem, Ljupczo Papazowem, który wcześniej tego dnia podał się do dymisji. Gdy policja zagrodziła im drogę, niektórzy ze zgromadzonych zaczęli rzucać w budynek lokalnych władz butelkami, jajkami i innymi przedmiotami, wybijając kilka szyb.
Zebrani wykrzykiwali w stronę władz miasta: „Mordercy”, „Chcemy sprawiedliwości” czy „Każdy może być następny”.
Policja interweniowała także w innym punkcie miasta, gdzie protestujący zaatakowali kawiarnię związaną – jak podały lokalne media – z właścicielem klubu nocnego, w którym w nocy z soboty na niedzielę zginęło 59 osób w wieku od 14 do 24 lat.
Przed incydentami mieszkańcy miasta zapalili w jego centrum znicze, złożyli kwiaty i podpisali księgę kondolencyjną.
W stolicy Macedonii Północnej, Skopje, tysiące osób zgromadziło się na wezwanie studentów największego w kraju Uniwersytetu św. Cyryla i Metodego na terenie kampusu uczelni. Demonstranci uczcili ofiary siedmiominutową ciszą, po której zapalili znicze i rozpoczęli zbiórkę na wsparcie rodzin ofiar tragedii.
Macedońskie władze poinformowały w niedzielę, że lokal, w którym doszło do pożaru, nie posiadał odpowiedniej licencji na działalność, ani wymaganego prawem planu ewakuacyjnego czy innych środków bezpieczeństwa.
Śledztwo mające ustalić przyczyny tragedii trwa. Zatrzymano dotąd kilkanaście osób, w tym urzędników poprzedniego macedońskiego rządu. W wyniku pożaru do szpitali trafiło 155 osób, z których część została wysłana do placówek zagranicznych.
PAP