M. Kidawa-Błońska: Porządne zarobki priorytetem Koalicji Obywatelskiej
Człowieka pracy i jego zarobki stawiamy na pierwszym miejscu – niech wreszcie ludzie zaczną porządnie zarabiać. To będzie nasz priorytet – mówiła kandydatka KO na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska podczas konwencji wyborczej Koalicji Obywatelskiej w Krakowie.
„Człowieka pracy i jego zarobki stawiamy na pierwszym miejscu – niech wreszcie ludzie zaczną porządnie zarabiać. I to będzie nasz priorytet” – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
Dodała, że sprawujący władzę obiecują podniesienie płacy minimalnej.
„Jakże łatwo jest dać coś, wyciągając pieniądze z cudzej kieszeni” – oceniła.
Opowiadała, że jeden z jej rozmówców w Lublinie, który od lat pracuje w niewielkiej firmie handlowej, mówił: „Fajnie, że ci którzy przyjdą za jakiś czas do pracy dostaną od razu 4 tys. zł. Ale ja na swoje 4,5 tys. harowałem wiele lat, a teraz szef mi mówi, żebym zapomniał o podwyżce, bo musi robić rezerwy i może nawet obniży mi o te 500 zł pensję”.
„Czy ludzie, którzy ciężko pracują, mają zarobki powyżej 4 tys. zł zasługują na dekret równający płacę w dół? Czy naprawdę podwyżki dla jednych, muszą być kosztem drugich? Czy ludzie, którzy zarabiają średnią krajową mają szklany sufit nad głową?” – pytała.
„Nie – oni zasługują na to, żeby ich płace odpowiadały wartości ich pracy” – podkreśliła.
„Podwyżek dla średnio zarabiających nie wolno blokować. Przeciwnie – trzeba zachęcać przedsiębiorców, by mogli jak najszybciej wprowadzić je w życie i my to zrobimy” – zapewniła w Krakowie kandydatka KO na premiera.
„Jeśli człowiek pracuje i nie może się spodziewać, że wraz ze wzrostem jego doświadczenia i umiejętności będą wzrastać jego zarobki, to traci wszelką motywację” – powiedziała Małgorzata Kidawa Błońska.
„Zamiast nadziei, pojawia się beznadzieja” – dodała.
„To dotyczy osób pracujących w firmach, ale też nauczycieli, pielęgniarek i urzędników – wszystkich.
Nauczmy się doceniać pracę, niech wreszcie dobra praca nam się opłaca. Szanujmy ją – mówiła.
„Spójrzmy na szkołę – spójrzmy, jak wygląda nasza szkoła: klasy zatłoczone, jak autobus w godzinach szczytu, kolejki do toalety jak na koncercie, a lekcje kończą się o godz. 19.00” – mówiła.
„Tak teraz wygląda polska szkoła” – dodała.
„O programie i traktowaniu nauczycieli już nawet nie wspomnę. Mamy się do tego przyzwyczajać? Machnąć ręką – powiedzieć, że tak już musi być?” – pytała.
„Nie, nie musi, tylko ktoś musi chcieć się tym zająć” – oceniła.
PAP