Kuszenie?

Chyba wszystko, może oprócz jednego, powiedziano w Polsce na temat
ukarania „Gościa Niedzielnego” i archidiecezji katowickiej przez dwa polskie
sądy za jakoby „niechrześcijańskie”, posługujące się „mową nienawiści” teksty
komentujące głośny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie
„Alicja Tysiąc przeciwko Polsce”. Trzeba bowiem zauważyć – obok podkreślania
samej niesprawiedliwości tego wyroku – iż próbuje się w nim kusić polski Kościół
do zaparcia się prawdy, tak jak to miało miejsce podczas starożytnych
prześladowań chrześcijan. Takie znaczenie – moim zdaniem – miałoby poddanie się
wyrokowi, jeśli redakcja, po bezskutecznym wyczerpaniu wszelakich możliwości
odwołań, opublikowałaby żądany przez sąd tekst. Jego sednem jest przeproszenie
Alicji Tysiąc za porównanie do hitlerowskich zbrodniarzy.

Jednak oskarżeni komentujący przegraną apelację twierdzą, iż z pewnością
nie użyli przypisywanego im porównania. Już z tego powodu nie mogą przepraszać.
Domyślamy się ważności tego powodu i absolutnie należy się z nim zgodzić, nawet
gdyby w zamian czekało jakieś łamanie kołem, przypiekanie na rozpalonej kracie
czy zamknięcie gazety. Przeproszenie byłoby przyznaniem się do winy, a należy
się przyznawać tylko do własnych win. Oprócz tego przyznanie się do nieuznanej
przez siebie arcypoważnej winy byłoby zamachem na samą konstytuującą każdego
człowieka rozumność. Z życiem w prawdzie nie ma nic wspólnego przepraszanie
wbrew własnemu, przemyślanemu przekonaniu. Komu zatem pokłoniłaby się redakcja,
gdyby wbrew takiemu przekonaniu, z rozmysłem i publicznie wypełniła sądowe
żądanie koniec końców zakwestionowania zbrodniczości aborcji, czyli poszłaby
świadomie i dobrowolnie drogą nieprawdy w sprawie niezwykle poważnej? Czujemy
piekielny zapach tej podsuwanej polskiemu Kościołowi propozycji?
Mamy zatem
dwie przeciwstawne interpretacje zaskarżonego tekstu. Wszyscy czytać mogą i
potrafią, sprawa powinna być prosta, bo dotyczy tylko stwierdzenia prostego
faktu. Porównano Alicję Tysiąc do hitlerowskich zbrodniarzy czy nie porównano?
Podzielam opinię odnośnie do tego, że całkowicie trafne jest porównanie
dzisiejszych praktyk aborcyjnych (oraz tych, którzy w życiu społecznym je
promują, a zatem rządzących, w tym sędziów) do hitlerowskich zbrodni przeciwko
ludzkości oraz ich sprawców.
Krew niewinnych i bezbronnych jednak leje się na
skalę dotąd niespotykaną i dziwne, że skazujące polskie sądy uznały ten fakt za
religijne przywidzenie katolików. Niewierzący – według sądu – mają w tej sprawie
inny pogląd i sąd uznał go co najmniej za tyle samo warty, co przeciwników
aborcji. Tymczasem wszystkie poglądy moralne – w tym i poglądy na zbrodnie
wojenne nazistów – dzielimy na prawdziwe i błędne, a nie na „katolickie” i
„niekatolickie”. Stwierdzenie faktu i moralna ocena zbrodni nie zakłada żadnych
przesłanek religijnych, czego jednak nie zauważają sędziowie, utrzymujący, iż
uznanie aborcji za zbrodnię z konieczności obciążone jest tylko konfesyjnymi
założeniami, oczywiście nieobligującymi niewierzących.
Żądanie sądów oznacza
zatem dokładnie to samo, czego życzyli sobie prześladowcy chrześcijan w
cesarstwie rzymskim. Mieli oni „tylko” zewnętrznym gestem uznać obowiązujący
kult bożków i wtedy byliby uwolnieni od straszliwych mąk i śmierci za „nienawiść
ku rodzajowi ludzkiemu”. Taką nienawiść przypisywano chrześcijanom za pierwszych
prześladowań podczas rządów Nerona – jak informuje nas Tacyt w „Rocznikach” (XV,
44). Ta diagnoza duszy chrześcijan – jak można wnioskować w oparciu o
analizowane orzeczenie w omawianej sprawie – do dzisiaj pozostaje aktualna w
niektórych środowiskach, skoro sąd upomina za posługiwanie się w temacie aborcji
„mową nienawiści” zamiast „miłości”. Kim jednak naprawdę są chrześcijanie,
pokazali oni swoim męczeństwem. Tertulian pisał do sędziów skazujących
chrześcijan: „Wasze trybunały to nasze pola bitew, na których walczymy za
prawdę. Wasza nieprawość zaświadczy naszą niewinność”. Chrześcijanie czekają
dziś zapewne na tę chwilę.

Marek Czachorowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl