fot. PKWP

Ks. dr A. Paś z PKWP o sytuacji w Etiopii: Czy to już wojna, czy „tylko” ludobójstwo?

Gdy ginie kilkanaście osób, to zazwyczaj prasa pisze – zamach. Gdy giną setki i tysiąc – o czym należy mówić? Czy to już wojna, czy „tylko” ludobójstwo? – podkreślił w felietonie ks. dr Andrzej Paś z papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, poruszając temat sytuacji w regionie Tigray oraz masakry, która się tam dokonała. Zginęło wówczas 750 osób.

Region Tigray, którego stolicą jest Mekele, jest najbardziej na północ wysuniętym regionem Etiopii i graniczy z Erytreą i Sudanem. Około 95 proc. populacji regionu to chrześcijanie z prawosławnego Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Należą oni do grupy etnicznej Tigray.

Wielu księży i innych przywódców religijnych zostało zabitych w serii ataków, które niedawno mocno dotknęły ten region. Ostatnie doniesienia mówią o masakrze, którą dokonano w prawosławnej świątyni p.w. Najświętszej Maryi Panny <Maryam Tsiyon>. Zginęło 750 osób – wskazał ks. dr Andrzej Paś.

Według anonimowych źródeł organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie ostatni atak był najkrwawszy podczas trwającego konfliktu w regionie Tigray.

Doniesienia o masakrze w Aksum pojawiły się po raz pierwszy w styczniu tego roku, kiedy to External Program with Africa (EEPA), belgijska organizacja non-profit, opublikowała raport sytuacyjny, w którym stwierdzono, że wyprowadzono ludzi ukrywających się w kościele i rozstrzelano ich na placu (…) Ten konflikt polityczny doprowadził do śmierci tak wielu chrześcijan i muzułmanów – podkreślił kapłan.

Jednak – jak zaznaczają mieszkańcy Etiopii – przemoc nie była motywowana religią.

– Nastąpiła eskalacja tego, co dzieje się już od jakiegoś czasu – dodał ks. dr Andrzej Paś.

Nikt się nie liczy. Wygląda na to, że ci, którzy zginęli z powodu przemocy, złego traktowania byli nieszczęśnikami, jak gdyby byli w niewłaściwym miejscu w nieodpowiednim momencie – zwrócił uwagę.

Jak podaje portal The Straits-Times, trwający konflikt między siłami rządu federalnego a Tigray People’s Liberation Front (TPLF), potężną frakcją etniczną rządzącą regionem górskim, grozi destabilizacją Etiopii i całego „rogu” Afryki.

Premier Abiy Ahmed Ali zarządził naloty i wysłał żołnierzy do Tigray po tym, jak oskarżył siły lojalne wobec przywódców Tigray o zaatakowanie federalnej bazy wojskowej. Z kolei prezydent Tigray, Debretsion Gebremichael, który jest przewodniczącym TPLF, zaprzeczył, że wojska Tigray zainicjowały jakiekolwiek ataki i oświadczył, że cały czas działają w samoobronie, nie przedstawiając żadnych dowodów – poinformował duchowny.

Źródła bezpieczeństwa i media państwowe podały, że w walkach zginęły setki żołnierzy po obu stronach, ale nie potwierdziły ofiar wśród cywilów.

Według Vatican.news władze oficjalnie zakończyły działania wojskowe w Tigray wraz z opanowaniem stolicy regionu Mekele. Jednak Rzecznik Amnesty International Riccardo Noury stanowczo zaprzecza, że działania militarne zostały zakończone – wskazał ks. dr Andrzej Paś.

Kapłan podkreślił, że żaden konflikt nie może się zakończyć bez oceny odpowiedzialności. Tego samego zdania jest Amnesty International. Organizacja ta domaga się pilnego śledztwa ONZ w sprawie tego, co wydarzyło się w Aksum.

Gdy ginie kilkanaście osób, to zazwyczaj prasa pisze – zamach. Gdy giną setki i tysiąc – o czym należy mówić? Czy to już wojna, czy „tylko” ludobójstwo? – podsumował duchowny.

ks. dr Andrzej Paś, PKWP/radiomaryja.pl

 

 

drukuj