J. Rostowski nie ma sobie nic do zarzucenia ws. Amber Gold
Były minister finansów w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego Jacek Rostowski nie ma sobie nic do zarzucenia ws. Amber Gold. Polityk stanął w środę przed komisją śledczą. Z jego ust nie padły jednak żadne konkrety. Przez całe przesłuchanie próbował podważyć autorytet komisji i jej członków.
Buta, arogancja i polityczne ataki na komisję – taką strategię na przesłuchanie przed komisją śledczą przyjął Jacek Rostowski, minister finansów w rządzie PO-PSL.
– Wtedy, kiedy PO rządziła, kiedy ja i wiele kolegów piastowaliśmy wysokie funkcje w państwie, to dla nas najważniejszą podstawą działania była konstytucja, ustawy zgodne z tą konstytucją i praworządność – mówił Jacek Rostowski.
Polityczne zarzuty były szef resortu finansów kierował nie tylko do obecnej formacji rządzącej, ale także wprost do członków komisji, a zwłaszcza do przewodniczącej Małgorzaty Wassermann.
– Jest fundamentalny błąd logiczny w całej pani tezie i tylko to chciałem pani przedstawić – powiedział Jacek Rostowski.
Przewodnicząca nie dała się sprowokować, ale też nie pozostawała dłużna wobec uszczypliwości świadka.
– Panie ministrze, ja coś panu powiem. Ja dla polityki przyszłam dlatego, żebyście z niej na zawsze odeszli. Wie pan dlaczego? Stopień cynizmu z państwa strony, wy żeście tak z Polską postępowali jak pan dzisiaj – odpowiedziała Małgorzata Wassermann.
Podczas przesłuchania b. minister finansów stwierdził m.in., że gdyby urzędy skarbowe w Gdańsku działały prawidłowo, to i tak nie powstrzymałoby to rozwoju piramidy finansowej, jaką była Amber Gold. Także spółki lotnicze przejmowane przez Marcina P. były jedynie „firemkami”. Natomiast rząd Prawa i Sprawiedliwości, w tym komisja śledcza ds. Amber Gold – według byłego ministra finansów – ma po prostu obsesję na temat różnych kontroli.
– Teraz powoli, ale konsekwentnie pokazujemy panu, że najwięcej dziadostwa było u pana w ministerstwie – podkreślała Małgorzata Wassermann.
Przesłuchanie Jacka Rostowskiego było często przerywane także przez pełnomocnika b. ministra finansów – mec. Marka Chmaja, znanego z udziału w manifestacjach KOD.
– Żądam przestrzegania prawa na tej Sali – wskazywał mec. Marek Chmaj.
– Ja też żądam przestrzegania i żeby pan dostosował do konstytucji i ustawie o sejmowej komisji śledczej – odpowiedział Jarosław Krajewski.
– Jesteśmy pełnomocnikami. Wiemy, jakie są zobowiązania płynące z pełnomocnika. Nie wyobrażam sobie, żeby adwokat na sali sądowej przerywał sędziemu, bo to grozi określonymi konsekwencjami. Prosiłbym, że jeżeli dojdzie do przerywania głosu i zaburzania toku postępowania, żeby rozważyć możliwość występowania z takimi konsekwencjami względem pełnomocnika – zaznaczał członek komisji śledczej ds. Amber Gold Bartosz Kownacki.
Przypomnijmy, że prof. Marek Chmaj związany był z poprzednią ekipą rządzącą. Jest on m.in. współautorem niezgodnej z konstytucją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym uchwalonej przez PO i PSL. Odznaczony został w 2015 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez ówczesnego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
– To pani prowadzi, pani jest przewodniczącą komisji, nie ja – mówił Jacek Rostowski.
Dzisiejsze przesłuchanie Rostowskiego obnaża prawdziwą twarz PO – podkreślił wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Amber Gold, poseł PiS, Jarosław Krajewski.
– Wyszła taka typowa twarz PO – arogancja, ignorancja, buta. No i to najbardziej rzuca się w oczy, bo mało jest tej merytorycznej formy i treści, jeśli chodzi o odpowiedzi pana ministra Rostowskiego. No cóż, tacy byli ministrowie PO – zaznaczył Jarosław Krajewski.
Jednak były minister finansów w sprawie Amber Gold nie ma nic sobie do zarzucenia.
– Nie, absolutnie nie mam i mam nadzieję, że jeżeli będą jakieś sensowne, no zresztą już powiedziałem, że gdyby urzędy skarbowe dobrze działały, to nie ma żadnej gwarancji, że to oszustwo ukrócone byłoby wcześniej – akcentował Jacek Rostowski.
Tymczasem największa odpowiedzialność za Amber Gold ciąży właśnie na Ministerstwie Finansów – podkreśliła przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann.
– Całe to przedstawienie służy tylko jeden rzeczy, abyśmy nie doszli do tego, jaka była wiedza w Ministerstwie Finansów – stwierdziła Małgorzata Wassermann.
To co dodatkowo uderza, to stwierdzenie Rostowskiego, że obowiązujące prawo nie miało żadnego wpływu na rozwój afery Amber Gold.
– To znaczy, że to państwo było naprawdę z dykty i paździerza – mówił wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Amber Gold Tomasz Rzymkowski.
I właśnie o to państwo, a także o całą sprawę dotyczącą Amber Gold oraz OLT Expres, już 25 września zapytany zostanie b. premier Donald Tusk.
TV Trwam News/RIRM