Iran rozważy „zagrożenia i szanse” zawarte w liście D. Trumpa w sprawie programu nuklearnego
Iran wkrótce odpowie na list od Donalda Trumpa domagający się zawarcia porozumienia nuklearnego. Wcześniej rozważy zawarte w piśmie amerykańskiego prezydenta „zagrożenia oraz szanse” – przekazał w czwartek minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi.
„List Trumpa był raczej groźbą, ale (jak twierdzi prezydent) zawiera również zarys możliwości. Z uwagą rozważymy w naszej odpowiedzi zarówno groźby, jak i możliwości” – oświadczył Aragczi.
„Za każdym zagrożeniem kryje się szansa” – dodał.
Wcześniej najwyższy duchowo-polityczny przywódca Iranu, Ali Chamenei, stwierdził, że zawarte w liście wygórowane żądania „zacisną (wokół Teheranu) węzeł sankcji i nacisków” – przekazała agencja Reutera.
W środę portal Axios poinformował, że Trump zażądał od Teheranu zawarcia nuklearnego porozumienia w ciągu dwóch miesięcy, grożąc jednocześnie wywarciem „maksymalnej presji” na Iran.
Podczas swojej pierwszej kadencji Trump wycofał USA z międzynarodowego porozumienia z Iranem, twierdząc, że Teheran złamał je, wzbogacając uran powyżej ustalonych ograniczeń – przypomniała agencja Reutera.
Państwa zachodnie od dawna oskarżają Iran o dążenie do uzyskania broni jądrowej. Dowodem na to może być wzbogacanie uranu znacznie powyżej przydatnego dla potrzeb cywilnych stopnia. Teheran utrzymuje jednak, że jego program nuklearny ma wyłącznie pokojowe cele i kraj działa w ramach prawa międzynarodowego. Dodatkowo irańscy politycy twierdzą, że broń atomowa jest niezgodna z islamem, i przywołują na dowód fatwę ajatollaha.
Zdaniem niektórych komentatorów Iran miał wyrzec się broni masowego rażenia jeszcze za czasów rządu Ruhollaha Chomeiniego. Miało do tego dojść jeszcze podczas wojny między Irakiem i Iranem (w latach 1980-1988), gdy Bagdad używał przeciwko siłom Teheranu broni chemicznej (w 1986 roku eksperci ONZ potwierdzili wykorzystanie gazu musztardowego i tabunu). Kiedy w reakcji na dotkliwe straty Chomeiniemu zaproponowano prace nad bronią chemiczną, biologiczną i jądrową, ajatollah miał powiedzieć, że zamiast wytwarzać broń, należy produkować środki ochrony dla żołnierzy – atropinę i maski przeciwgazowe. Tworzenie broni masowego rażenia – miał powiedzieć jednemu z dowódców – jest „haram”, zakazane przez religię. Relację tę upubliczniła przed ponad dekadą irańska agencja prasowa Mehr.
Krytycy nie dali jej wiary, uznając ją za chwyt propagandowy i argumentując, że decyzja Chomeiniego nie była formalną fatwą – jednoznacznym nakazem religijnym, lecz tylko opinią. Podważali również prawdziwość relacji, podkreślając, że Teheran zaczął ją kolportować dopiero po odkryciu i ujawnieniu tajnego programu wzbogacania uranu.
Zwolennicy poglądu o wyrzeczeniu się tej broni replikują, że Ali Chamenei, który za czasów Chomeiniego pełnił urząd prezydenta, a w 1989 r. zastąpił go na stanowisku najwyższego przywódcy, również wydał stosowną fatwę, w której stwierdził, że „użycie broni masowej zagłady jest zakazane”. Jednak – jak podkreślił amerykański prawicowy think-tank Washington Institute – fatwy nie są niezmienne.
„Założyciel Republiki Islamskiej (…) wydał sprzeczne fatwy w wielu kwestiach, w tym podatków, poboru do wojska i prawa wyborczego kobiet. Także obecny najwyższy przywódca może cofnąć swoją fatwę nuklearną, gdyby uznał to za konieczne” – wyjaśnił analityk think-tanku.
PAP