Francuzi wychodzą na ulice
Nowa fala protestów i zamieszki na francuskich ulicach – to następstwa przyjęcia reformy emerytalnej przez rząd Francji bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym. Kontrowersyjny projekt podwyższa wiek emerytalny z obecnych 62 do 64 lat. W czwartek przepisy przyjął Senat, ale w obawie przed odrzuceniem nie trafiły one na głosowanie w izbie niższej parlamentu.
W Paryżu demonstranci starli się z policją, która zaczęła ich usuwać sprzed siedziby francuskiego parlamentu. 73 osoby zostały aresztowane. Protesty wybuchły też w innych miastach.
Marcin Drewa, politolog, ocenił, że nastroje społeczne się pogarszają, a protesty po decyzji francuskiego rządu będą się nasilać.
– Prezydent Macron argumentuje to tak, że mówi o zapaści francuskich finansów, jeżeli ta ustawa by nie przeszła, dlatego to zrobiono. Francuzi nie przyjmują tej argumentacji i są temu przeciwni. Dwie trzecie Francuzów jest przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego, dlatego tak mocno protestują. Francuzi są dobrze zorganizowani w protestach, tak więc uważam, iż one mogą jeszcze trwać – powiedział Marcin Drewa.
Sprawa przyjęcia reformy bez głosowania budzi głębokie niezadowolenie prawicy. Pojawiają się głosy mówiące o „zaprzeczeniu demokracji” i „upokorzeniu parlamentu”.
Była lider prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe, Marine Le Pen, zapowiedziała złożenie wniosku o votum nieufności dla rządu.
RIRM