Europejski Trybunał Praw Człowieka nie dostrzega obrazy uczuć religijnych w bluźnierczych czynach, których dopuściła się francuska feministka
Skandaliczny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka orzekł, że feministka, która dopuściła się bluźnierczego happeningu, nie popełniła przestępstwa, a korzystała z „wolności wyrazu”.
W grudniu 2013 roku do kościoła św. Magdaleny we Francji, w którym odbywała się próba kolęd, weszła obnażona feministka. Zamiast koszulki oblepiona była proaborcyjnymi hasłami. Przed ołtarzem, mając na głowie niebieski welon imitujący Matkę Bożą, zaczynała symulować tzw. aborcję Jezusa. Wykorzystywała do tego fragmenty zakrwawionej, zwierzęcej wątroby. Na koniec, na oczach wszystkich, oddała mocz przed ołtarzem. Francuski sąd skazał kobietę na karę więzienia, zawieszając jej wykonanie. Wyroku nie zmieniła ani apelacja, ani kasacja. Skandaliczny wyrok wydał natomiast Europejski Trybunał Praw Człowieka, który uznał werdykt francuskich sądów za uderzenie w wolność słowa, a zachowanie feministki określił „wkładem w debatę publiczną”.
– Nie da się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Nie da się tego usprawiedliwić, że był to happening – mówił Marcin Jakóbczyk, prawnik.
Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał wypłatę odszkodowania dla feministki w kwocie blisko 10 tys. euro.
– Nie ma poszanowania dla wolności religijnej. Taka jest w tej chwili rzeczywistość organów europejskich. Okazuje się, że wartości, które wyznajemy, mogą być przez każdego obrażane i to w sposób jak najbardziej wulgarny, obrzydliwy – wskazał prawnik.
To kolejny raz, kiedy europejskie instytucje wprost pozwalają na obrażanie katolików. Tak było choćby w przypadku polskiej piosenkarki Doroty „Dody” Rabczewskiej, która w Polsce została skazana za obrazę uczuć religijnych.
TV Trwam News