Eksplozja na granicy USA i Kanady
Eksplozja na granicy Stanów Zjednoczonych i Kanady. Nie ma dowodów, by był to zamach terrorystyczny. Zginęły dwie osoby – kierowca i pasażer pojazdu. Ranny został pracownik straży granicznej.
Do zdarzenia doszło około godziny 11.27 czasu lokalnego. Jadący z dużą prędkością samochód uderzył w betonową barierę przy przejściu granicznym między Kanadą a USA w pobliżu wodospadu Niagara.
– Najpierw pomyślałem, że to samolot. Wyglądało, jakby było to w zwolnionym tempie – i powiedziałem: mój Boże, to samochód – wskazał mężczyzna.
Pojazd eksplodował.
– W ciągu kilku sekund zobaczyliśmy średniej wielkości pojazd, prawdopodobnie sedan, który stanął w płomieniach i nagle zaczął dymić – mówił świadek zdarzenia.
Nagrania płonącego samochodu obiegły internet. Na miejsce udały się służby ratunkowe. Zginęły dwie osoby – kierowca i pasażer pojazdu. Ranny został pracownik straży granicznej, który przebywa obecnie w szpitalu. Władze tymczasowo zamknęły cztery mosty.
– Rząd Kanady podchodzi do tej sytuacji niezwykle poważnie. Jesteśmy w bliskim kontakcie z władzami amerykańskimi – zaznaczył minister bezpieczeństwa publicznego Kanady, Dominic LeBlanc.
Zarówno po stronie USA, jak i Kanady pojawiły się obawy, że był to atak terrorystyczny. Doniesienia sugerujące, że na pokładzie samochodu były materiały wybuchowe publikowały media. Jednak Gubernator Stanu Nowy Jork uspokoił.
– W tej chwili nic nie wskazuje na atak terrorystyczny. Powtórzę. W tej chwili nic nie wskazuje na atak terrorystyczny – podkreślił Gubernator Stanu Nowy Jork, Kathy Hochul.
Zdarzenie badają służby.
– Jest wiele pytań i podejmujemy dalsze działania, aby jak najszybciej uzyskać jak najwięcej odpowiedzi – powiedział premier Kanady, Justin Trudeau.
Po tym, co wydarzyło się na moście granicznym, USA zaostrzyły środki bezpieczeństwa na lotnisku w Buffalo. Zamknięte zostały również okoliczne urzędy. Jak przekazał Biały Dom, o zdarzeniu poinformowany został prezydent Joe Biden. On i jego zespół monitorują sytuację.
TV Trwam News