Dziś ma zostać utworzona grupa ekspertów KE
Grupa będzie szacować straty w wyniku rosyjskiego embarga. Z danych z ubiegłego roku wynika, że do Rosji trafiło około 10 procent unijnego eksportu produktów rolno-spożywczych o wartości 11 miliardów euro.
Bruksela będzie analizować obecną sytuację. Już oceniła, że najbardziej poszkodowanym sektorem rolno-spożywczym w UE będzie polskie sadownictwo. Ministerstwo rolnictwa szacuje z kolei, że straty w samym sektorze owoców i warzyw mogą sięgnąć nawet pół mld euro.
Rekompensaty z tytułu strat poniesionych z powodu embarga muszą zostać odpowiednio rozłożone na państwa unijne – polscy rolnicy powinni otrzymać największą kwotę – mówi europoseł Janusz Wojciechowski, wiceprzewodniczący komisji rolnictwa i rozwoju wsi PE.
– Straty muszą być oszacowane i musi za nie zapłacić Unia Europejska. Paradoksalnie dobrze się stało, że sankcje rosyjskie obejmują nie tylko Polskę, ale całą UE. Wówczas łatwiej będzie z tego zrobić problem dotyczący całej unii i sięgnąć do unijnej kasy. Co prawda, będzie więcej chętnych do sięgania, ale akurat Polska jest krajem, który najwięcej na tym traci. Jesteśmy najbliżej, mieliśmy – jeśli chodzi o rolnictwo, jak na unię, spory udział w rynku, dlatego rolnicy muszą dostać zwrot swoich strat. Na ten cel są w unii pieniądze. Specjalnie stworzono taki fundusz we wspólnej polityce rolnej – jest to rezerwa na wypadek sytuacji kryzysowych w rolnictwie. Jest to prawie 3 mld euro na całą perspektywę finansową – tłumaczył europoseł Janusz Wojciechowski.
Szkody z powodu rosyjskiego embarga na żywność poniosą także przewoźnicy. Polska jest liderem w przewozach towarowych na Wschód. W dłuższym okresie embargo może uderzyć we wzrost gospodarczy. Nadpodaż produktów na rynku wywoła spadek cen – mówią ekonomiści.
Moskwa ogłosiła w miniony czwartek listę towarów objętych zakazem importu. Znalazły się na niej owoce, warzywa, mięso, ryby, mleko, nabiał. Sankcje obejmą produkty z USA, UE, Australii, Kanady i Norwegii.
RIRM