D. Kolorz w TV Trwam: Polskie społeczeństwo jest mamione tym, że im szybciej przetransformujemy się na zieloną energię, to ona będzie tak tania, że w ogóle nic za nią nie będziemy płacić. To bzdura!
Jest takie mamienie polskiego społeczeństwa, że im szybciej przetransformujemy się na zieloną energię, to ona będzie tak tania, że w ogóle nic za nią nie będziemy płacić, ale to jest wierutna bzdura. To jest nieprawda, ponieważ zielona energia na dzień dzisiejszy jest w bardzo duży sposób subsydiowana szczególnie na wiatraki, w mniejszym stopniu na panele fotowoltaiczne, ale też i ja, i pan redaktor, i wszyscy nasi telewidzowie płacą za to potężne pieniądze. Oczywiście nie bezpośrednio ze swojej kieszeni, ale z tych wszystkich podatków, które płacimy – powiedział Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.
Górnicy i energetycy ponownie zjechali do stolicy, by zaprotestować przeciwko polityce klimatycznej forsowanej przez UE i rząd [czytaj więcej].
W poprzednim tygodniu na ulicach Warszawy protestowali rolnicy, myśliwi i leśnicy, a także przedstawiciele branży transportowej [więcej].
– Nas i rolników łączy jeden wspólny postulat – zdecydowana zmiana polityki Zielonego Ładu, czyli polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Podwalinami naszego protestu były decyzje, które mogą spowodować, że konwencjonalne elektrownie funkcjonujące na Śląsku, aczkolwiek nie tylko, mogą być zdecydowanie szybciej wygaszane, niż to jeszcze było w planach dwa, trzy lata temu. Mówię tutaj o elektrowni Rybnik, elektrowni Łaziska, elektrowni Dolna Odra. Generalnie, jeżeli pozwolimy sobie na szybkie zamykanie tych energetycznych aktywów węglowych, to niestety, ale dojdzie do tego, że w ewidentny sposób trudno będzie dotrzymać słynnej już na całą Polskę umowy społecznej dotyczącej transformacji województwa śląskiego i górnictwa węgla kamiennego – zaznaczył Dominik Kolorz.
Dodał, że w obecnej sytuacji nie chodzi tylko o dotrzymywanie umów.
– To jest problem całego systemu energetycznego w naszym kraju. Trzeba zwrócić uwagę na to, co się działo w ostatnich miesiącach. Wystarczyło kilka, kilkanaście dni zgniłego wyżu i o mało nie mielibyśmy prądu. Wystarczyło kilkadziesiąt dni bez słońca i tak samo groziły nam wyłączenia prądu. To po pierwsze. Po drugie, nasze opracowania ekspertów dotyczące chociażby słynnego krajowego planu energii, klimatu, który opracowało ministerstwo, jednoznacznie wskazują na to, że szybkie odchodzenie od elektrowni konwencjonalnych, w związku z tym, że nie będziemy mieli energii atomowej (najszybciej w 2040 roku) może się skończyć brakami prądu – wyjaśnił przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”.
Górnicy i energetycy jasno sprzeciwiają się temu, co robi rząd.
– To jest takie mamienie polskiego społeczeństwa, że im szybciej przetransformujemy się na zieloną energię, to ona będzie tak tania, że w ogóle nic za nią nie będziemy płacić, ale to jest wierutna bzdura. To jest nieprawda, ponieważ zielona energia na dzień dzisiejszy jest w bardzo duży sposób subsydiowana szczególnie na wiatraki, w mniejszym stopniu na panele fotowoltaiczne, ale też i ja, i pan redaktor, i wszyscy nasi telewidzowie płacą za to potężne pieniądze. Oczywiście nie bezpośrednio ze swojej kieszeni, ale z tych wszystkich podatków, które płacimy. A już w ogóle najgłupszym pomysłem na transformację energetyczną, w którą chcemy brnąć jest kwestia postawienia dużych elektrowni na morzu, tzw. offshore’ów, u nas konkretnie na Bałtyku, bo to jest energia najdroższa i energia kompletnie ekonomicznie nieopłacalna. Następną głupotą jest to, że mamy zamykać swoje elektrownie na nasz węgiel, a mamy budować w okresie przejściowym elektrownie gazowe. Przypomnę wszystkim, że my gazu mamy tyle, co kot napłakał – wyjaśnił.
Uczestnicy protestu próbowali spotkać się z władzami spółek energetycznych oraz z ministrami, którzy nadzorują te spółki.
– W ogóle nie chciałem informować demonstrantów, jak potraktowano nas w Polskiej Grupie Energetycznej, bo przyjął nas tam – z całym szacunkiem – jakiś pan dyrektor dialogu społecznego, i żeby nas przynajmniej wpuszczono do środka, ale przyjęli nas na schodach, nie wpuścili nas nawet do siedziby PGE, a przypomnę, że to jest Spółka Skarbu Państwa, której własnością jesteśmy my, Polacy. Żaden z prezesów nie raczył się pofatygować. Myślę, że oni boją się po prostu nie tyle siły naszej demonstracji, ale boją się siły argumentów. Natomiast w Ministerstwie Aktywów Państwach… no cóż… Tam przynajmniej wpuszczono nas do środka, ale też nie było żadnego z ministrów – ani ministra Jaworowskiego, ani ministra Kropiwnickiego – było pięciu dyrektorów departamentu. Rozmowa była przyzwoita na temat problemów, z którymi przyjechaliśmy do stolicy, ale umówmy się, że dyrektorzy departamentu nie są osobami, które decydują o polityce transformacyjnej, energetycznej, w ogóle przemysłowej w naszym kraju – podkreślił Dominik Kolorz.
radiomaryja.pl