Czy Rosja zaatakuje Ukrainę?
Trwają ruchy wojsk na granicy rosyjsko – ukraińskiej. Do eskalacji konfliktu może dojść w każdej chwili – ostrzega ukraiński resortu obrony.
Sytuacja geopolityczna w naszym regionie staje się coraz bardziej napięta.
– Widzimy szerokie działania cybernetyczne, cyberataki, widzimy również działania, które dotyczą manipulowania cenami gazu tak, aby wpływać na ceny gazu oraz energii w całej Europie – wskazał rzecznik polskiego rządu Piotr Müller.
Pojawi się także nowe narzędzie szantażu energetycznego ze strony Rosji w postaci gazociągu Nord Stream 2. Nie możemy także zapomnieć o rosyjskiej agresji na Gruzję i Ukrainę. Do tego dochodzi również wywołanie kryzysu migracyjnego.
– Widzimy, że przez najbliższe miesiące i lata możemy mieć do czynienia z bardzo trudną sytuacją geopolityczną – zwrócił uwagę Piotr Müller.
Niepokoi także koncentracja rosyjskich wojsk na granicy rosyjsko-ukraińskiej i na kontrolowanych przez separatystów obszarach na wschodzie Ukrainy. Kreml przerzucił tam blisko 100 tysięcy żołnierzy. Do eskalacji konfliktu ze strony Rosji może dojść w każdej chwili, ale Ukraina – jak podkreślał ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow – jest gotowa do odparcia ataku.
– Dlatego nie ma paniki, nie boimy się. Dobrze rozumiemy sytuację. Jedyne, co jest teraz ważne to konsolidacja wysiłków całego cywilizowanego świata w trwającej wojnie hybrydowej – zaznaczył.
Ukraina chce się także przygotować na wypadek przekierowania migrantów z Białorusi na jej terytorium. Niebawem ruszą specjalne ćwiczenia wojskowe.
Stany Zjednoczone domagają się wyjaśnień od Moskwy ws. koncentracji wojsk.
– Nie jesteśmy pewni, co dokładnie kombinuje Władimir Putin, ale te ruchy przyciągają naszą uwagę. Zachęcam Rosję do bardziej przejrzystego informowania o tym, co zamierzają i do podjęcia kroków zgodnych z porozumieniami mińskimi – mówił szef Pentagonu Lloyd Austin.
Jak wskazał dr Radosław Tyślewicz z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, celem Rosji jest ciągła destabilizacja sytuacji na Ukrainie.
– Działania w Donbasie od 2014 roku przede wszystkim nakierowane są na to, żeby zdestabilizować sytuację. Tu nie chodzi o fizyczne przyłączenie tych terytoriów do Federacji Rosyjskiej, tylko chodzi o to, żeby te tereny były ciągle jątrzącym się konfliktem niskiej intensywności poniżej progu wojny – wyjaśnił ekspert.
Innym celem Rosji jest destabilizowanie sytuacji w Unii Europejskiej i NATO.
– To jest tylko konsekwencja tego, że Amerykanie swój środek ciężkości przenoszą na Pacyfik, a w Europie w tej chwili trwa walka o wpływy. Federacja Rosyjska zamierza odzyskać tyle, ile się da ze swojej dawnej strefy wpływów. Kwestią jest to, na ile państwa Unii Europejskiej będą potrafiły zachować solidarność – zwrócił uwagę dr Radosław Tyślewicz.
O taką solidarność nie będzie jednak łatwo. Doskonale obrazuje to przykład Niemiec, które wspólnie z Rosją realizują projekt gazociągu Nord Stream 2, magistrali, która w niedalekiej przyszłości może stać się bardzo niebezpiecznym narzędziem szantażu energetycznego krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
TV Trwam News