Były prezes Poczty Polskiej przed komisją ds. tzw. wyborów kopertowych
Były prezes Poczty Polskiej, Przemysław Sypniewski, powiedział, że organizacja wyborów korespondencyjnych była możliwa, ale nie w sposób, jaki mu zaproponowano. Świadek stawił się przed sejmową komisją śledczą do spraw tzw. wyborów kopertowych.
Przemysław Sypniewski, który podał się do dymisji przed planowanymi przez PiS wyborami korespondencyjnymi, zeznał, że o możliwości zaangażowania Poczty Polskiej w organizację głosowania dowiedział się z mediów.
Jak mówił, przed uchwaleniem ustawy ws. wyborów, rządzący nie konsultowali się w tej sprawie z Pocztą Polską. Pytany o zastrzeżenia co do takiego głosowania, Przemysław Sypniewski zaznaczył, że spółka mogłaby zapewnić jego obsługę.
– Jestem o tym głęboko przekonany, że to było możliwe. Jednak sposób, w jaki zaproponowano (…) organizację tych wyborów, w moim przekonaniu był katastrofalny. To znaczy, według mnie nie jest możliwe w takim trybie i w taki sposób przygotowanie wyborów korespondencyjnych. Chcę też podkreślić, że wszyscy pracownicy poczty, którzy później byli zaangażowani w przygotowanie tego procesu, wykazali się odpowiedzialnością wobec spółki i starali się wykonać zadanie, które w moim przekonaniu było niewykonalne – zaznaczył Przemysław Sypniewski.
Były prezes Poczty Polskiej powiedział również, że analizy wykazały, iż dostarczenie kart do głosowania wymagałoby przynajmniej 8 tygodni, bez zbierania głosów zza granicy. Dodał, że nie zdążono zaplanować drugiej tury. Po przesłuchaniu Przemysława Sypniewskiego posłowie będą zadawać pytania byłemu wiceprezesowi Poczty Polskiej, Grzegorzowi Kurdzielowi.
RIRM