fot. arch.

30. rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca

30 lat temu, w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r. w pożarze na plebanii w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zginął kapelan białostockiej Solidarności ksiądz Stanisław Suchowolec. Był przyjacielem zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki i jednym z pierwszych kapłanów mówiących o jego męczeństwie.

Ks. Stanisław Suchowolec urodził się w Białymstoku 13 maja 1958 r. Jego pierwszą parafią była parafia w Suchowoli – rodzinna parafia błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki.

Po śmierci ks. Popiełuszki z rąk SB w 1984 r., ks. Suchowolec zaczął w Suchowoli organizować patriotyczne Msze św. w intencji Ojczyzny. Swoją działalność kontynuował po przeniesieniu do parafii w Dojlidach w Białymstoku. Wygłaszał kazania, których treść kolportowały środowiska opozycyjne, nagrywano je i zapisywano.

Dziennikarz Piotr Litka, który badał zbrodnie popełnione na księżach w okresie PRL, ocenił na antenie Polskiego Radia, że śmierć księdza Suchowolca nie była przypadkowa.

„Próbowano w jakiś sposób rozbić to, co władza, wspólnie z częścią opozycji, z przedstawicielami Kościoła, ustalała od dawna. Być może próbowano w ten sposób oddalić moment rozpoczęcia tych obrad (Okrągłego Stołu – przyp. PAP), być może próbowano, w jakiś sposób rozbić to, co zostało już ustalone wcześniej, bo przecież te rozmowy zaczęły się tak na dobrą sprawę w 88 roku, od tych spotkań w Magdalence” – powiedział Litka.

Litka zauważył, że pojawiło się „bardzo intensywne zainteresowanie cenzorów jego kazaniami”.

„Spisywano właściwie słowo w słowo kazania i homilie wygłaszane przez księdza Suchowolca i zgłaszano w formie zawiadomień do prokuratury, w którym momencie swojej publicznej wypowiedzi ksiądz Suchowolec złamał PRL-owskie prawo” – wyjaśnił.

Jak mówił były to wystąpienia „bardzo emocjonalne, mówione piękną polszczyzną i jednocześnie pełne takich literackich aluzji do rzeczywistości i kierowanych wobec tych ludzi, którzy się inwigilacją księdza Suchowolca zajmowali”.

Litka zdradził, że samochód księdza Suchowolca przed jego śmiercią bardzo często był uszkadzany, w jego samochód próbowano kilkakrotnie rzucać kamieniem.

„Z pewnością była to zbrodnia zaplanowana” – oceniła Ewa Rogalewska, historyk z białostockiego IPN. „Jeśli chodzi o śmierć księdza Stanisława, dzisiaj wiemy na pewno, że przyczyniły się do niej osoby trzecie. Ksiądz Stanisław miał obrażenia na swoim ciele, zmarł na skutek nie tylko zaczadzenia, ale tych obrażeń” – wyjaśniła w audycji Grzegorza Pilata pt. „Chcemy znać prawdę. 30 lat mija od wciąż niewyjaśnionej śmierci ks. Stanisława Suchowolca”, wyemitowanej w środę na antenie Polskiego Radia Białystok.

Ksiądz Suchowolec zginął w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r. w wieku 31 lat. Litka ocenił, że „z bardzo dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, jak wyglądała ta śmierć”.

„Ktoś podpalił, nasączając wcześniej taką narzutę czy też gruby obrus na ławie w mieszkaniu księdza, wytworzyła się bardzo wysoka temperatura, doszło do zaczadzenia, ale co bardzo charakterystyczne dla tego dziwnego pożaru, nic więcej się nie spaliło, nadpaliły się troszkę meble, książki, natomiast temperatura była bardzo wysoka, w pomieszczeniu nie było tlenu i to doprowadziło do śmierci księdza w ciągu dosłownie kilku minut” – opowiadał.

Pierwsze śledztwo ws. okoliczności śmierci ks. Suchowolca, prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Białymstoku, zakończyło się 16 czerwca 1989 r. ustaleniem, że przyczyną pożaru na plebanii był zepsuty grzejnik elektryczny; ponieważ nie stwierdzono, by doszło do przestępstwa – zostało umorzone. W śledztwie pominięto jednak całkowicie wątek polityczny i fakt, że wcześniej miały miejsce liczne groźby pod adresem duchownego ze względu na jego działalność w ówczesnej opozycji, a nim samym interesowała się Służba Bezpieczeństwa.

Postępowanie podjęte zostało na nowo 22 października 1991 roku. Po zasięgnięciu nowej opinii biegłych Prokuratura Wojewódzka w Białymstoku oceniła, iż pożar plebanii był „zbrodniczym podpaleniem” i doszło do zabójstwa. 23 sierpnia 1993 r. ponownie umorzyła jednak to śledztwo, tym razem z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa.

Nowych dowodów, które pozwoliłyby podjąć to śledztwo na nowo, szukał od wielu lat pion śledczy IPN, w szerszym postępowaniu dotyczącym istnienia zbrodniczych struktur w dawnym MSW w latach 1956-89, którym przypisuje się m.in. zamachy na duchownych i działaczy opozycji, stanowiące zbrodnie komunistyczne.

Od kwietnia 2017 r. sześć wątków tego obszernego postępowania, dotyczącego związku przestępczego działającego w MSW, analizowanych było w Referacie Śledczym w Bydgoszczy – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. Prokurator Mieczysław Góra z Referatu Śledczego w Bydgoszczy informował PAP, że w sprawie śmierci księdza Suchowolca, prowadzone były tzw. czynności sprawdzające przed ewentualnym podjęciem śledztwa na nowo – w kierunku popełnienia zbrodni komunistycznej (w rozumieniu zapisów ustawy z 1998 roku o IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu). Podstaw do takiego podjęcia śledztwa nie udało się jednak znaleźć.

PAP/RIRM

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl