Zielone światło dla pytań o katastrofę

Koniec pokoju, przyjaźni i braterstwa. Mimo ostrego sporu między
kandydatami na prezydenta dotyczącego choćby kwestii prywatyzacji szpitali, z
ust sztabowców Jarosława Kaczyńskiego przez całą kampanię można było słyszeć
wypowiedzi o potrzebie zakończenia wojen na górze. Ledwo wybory się zakończyły,
zmienił się też ton tych wypowiedzi. Politycy Prawa i Sprawiedliwości – którzy
najwyraźniej uznali, że w czasie kampanii nie wypada mówić o tym, co działo się
na miejscu tragedii pod Smoleńskiem, ani pytać o bezradność rządu wobec
wyjaśniania przyczyn katastrofy, w której ginie prezydent kraju, najwyżsi
dowódcy wojskowi i czołowi politycy – doszli do wniosku, iż po wyborach, trzy
miesiące od zdarzenia, już wypada.

Mimo zarzutów politycznej konkurencji o granie przez Prawo i Sprawiedliwość
tragedią smoleńską, tematyka katastrofy nie była w kampanii wyborczej
ponadstandardowo eksploatowana. Nawet w sytuacji kiedy rząd Donalda Tuska
dopuszczał się skandalicznych zaniechań w sprawie wyjaśniania jej przyczyn.
Dopiero po wyborach Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na powołanie zespołu
parlamentarnego, który chce wyjaśniać przyczyny katastrofy, a z ust byłego
kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych
współpracowników usłyszeliśmy mocne słowa oceny pracy ekipy Donalda Tuska w
kontekście katastrofy oraz informacje o tym, co premier "wyrabiał" na miejscu
tragedii. Do dnia drugiej tury wyborów prezydenckich słowa te były tłumione
podszeptami specjalistów od wizerunku.

Zmiana narracji
Do zakończenia wyborów pokutowało najwyraźniej przeświadczenie, że ciągłe
wracanie do kwestii tragedii smoleńskiej może się niekorzystnie odbić na wyniku
wyborczym Jarosława Kaczyńskiego. Kampania prezydencka się skończyła i niemal
natychmiast nastąpiła zmiana retoryki. A ta zaostrzyła się po obu stronach
politycznej barykady. Wiceprzewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej Janusz
Palikot dostał wolną rękę, by w imieniu Donalda Tuska i Platformy zrzucać winę
za katastrofę na śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i podważać zasadność jego
pochówku na Wawelu. A TVN i "Gazeta Wyborcza" otrzymały rzekome przecieki o
rozszyfrowaniu kolejnych wypowiedzi z kabiny Tu-154M mające świadczyć o tym,
jakoby pilot rządowego samolotu odczuwał presję, by koniecznie lądować w
Smoleńsku.
Od Jarosława Kaczyńskiego usłyszeliśmy natomiast słowa, które przed 4 lipca na
pewno publicznie by nie padły – opisujące "pościg", jaki Donald Tusk urządził za
prezesem Prawa i Sprawiedliwości w drodze na miejsce tragedii, przedstawiające
"ustalenia" ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego co do przyczyn
katastrofy (miał z góry wskazywać na błąd pilota), czy też dotyczące zachowania
"przyjaciół Rosjan", którzy nie chcieli od razu wydać trumny z ciałem prezydenta
RP.

Pytania wybrzmią z siłą
Jeszcze dalej poszedł jeden z najbliższych współpracowników prezesa Prawa i
Sprawiedliwości, poseł Joachim Brudziński. Na antenie TVN 24 ogłosił, że premier
Donald Tusk ściskał się z premierem Władimirem Putinem, a ciało prezydenta RP
zostawił "w ruskiej trumnie", "na deszczu" i "w błocie". Przytoczył także dialog
współpracowników premiera Tuska na miejscu katastrofy, gdy przybyli tam zarówno
premier, jak i prezes PiS: "- Którym wejściem będzie wchodził Kaczor? – Tym. –
To my spieprzamy tamtym". Akcentował, iż premier aprobował tego typu język.
W obliczu jesiennych wyborów samorządowych Prawo i Sprawiedliwość może mniej się
przejmować podpowiedziami specjalistów od PR o łagodzeniu wizerunku. Wybory te
charakteryzują się bowiem mniejszą frekwencją, a czytelny wizerunek może pomóc w
zmobilizowaniu do uczestnictwa w wyborach twardego elektoratu Prawa i
Sprawiedliwości. Tym razem kampania wyborcza nie powinna więc stanąć na
przeszkodzie w konsekwentnym i stanowczym upominaniu się o rzetelne wyjaśnienie
przyczyn katastrofy, w której zginął prezydent Polski.

Artur Kowalski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl