Trójkąt Moskwa – Berlin – Paryż

W latach 90. w centrum Moskwy został postawiony pomnik carowi Piotrowi I.
Gigantycznych rozmiarów monument ma 98 m i symbolizuje odbudowę potęgi
imperialnej Rosji na przełomie XX i XXI wieku. Sam Piotr I proklamował
utworzenie imperium rosyjskiego w 1709 roku, a jednocześnie jako nieubłagany
wróg Polski doprowadził do Sejmu Niemego w Warszawie w 1717 roku. Zakończyło się
to utratą suwerenności przez Rzeczpospolitą. Bez tego, bez ubezwłasnowolnienia
Polski nie była możliwa ekspansja rosyjskiej polityki w Europie. Proste
powiedzonko Piotra I z tamtej epoki urosło później do doktryny rosyjskiej i
sowieckiej polityki zagranicznej: "Bałtyk to dla Rosji okno na świat, a Polska
to pomost do Europy".

Po tym pomoście zbyt często w ciągu ostatnich 300 lat słychać było głuchy
łomot butów rosyjskich sołdatów. Do tamtej epoki upadku Polski, a wzrostu potęgi
Rosji nawiązał bezpośrednio rosyjski ambasador przy NATO Dmitrij Rogozin.
Przypomniał, że właśnie od czasów dyplomacji Piotra I spotkania na szczycie
kolejnych carów i przywódców Rosji z przywódcami Niemiec i Francji są czymś
tradycyjnie normalnym. W ten sposób Rogozin – jeden z najbardziej zaufanych
dyplomatów Putina – usiłował zbagatelizować znaczenie dwudniowego spotkania na
szczycie Niemiec, Francji i Rosji. Angela Merkel, Nicolas Sarkozy oraz Dmitrij
Miedwiediew spotkali się we francuskim kurorcie Deauville w Normandii. Być może
nawet miejsce rozmów nie było przypadkowe, bo to przecież od Normandii w czerwcu
1944 roku Amerykanie rozpoczęli wyzwalanie Europy. A teraz prezydent Francji,
kanclerz Niemiec i prezydent Rosji realnie zastanawiali się, jak "wypchnąć"
amerykańskie wpływy z Europy, a samemu zająć po nich miejsce. Szczególnie tą
wizją zainteresowana jest Rosja. Od kilkunastu lat widać, jak oś Berlin – Paryż
oraz jej przedłużenie, czyli oś Berlin – Moskwa, przekształcają się w trójkąt,
który ma zdominować Europę. W ostatnim czasie wyraźnie nabiera on politycznych
kształtów. Strategiczna współpraca Niemców, Francuzów i Rosjan powinna budzić
jak najgorsze obawy. Szczególnie że Rosję do współpracy zaprasza również
sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Były premier Danii od dłuższego
czasu patronuje projektowi rozbudowania ogólnoeuropejskiej obrony
przeciwrakietowej w ramach NATO, tym razem swój pomysł rozszerzył o dość
zaskakującą tezę. Stwierdził, że nie tylko oczekuje zgody państw Sojuszu na
rozwój natowskiej tarczy, ale chce do projektu zaprosić także Rosję. – Moim
zdaniem, jeśli podejmiemy tę decyzję, to powinno jej towarzyszyć zaproszenie
Rosji do współpracy – stwierdził. Uzasadniał, że według niego taki krok miałby
sens z wojskowego punktu widzenia. Rasmussen twierdzi, że udział Kremla w tym
projekcie zapewniłby całemu systemowi lepsze "pokrycie" terytorialne i uczynił
skuteczniejszym. Jak tłumaczył, za tą propozycją stoją także przesłanki
polityczne, ponieważ zaproszenie dla Moskwy byłoby dla wszystkich jasnym
znakiem, że obrona przeciwrakietowa nie jest skierowana przeciw Rosji.
Do tego sprowadza się nowa wizja doktryny obronnej Europy z Rosją jako ważnym
elementem układu obronnego, którą proponuje prezydent Francji Nicolas Sarkozy do
spółki z kanclerz Angelą Merkel. Spotkanie wywołuje konsternację nie tylko w
Stanach Zjednoczonych, lecz także w wielu krajach europejskich, m.in. we
Włoszech, które podejrzewają, że Berlin i Paryż chcą ponad głowami europejskich
sojuszników z NATO i Unii Europejskiej napisać nowy europejski sojusz z Moskwą.
Francuski rząd uważa, że Rosja nie stanowi już zagrożenia dla świata i Europy,
jak sądzą kraje postkomunistyczne, a także że bez wsparcia Rosji nie da się
zapewnić Europie bezpieczeństwa.
Nie ulega wątpliwości, że od dawna Niemcy, Francuzi i Rosjanie dogadują się
potajemnie między sobą w najważniejszych kwestiach europejskich. Oczywiście
Rosja nie jest ani członkiem NATO, ani UE, ale wywiera wystarczająco silną
presję, aby odgrywać strategiczną rolę w tych strukturach. Traktat lizboński,
solidarność europejska, wspólna polityka gospodarcza i zagraniczna wszystkich
państw członkowskich Unii – to jedynie hasła dla maluczkich, którym pozostawiono
sprawy trzeciorzędne. Egoistyczna polityka Niemiec, a zwłaszcza prezydenta
Francji, nie tylko rozbija jedność europejską, ale zagraża Europie jako takiej.
Rosjanie nigdy bowiem nie ukrywali, jakie są ich strategiczne cele w Europie.
Kluczowe decyzje mają zapadać w trójkącie Moskwa, Berlin, Paryż. To ewidentne
zagrożenie dla suwerenności nie tylko Polski, ale również innych państw UE. To
również zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych i NATO, nieprzypadkowe akurat w
okresie słabości polityki prezydenta Baracka Obamy. Niemcy i zwłaszcza Francja
od dawna prowadziły politykę antyamerykańską, nawet tego nie ukrywając. Po raz
kolejny chętnie wciągają do tego Rosję. Dla Polski oznacza to niebezpieczeństwo.
Tymczasem spotkanie na szczycie Merkel, Sarkozy’ego, Miedwiediewa dotyczy
właśnie… bezpieczeństwa europejskiego.
Na razie Polsce grozi izolacja na europejskiej arenie międzynarodowej, gdzie
Rosja, wykorzystując wszystkie wpływy, dąży do pomniejszenia naszego znaczenia.
Wydaje się, że szczególnie widoczne może się to okazać już za kilka miesięcy
podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Innym państwom UE Moskwa
zagrozi odpowiednio później.
 

Józef Szaniawski
 

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl