Sejm się rozwiązał

Będą przedterminowe wybory

Posłowie podjęli wczoraj decyzję o skróceniu kadencji Sejmu. Za opowiedziało się 377 posłów, przeciw było 54, a 20 wstrzymało się od głosu.

Większość uzyskał już pierwszy z trzech głosowanych wniosków o skrócenie kadencji, zgłoszony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej. Pozostałe dwa wniosły Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Do przegłosowania samorozwiązania potrzebna była większość dwóch trzecich głosów – 307 posłów. Oznacza to, że do urn wyborczych powinniśmy pójść 21 października. Głosowanie nad samorozwiązaniem poprzedziła burzliwa debata utrzymana już w tonie kampanii wyborczej.

Opozycja w uzasadnieniu wniosków nie miała wątpliwości, dlaczego trzeba przed terminem zakończyć kadencję. – Trzeba przerwać pasmo szaleństw rządu Jarosława Kaczyńskiego – ogłosił przewodniczący KP SLD Jerzy Szmajdziński. Podobne przemyślenia miał lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. – Nikt o zdrowym rozumie i elementarnej przyzwoitości nie uwierzy, że Sejm w tym składzie i z tym rządem jeszcze coś mądrego zbuduje. Przyjmujemy dziś bezwarunkową kapitulację Jarosława Kaczyńskiego i PiS – partii, która wygrała wybory, ma największy klub w Sejmie, a mimo to po dwóch latach rządów wywiesza białą flagę – stwierdził szef Platformy. Tego typu wyborcza retoryka zdominowała całą debatę nad samorozwiązaniem. A usłyszeliśmy nawet z ust Jerzego Szmajdzińskiego, że poziom zaufania dla rządu Jarosława Kaczyńskiego jest „druzgocący” i będziemy świadkami „spektakularnej klęski” PiS w przyspieszonych wyborach.

Szmajdziński stwierdził również, że Sojusz opowiadał się za powołaniem komisji śledczych: ds. śmierci Barbary Blidy oraz akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Jego zdaniem, koalicja Lewicy i Demokratów będzie gwarantem, że te komisje powstaną. Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący Samoobrony, której do wyborów wcale się nie spieszy, zarzucił jednak posłom SLD tchórzostwo, że nie chcą jeszcze przed wyborami wyjaśnić okoliczności śmierci swojej koleżanki.

Inne spojrzenie na rzeczywistość prezentowało oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. – Wniosek nie jest kapitulacją rządu Jarosława Kaczyńskiego. Wniosku o samorozwiązanie izby wymagały reguły demokracji i zasady uczciwości – dowodził Jacek Kurski (PiS). Nie było bowiem większości, która pozwoliłaby na rządzenie. Kurski wyliczał sukcesy rządu, wymieniając m.in. likwidację WSI, powstanie CBA, zwiększenie płacy minimalnej. Chwalił przy tym również wprowadzenie mundurków szkolnych, becikowego oraz ulg podatkowych na dzieci.

Właśnie te trzy ostatnie „osiągnięcia” wzburzyły lidera LPR Romana Giertycha, którego przemówienie wyraźnie ożywiło dyskusję. Giertych dowodził, podpierając się wydrukami z głosowań, że połowa PiS wcale za mundurkami nie głosowała, a za becikowym i ostatnio uchwalonymi ulgami podatkowymi na dzieci opowiedzieli się pojedynczy posłowie Prawa i Sprawiedliwości.

Najbardziej dostało się z tego powodu Jackowi Kurskiemu, który z sali usłyszał pod swoim adresem okrzyki: „Kłamca, kłamca, kłamca”. Kurski tłumaczył, że PiS poparło zarówno becikowe, jak i ulgi na dzieci, choć w wersji rządowej, z kwotami niższymi od zaproponowanych przez posłów.

Giertych „oskarżał” przy tym posłów PiS, że do nowych wyborów dążą „dla pieniędzy”. – Straciliście 65 mln zł i postanowiliście zaryzykować władzę dla pieniędzy, dla kasy – „demaskował” posłów PiS, nawiązując tym samym do zakwestionowania przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS. Trochę spokoju w debacie wprowadził Waldemar Pawlak (PSL), który na początku swojego wystąpienia przekazał wszystkim znak pokoju.

Za wcześniejszymi wyborami ręki podnosić nie miała zamiaru Prawica Rzeczypospolitej. – Wygrana wyborów oznacza wynik wyborczy, który pozwala zbudować większość dla realizowania programu. Będziecie musieli zgodzić się rządzić z tymi, z którymi obrzucacie się teraz obelgami. Albo pozwolić, by oni rządzili z socjalistyczno-liberalną koalicją. Przed takim wyborem dziś stoimy – zwracał się do swoich niedawnych kolegów z PiS lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek.

Nie mniejsze emocje budziła też sprawa debaty i głosowania nad wotum nieufności dla ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Wnioski o odwołanie szefów resortów złożyła Platforma Obywatelska. Zgodnie z wcześniej przyjętym planem w celu ich rozpatrzenia przedłużono posiedzenie Sejmu również na dzisiaj. Nic dziwnego, że inicjatywa PO nie spodobała się premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Apel szefa rządu do posłów Platformy o odstąpienie od poparcia tych wniosków spotkał się jednak z negatywnym odzewem.


Chcą odwołać ministrów


Według Donalda Tuska, nie ma mowy o wycofaniu poparcia Platformy dla złożonych wniosków, gdyż wynikają one z przekonania PO, że ministrowie niewłaściwie wypełniają swoje funkcje. – To jest naprawdę bardzo zły rząd – stwierdził Tusk. Choć – jak dodał – są ministrowie „bardzo źli, źli i średni”.

W sumie Sejm powinien rozpatrzyć wnioski w sprawie wyrażenia wotum nieufności wobec 15 szefów resortów. Pozostałe wnioski Platformy stały się nieaktualne po zdymisjonowaniu ministrów, którzy weszli do rządu z ramienia Samoobrony i LPR.

Przy obecnej sytuacji w Sejmie i rządach „tęczowej koalicji” opozycyjne wobec rządu ugrupowania nie miałyby żadnych kłopotów z wyrażeniem wotum nieufności wszystkim ministrom. Lider LPR Roman Giertych z góry jednak zapowiedział, że Liga zagłosuje za wotum nieufności jedynie w odniesieniu do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i szefowej polskiej dyplomacji Anny Fotygi, wobec których LPR ma „merytoryczne zastrzeżenia”. – Nie zgodzimy się na sytuację, w której PO z jednej strony nie chce wziąć odpowiedzialności za rząd, a z drugiej strony chce demolować gabinet, odwołując ministrów. Nie będziemy się wdawać w fałszywą bijatykę między PO a PiS – tłumaczył Giertych.

Posłowie PiS zwracają uwagę, że wnioski Platformy do niczego nie prowadzą i są jedynie oznaką awanturnictwa politycznego. PO bowiem wnioskuje jedynie o odwołanie ministrów. W takiej sytuacji, jeżeli Sejm wyrazi wobec nich wotum nieufności, rząd i tak będzie musiał działać dalej. A na miejsce odwołanych ministrów trzeba będzie wyznaczyć nowych lub nawet powołać tych samych. Chyba że premier Jarosław Kaczyński zastosuje wybieg, sam dymisjonując swoich ministrów, a później na nowo powierzając im pełnienie obowiązków.

Zdaniem wicepremiera Przemysława Gosiewskiego, wnioski PO o odwołanie ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego są niezgodne z Konstytucją. Dlatego nie powinno się ich poddawać pod głosowanie.


Kaczmarek zrezygnował


Na to, na co nie zdobyli się posłowie PO, czyli na złożenie wniosku o konstruktywne wotum nieufności – o zdymisjonowanie całego rządu łącznie z premierem, i przedstawienie swojego kandydata na szefa rządu – zdecydowały się LPR i Samoobrona. Wniosek w sprawie powołania nowego rządu byłby głosowany, gdyby nie nagły brak kandydata na premiera. Forsowany wcześniej na to stanowisko przez Ligę i Samoobronę były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek wycofał swoją kandydaturę. W tej sytuacji głosowanie nad konstruktywnym wotum nieufności, do którego miało dojść już po decyzji posłów o samorozwiązaniu, straciło sens. – Punkt dotyczący wniosku o konstruktywne wotum nieufności z Januszem Kaczmarkiem jako kandydatem na premiera został zdjęty z porządku obrad Sejmu – poinformował po posiedzeniu Konwentu Seniorów marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Roman Giertych przyznał – po tym, jak i Samoobrona wycofała swoje poparcie dla Kaczmarka – że szkoda było marnować czas na zajmowanie się wnioskiem, bo i tak nie miał szans na przegłosowanie. Samoobrona nie tylko jednak wycofała poparcie dla wspólnego kandydata, ale również nie chce już startować do Sejmu wspólnie z Ligą. Andrzej Lepper ogłosił wczoraj, że Samoobrona samodzielnie wystartuje w wyborach. Jak argumentował, sondaże pokazują, że LPR i Samoobrona, gdyby wystartowały oddzielnie, mogłyby liczyć w sumie na większe poparcie od pokazywanego przez sondaże poparcia dla LiS.

Nie będzie również wspólnego startu Antoniego Mężydły z dotychczasowymi kolegami z PiS. Poseł potwierdził wczoraj, że opuszcza Prawo i Sprawiedliwość i chciałby startować z list Platformy Obywatelskiej.


Artur Kowalski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl