Rozważania wielkopostne: GRZESZNE POCAŁUNKI JUDASZA
Po modlitwie w Ogrójcu
uczniowie znów posnęli.
Przebudził ich Pan Jezus słowami:
Wstańcie, chodźmy stąd,
oto zbliża się ten,
który Mnie zdradzi.
Od strony bramy wejściowej
cisnął tłum. Krzyczeli.
Mieli w rękach kije
i zapalone pochodnie.
Judasz musiał pokazać
żołnierzom świątynnym,
który to jest Jezus,
aby nie pomylili z Jakubem.
Byli bowiem podobni.
Judasz wystąpił
z ugrzecznionym, fałszywym
zawołaniem:
Bądź pozdrowiony, Rabbi!
I pocałował Go.
Wredny, parszywy!
Przyjacielu,
pocałunkiem zdradzasz
Syna Człowieczego.
Lepiej, żeby się
taki człowiek
nie narodził.
Pana Jezusa zmęczonego
zaprowadzili do Kajfasza,
aby nocą dokonać sądu
i wydać wyrok.
Judasz nie spodziewał się
takiego obrotu sprawy.
Wszystko mu się pokrzyżowało.
Nie winienem ja krwi
Tego Sprawiedliwego.
Judaszu, to twoja rzecz.
Nie wkładajcie tych pieniędzy
do skarbony,
bo są zapłatą krwi.
Kupimy za nie Pole Garncarzowe
na grzebanie pielgrzymów.
Jam przeklęty!
Palą mnie ręce.
Wszystko jest czarne.
Nade mną kraczą wrony.
Judaszu, powieś się!
Przecież Magdalenie przebaczył.
On jest Miłosierny! Zaufaj!
Nie!
Pocałunkiem zdradziłem
mego Zbawiciela.
Więc zaufaj! Nie!
Znalazł sznur i powiesił się.
Żal mi Judasza.
Są grzechy, za które
człowiek nie ma siły żałować.
Wtedy przychodzi rozpacz,
a ta jest bramą do piekła.
Ci, którzy tu wchodzą,
niech zostawią wszelką nadzieję.
Mój Boże!
Czy to już ostatnie słowo
Twego Miłosierdzia?
ks. bp Józef Zawitkowski