Przez dziurkę w żelaznej kurtynie

"Na czele tajnego rządu stoi w Polsce w 1948 roku człowiek, którego
widziało niewielu Polaków – rosyjski generał Malinow. Nazwisko jego nie ukazało
się nigdy w gazecie polskiej. Nie widziano go w Polsce nigdy publicznie. Władzą
przewyższa wszystkich członków rządu – zarówno publicznych, jak i tajnych –
włączając w to rosyjskiego ambasadora Lebiediewa i jego zwierzchnika w
ambasadzie, członka NKWD Jakowlewa, który nosi tytuł pierwszego sekretarza. Obok
Malinowa do tego rządu należą według rangi, w wymienionym porządku: Jakub
Berman, Roman Zambrowski, Hilary Minc, Władysław Gomułka, Bolesław Bierut i
Józef Cyrankiewicz. Oficjalne stanowisko Bermana to wiceminister w gabinecie
premiera. Ma on jednak nadzór nad premierem Cyrankiewiczem, Ministerstwem Spaw
Zagranicznych, oraz nad wszystkimi partiami politycznymi" – napisał w książce
"Gwałt na Polsce" Stanisław Mikołajczyk – kiedy już przestał być wicepremierem w
tzw. Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej i uciekł za granicę.

Możemy spokojnie wyciągnąć z tego wniosek, iż oficjalna hierarchia polityczna
wcale nie musi pokrywać się z hierarchią prawdziwą. No dobrze – a dzisiaj? Czy
obecnie też mamy podwójną hierarchię, czy może na szczycie politycznej
hierarchii naprawdę stoi prezydent Bronisław Komorowski, następnie – premier
Donald Tusk i tak dalej?

Żeby się o tym przekonać, musielibyśmy uzyskać od premiera Tuska odpowiedź na
pytanie, dlaczego właściwie zrezygnował z kandydowania w wyborach prezydenckich
– bo ówczesne uzasadnienie zaabsorbowaniem "reformami" możemy spokojnie włożyć
między bajki, jako że żadnych "reform" nie było ani wtedy, ani nie ma ich nawet
teraz. Zatem – czy premieru Tusku ktoś może kandydować zabronił? Gdybyśmy tedy
poznali nazwisko tego "ktosia", mielibyśmy lepsze rozeznanie w rzeczywistej
hierarchii politycznej w naszym nieszczęśliwym kraju. Oczywiście na to pytanie
premier Tusk nigdy nam nie odpowie, bo to jest przecież jedna z największych
tajemnic państwowych, których zdradzać mu nie wolno. Na szczęście w okrywającej
te wszystkie tajemnice kurtynie pojawiają się niekiedy prześwity. I tak np.
wydało się, że decyzję o zastosowaniu konwencji chicagowskiej do badania
katastrofy smoleńskiej podjęła "trójka" w składzie: premier Donald Tusk,
minister Paweł Graś i pan Tomasz Arabski. Z tej "trójki" tylko premier jest
konstytucyjnym członkiem Rady Ministrów, co pokazuje, iż pozycja ministra Grasia
i pana Arabskiego w prawdziwej politycznej hierarchii może być znacznie wyższa,
podobnie jak ongiś Jakuba Bermana, który formalnie był skromnym wiceministrem,
ale tak naprawdę – sprawował kuratelę nad premierem Cyrankiewiczem. Czy minister
Paweł Graś sprawuje podobną kuratelę nad premierem Donaldem Tuskiem?

Na niedawnej konferencji prasowej w kancelarii premiera Tusk powiedział
m.in.: "Mam zaufanie do pana ministra Grasia. W jakimś sensie, ze względu na
lojalność wobec państwa [tj. dziennikarzy – przyp. SM], muszę ostrzec przed
formułowaniem nieprawdziwych oskarżeń pod adresem ministra Grasia, ponieważ tego
typu oskarżenia, tak czy inaczej, będą trafiały do sądu". A oskarżenia głosiły,
iż minister Graś podpisywał dokumenty niemieckiej spółki Agemark, chociaż
wcześniej miał wycofać się z biznesu. Tłumaczył, że te podpisy zostały
sfałszowane, jednak śledztwo potwierdziło ich autentyczność. W międzyczasie
jednak żona ministra Grasia zeznała, że podpisy męża podrobiła. Jednak
prokuratura, powołując się na Sąd Najwyższy, stwierdziła, że wszystko jest w jak
najlepszym porządku, bo żona, zeznając jako świadek w sprawie męża, może kłamać,
ile dusza zapragnie. Wygląda na to, że pozycja ministra Grasia w rzeczywistej
hierarchii politycznej jest znacznie, znacznie wyższa od jego formalnego
stanowiska; kto wie, czy nawet nie wyższa od pozycji premiera Tuska – a na
straży tego porządku stoi nie tylko prokuratura, ale – jak to wynika z
ostrzeżenia premiera Tuska – również niezawisłe sądy.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl