Janukowycz o krok od rewanżu na Juszczence

Z Pawłem Kowalem, posłem do PE (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), szefem misji obserwacyjnej PE na Ukrainie, rozmawia Marta Ziarnik



Miał Pan możliwość obserwowania przygotowań i samego przebiegu wyborów prezydenckich na Ukrainie. Jakie nastroje?

– Nie ma co ukrywać, że – podobnie jak i w Polsce – występuje tutaj duże zmęczenie polityką i poszukuje się innych rozwiązań. Większość Ukraińców zdaje sobie sprawę z tego, że główni kandydaci na prezydenta to są politycy już dobrze znani, i dlatego zauważalny jest ten element poszukiwania nowych kandydatów. Jednak pomimo tego uważam, że żadnych niespodzianek nie będzie.

Zgłaszano naruszenia prawa?

– Wybory są stosunkowo dobrze przygotowane. Nie zanotowano dotychczas żadnych poważniejszych naruszeń, czyli takich, które wpływałyby na ostateczny wynik wyborów. Prace komisji wyborczej rozpoczęły się planowo o 8.00.

Ilu zagranicznych obserwatorów jest na Ukrainie?

– Obecnie pracuje tam 750 obserwatorów z różnych organizacji międzynarodowych z Europy. Ich zadaniem jest obserwowanie momentu otwarcia wyborów i samego przebiegu głosowania. Myślę, że jest to najlepsza gwarancja tego, iż głosowanie przebiegnie bez istotnych fałszerstw. Można więc powiedzieć, że największą zdobyczą „pomarańczowej rewolucji” – która choć może nie jest przez wszystkich doceniana – jest to, iż te wybory prezydenckie odbędą się prawdopodobnie bez naruszeń, które by wpłynęły na ich rezultat.

W trakcie kampanii podnoszono wątek możliwych fałszerstw?

– Tego typu głosy często pojawiają się w takich kampaniach, gdyż są jedną z form walki wyborczej, która polega na oskarżaniu przeciwników. Nie mogę tego komentować. Mogę natomiast obiecać wszystkim sztabom, że jakiekolwiek zauważone przez nas naruszenia dokładnie opiszemy i poinformujemy o nich międzynarodową opinię publiczną.

A co z głosowaniem w domach? Julia Tymoszenko podkreślała, że oszustwa to domena jej największego rywala – Janukowycza.

– Faktycznie jest taka możliwość, ażeby głosować w domach. Podobnie jak w odniesieniu do wszystkich innych fałszerstw wyborczych – bo tutaj zarzucano, że tego typu głosowań będzie nieproporcjonalnie dużo – my musimy ocenić, czy skala tego jest taka, iż może wzbudzać jakieś wątpliwości, czy może wpłynąć na ostateczny rezultat wyborów. To jest dla nas najważniejsze. Druga rzecz to zanotować wszystkie możliwe fałszerstwa i zwrócić się do strony ukraińskiej o uszczegółowienie pewnych elementów prawa wyborczego, które właśnie wpływa na możliwość formułowania takich oskarżeń.

Zgłaszając propozycję głosowania w domach, Janukowycz chciał, by mogło być ono możliwe bez zaświadczenia lekarskiego. Jednak sąd apelacyjny w Kijowie na kilka godzin przed wyborami zadecydował, że zaświadczenia będą konieczne. Głosy wyborców, którzy nie zdobędą takiego dokumentu, zostaną uznane za ważne?

– Jest decyzja sądu, żeby były zaświadczenia lekarskie, ponieważ uważa się, że sporo osób, które mogłyby się udać do lokalu wyborczego, skorzysta z tej okazji. Naprawdę bardzo trudno stwierdzić na obecną chwilę, o jakim procencie głosów oddanych w ten sposób powinniśmy mówić, i dlatego trudno formułować jakieś ostateczne wnioski. Po tym, gdy 750 obserwatorów zbierze bardzo dokładnie wypełnione ankiety, będziemy mogli ocenić, czy to zjawisko miało szeroki zasięg, czy nie. A zatem czy oskarżenia niektórych kandydatów sformułowane wobec tej procedury wyborczej były prawdziwe, a jeśli tak, to w jakim stopniu.

Nie potrafię jednak powiedzieć, czy głosy wyborców, którzy nie będą posiadali zaświadczenia lekarskiego, zostaną wzięte pod uwagę. To jest czysto prawny problem na gruncie ukraińskiego prawa. I dlatego wśród minusów tych wyborów wymieniłbym to, że prawo wyborcze nie zostało ujednolicone i na pewno będzie stwarzało możliwość formułowania różnego rodzaju skarg. Tych zaś możemy się spodziewać po wyborach wiele, niezależnie od wyników. I to na pewno utrudni ostateczną interpretację rezultatu wyborów.

A co z wykreśleniem z list kandydata Anatolija Hrycenki?

– Myślę, że może się pojawić dużo szczegółowych zastrzeżeń. Teraz jeszcze nie jest czas na wyjaśnianie tego. Dziś będziemy zliczali te głosy i zbierali wszystkie tego typu informacje. Natomiast są do zrobienia trzy najważniejsze rzeczy. Po pierwsze – odnotowanie wszystkich naruszeń wyborczych, po drugie – rzetelna ich ocena, i po trzecie wreszcie – ewentualna rekomendacja odnośnie do zmian w ukraińskim prawie tak, by tego typu skargi i możliwości nie pojawiały się w przyszłości.

Kto, Pana zdaniem, ma największą szansę na wygraną?

– Badania opinii publicznej potwierdzają, że najprawdopodobniej do drugiej tury przejdzie dwoje kandydatów – Wiktor Janukowycz i Julia Tymoszenko.

Jak rozegra się walka między nimi?

– Dopiero wtedy, gdy będziemy dokładnie znali dzielące ich różnice, będziemy mogli oceniać wyborcze szanse poszczególnych kandydatów.

A dla Wiktora Juszczenki która wygrana byłaby łatwiejsza do zaakceptowania?

– Trudno powiedzieć. Myślę, że po wyborach rozpocznie się proces około tygodniowych, gorączkowych negocjacji głównych aktorów sceny politycznej, w tym także urzędującego jeszcze prezydenta, które będą zmierzały do tego, by wykrystalizowały się jakieś jasne kryteria oceny kandydatów w drugiej turze. Czyli, po prostu, by powstały dwa obozy polityczne i żeby wszyscy się określili, kto kogo popiera. A moim zdaniem, możliwości jest bardzo dużo.

Multimilioner i były prezes Narodowego Banku Ukrainy Serhij Tihipko może zagrozić głównym kandydatom, przejmując głosy do tej pory niezdecydowanych wyborców. Czy taki wariant jest możliwy?

– Trudno w tym momencie powiedzieć. Moim zdaniem, potwierdzą się jednak wyniki badań opinii publicznej z ostatnich miesięcy, czyli że największe szanse mają główni kandydaci – Janukowycz i Tymoszenko. Dobry wynik trzeciego miejsca będzie na pewno pewnym zaskoczeniem wskazującym na to, że Ukraińcy poszukują jakichś innych rozwiązań politycznych, o których mówiłem na początku. Ale trzeba podkreślić jedno, a mianowicie, że Ukraińcy faktycznie mają wybór. I jest to wyjątkowa sytuacja w całej przestrzeni postsowieckiej, że mają ten wybór i że mogli się zapoznać z kandydatami. Media – mimo że podzielone i w prywatnych rękach – umożliwiały pokazanie różnych programów różnych kandydatów. A to w wyborach jest w końcu najważniejsze.

Pierwsza czwórka kandydatów (prywatnie multimilionerzy) zdominowała media, wydając na kampanię po kilkaset tysięcy USD. Pozostałych nie było na to stać, a więc mniej się o nich mówiło.

– To prawda. Oczywiście, bogaci ludzie na Ukrainie mają duży wpływ na politykę – tak jak zresztą w wielu innych krajach. Jednak należące do nich media promowały różnych kandydatów. Czyli ta możliwość wyborów pozostawała. Chociaż bez wątpienia wpływ pieniędzy na politykę na Ukrainie jest tam pewnym problemem. Wiadomo, że lepiej by było, gdyby partie były finansowane w bardziej przejrzysty sposób, by bardziej skupiały się na działalności czysto politycznej, a mniej wiązały się z biznesem. To są oczywiście słuszne uwagi. Także w tym sensie, że ukraińskiej demokracji brakuje silniejszych partii politycznych. Nie wpływa to jednak na fakt, że wybór był, i że nawet media znajdujące się w prywatnych rękach pokazywały różnych kandydatów.

Jaki prezydent byłby optymalny dla Polski?

– Dla Polski – podobnie jak dla wielu państw Unii Europejskiej – najważniejsze jest, żeby utrzymał się europejski kurs Ukrainy. To będzie zabezpieczeniem, że kraj ten nie wejdzie w rosyjską strefę wpływów i że pozostanie niezależny. Stanowiłoby to gwarancję, że relacje z Moskwą się polepszą. Jeśli Ukraina będzie wchodzić w strefę wpływów Rosji, wówczas ta zacznie prowadzić jeszcze bardziej imperialną politykę i wtedy te kontakty się pogorszą. Warunkiem poprawności relacji z Rosją jest europejski, swobodny wybór Ukrainy.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl