Czasami nie da się wygrać z naturą

Z prof. dr. hab. inż. Pawłem Krzystolikiem z Głównego Instytutu Górnictwa, pracownikiem Kopalni Doświadczalnej „Barbara”, jednym z najwybitniejszych ekspertów w dziedzinie metanu, rozmawia Magdalena M. Stawarska

Panie Profesorze, czy w sytuacji wybuchu metanu górnicy mają szansę na przeżycie?
– Zawsze możemy mówić o cudzie, czego dowody mieliśmy już w historii. Wiadomo jednak, że w takiej sytuacji atmosfera jest bardzo niesprzyjająca. Osoby, które znajdują się w takiej sytuacji, rzadko mają szansę na przeżycie. Efekty wybuchu to bowiem brak tlenu i bardzo wysoka temperatura, sięgająca nawet 1500 stopni Celsjusza. W czasie wybuchu metanu następuje krótkotrwały tzw. błysk temperaturowy – osiąga ona wtedy wartość około 1500 stopni Celsjusza, jednocześnie metan wypala tlen, w wyniku czego atmosfera staje się niezdatna do oddychania.

Był Pan na miejscu tragedii. Jak ocenia Pan akcję ratowniczą w kopalni „Halemba”?
– Polskie górnictwo cechuje się rzadko spotykanym poziomem etyki. Jest tak, jak na wojnie – dopóki nie znajdzie się ciała, mówimy o osobie zaginionej. Polscy ratownicy po każdej tragedii robią wszystko, by dotrzeć do ofiar, nawet jeśli wiadomo, że nie żyją. W innych krajach niestety ofiary bywają pozostawiane w miejscu wypadku. Prowadzoną w kopalni „Halemba” akcję ratowniczą oceniłbym jako bardzo sprawną. Warto zaznaczyć, że była ona jedną z najtrudniejszych w historii polskiego górnictwa. Ratownicy musieli pracować w temperaturze sięgającej ponad 30 stopni Celsjusza, zmagać się z utrudniającą akcję wodą, na którą natrafili w zagłębieniu chodnika, zniszczonym w chwili wybuchu sprzętem. Największym problemem było jednak groźne stężenie metanu w rejonie katastrofy, które dwukrotnie powodowało wstrzymanie prac, atmosfera musiała bowiem być bezpieczna dla ratowników; w tym celu przewietrzano wyrobiska objęte katastrofą.

Czy można powiedzieć, że urządzenia pomiarowe monitorujące stężenie metanu przed tragedią działały sprawnie?
– Z całą pewnością: tak. Warto zaznaczyć, że kopalnia „Halemba”, choć należy do zakładów o najwyższym stopniu zagrożenia metanem, nie jest wcale kopalnią, gdzie tego gazu jest najwięcej. Są w Polsce kopalnie, gdzie jest go jeszcze więcej. To zagrożenie stale towarzyszy naszemu górnictwu.

Zatem czy zasadne są wysuwane hipotezy, jakoby przełożeni wysyłający górników do pracy w tak niebezpiecznych warunkach narażali ich życie?
– Należy zdementować te informacje. W tym przypadku wszystkie standardy dotyczące bezpieczeństwa pracy w tego typu warunkach zostały spełnione. Dlatego nie powinno być żadnego zagrożenia. Znajdujemy się w czołówce państw, jeśli chodzi o wypadkowość. W tym względzie jesteśmy na równi ze Stanami Zjednoczonymi i z Niemcami. Pamiętajmy również o tym, że ludzie są odpowiednio szkoleni do tego typu pracy. Górnictwo zawsze było zawodem ryzykownym i – jak widać – nie da się czasami wygrać z naturą.

A jeśli pracownicy firmy zewnętrznej byli słabo wyszkoleni, czy wzmogło to zagrożenie?
– Na pewno zagrożenie jest większe, kiedy takie osoby są zatrudnione do takiej pracy. Chociaż ja bezpośrednio nie zajmuję się tego typu sprawami. Wiadomo jednak, że tacy pracownicy muszą oczywiście spełniać wszelkie wymogi i instrukcje, jakie obowiązują w tego typu kopalniach.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl