Zawsze wierny ideałom „Solidarności”

Z wielkim żalem przyjąłem informację o śmierci pana Zbigniewa Romaszewskiego. Jest on jedną z ikon „Solidarności”, która nieustannie świeciła i nadal będzie świecić swym pięknym blaskiem na politycznym niebie.

W przeciwieństwie do wielu innych osób, które uległy pewnym koniunkturalnym trendom, pan Romaszewski nigdy nie wyrzekł się raz obranych ideałów.

Jest on jednym z tych wyjątków, obok np. Andrzeja Kołodzieja, którzy zaufania i przywiązania ludzi nigdy nie zawiedli. Właśnie dlatego jego osoba zasługuje na wyróżnienie.

Przykład życia pana Zbigniewa Romaszewskiego może być wzorem dla młodych ludzi. Powinien być przez nich traktowany jako autorytet, zwłaszcza teraz, kiedy wszelkie wartości próbuje się wyeliminować z wychowania i życia.

Niestety obserwujemy, że jednym z większych deficytów w Polsce jest brak osób, które można określić jako mężów stanu. Zmarły dziś Zbigniew Romaszewski jest jedną z nielicznych osób w pełni zasługujących na to miano.

Niewątpliwie jest on także legendą opozycji antykomunistycznej. Był działaczem Komitetu Obrony Robotników i Solidarności, twórcą podziemnego Radia Solidarność oraz wieloletnim senatorem.

Przez całe swoje życie, począwszy od działalności opozycyjnej, dochowywał wierności robotniczym ideałom. Myślę, że to jest szczególnie ważne po roku 1990, kiedy większość ówczesnych działaczy próbowała dyskontować swoją biografię, by prezentować się w korzystniejszym dla siebie świetle.

Zmarły dziś Zbigniew Romaszewski nigdy nie wykorzystywał pełnionych przez siebie funkcji dla własnych korzyści. Zawsze z troską pochylał się nad problemami ludzi. Był głosem rozsądku i sumienia w obronie pracowników. Do końca swego życia pozostał człowiekiem „Solidarności”. To wielka strata dla Polski, że odszedł człowiek wierny jej przez całe swoje życie.

 Janusz Śniadek

Autor jest posłem Prawa i Sprawiedliwości oraz byłym przewodniczącym NSZZ „Solidarność”.