Najkrwawszy dzień od początku konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Wśród ofiar są dzieci
Blisko 200 ofiar i tysiące rannych, wśród nich dzieci – to tragiczny bilans konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Niedziela jest najkrwawszym od jego początku – zginęło 40 osób.
Po spokojnej nocy w niedzielę nad ranem między Izraelem a Palestyną doszło do kolejnej wymiany ognia. W nalocie sił powietrznych Izraela na Strefę Gazy zginęło 40 osób, w tym 8 dzieci. Wcześniej izraelskie wojsko zbombardowało dom najstarszego przywódcy Hamasu. Egipt otworzył przejście graniczne w Rafah, aby umożliwić przejazd osobom potrzebującym pomocy medycznej.
– Niosłem mojego małego chłopca. Powiedział mi: „Nie chcę umierać, ojcze”. Małe dziecko – powiedział Palestyńczyk.
Hamas nie daje za wygraną. W ciągu ostatnich sześciu dni ta palestyńska organizacja islamistyczna wystrzeliła około 3 tysięcy rakiet w stronę terytorium Izraela. Większość z nich została zestrzelona w powietrzu, część spadła na budynki zamieszkałe przez cywilów.
– Słyszałem, jak moja żona krzyczy ze strachu, ponieważ słyszała otaczające ją odłamki. Dzięki Bogu skończyło się to cudem – mówił mieszkaniec Izraela.
Na ulicach dochodzi do starć miedzy Arabami a Żydami. Atakowani są ludzie, palone są samochody, plądrowane sklepy. Do tej pory zatrzymanych zostało setki osób. Do podobnych eskalacji konfliktu między Izraelem a Palestyną dochodziło już w 2008 czy 2014 roku. Jednak obecny zdecydowanie różni się od tych poprzednich.
– Tym razem mamy do czynienia z bardzo mocnym rozlaniem się tego konfliktu na terytorium całego Izraela. Dotychczas tego typu sytuacje, nawet w czasie wielkiej Intifady, dotyczyły głównie terenów zamieszkałych przez ludność palestyńską. Tym razem protesty, starcia uliczne i akty przemocy zdarzają się na prawie całym terytorium Izraela, wszędzie gdzie tylko mniejszość arabska zamieszkuje. Widzimy różne przypadki linczów przedstawicieli mniejszości arabskiej – podkreślił Jarosław Komorniczak, politolog.
Bezpośrednią przyczyną tych tragicznych wydarzeń jest gwałtowny militarny konflikt między Izraelem a Strefą Gazy. Do tego dochodzą plany związane z przymusowym wysiedlaniem Palestyńczyków z ich domów.
– W tej chwili, gdybyśmy popatrzyli na mapę, terytoria palestyńskie coraz bardziej się kurczą. Myślę, że tak naprawdę część Palestyńczyków poczuła się dosłownie zagrożona tym, że nie będzie miała gdzie mieszkać – zaznaczył dr Bogdan Pliszka z Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiada kontynuację nalotów na Strefę Gazy.
– Będziemy nadal działać z pełną siłą. Uderzamy w organizację terrorystyczną miażdżącymi ciosami. Ktokolwiek podpalił ogień, otrzyma ogień – oświadczył Benjamin Netanjahu.
Także jeden z przywódców Hamasu, Isma’il Hanijja, powiedział, że „opór Palestyńczyków nie ustąpi”.
– Nie widzę szybkiego rozwiązania. Pokój tworzy się w głowie. W szkołach na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy dzieci uczą się nienawiści do Izraela i jak dokonać przyszłych ataków terrorystycznych – zwrócił uwagę dr Marceli Burdelski, politolog.
Ataki rakietowe Hamasu na Izrael potępiły Stany Zjednoczone. Także kolejne państwa apelują do obu stron o zaprzestane walk. W niedzielę sytuacją w Izraelu i Strefie Gazy zajęła się Rada Bezpieczeństwa ONZ. We wtorek o izraelsko–palestyńskim konflikcie będą rozmawiać na nadzwyczajnej wideokonferencji ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej.
„W obliczu trwającej eskalacji między Izraelem a Palestyną oraz niedopuszczalnej liczby ofiar cywilnych zwołuję na wtorek nadzwyczajne wideokonferencję ministrów spraw zagranicznych UE. Będziemy koordynować i dyskutować, w jaki sposób Unia Europejska może najlepiej przyczynić się do zakończenia obecnej przemocy” – napisał na Twitterze szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell.
Tymczasem w Europie trwa manifestacja solidarności z Palestyńczykami. Kilkadziesiąt osób demonstrowało w Berlinie, Paryżu, Atenach, Londynie i w Madrycie.
TV Trwam News