Lekarze apelują o nierezygnowanie z wizyt w poradniach alergologicznych
Choć w związku z pandemią wizyty u niektórych specjalistów są ograniczone, to w przypadku osób uczulonych na jad owadów błonkoskrzydłych nie należy rezygnować z wizyt w poradniach alergologicznych. Lekarze przypominają, że odczulanie ratuje życie.
W najtrudniejszym czasie pandemii immunoterapia alergenami wziewnymi została wstrzymana, podobnie jak wizyty u innych specjalistów. Ewentualne dolegliwości konsultowane były telefonicznie. Chodzi o to, by ograniczyć kontakty, aby nie zarazić się koronawirusem. Jednak w przypadku pacjentów z alergią na jad owadów błonkoskrzydłych nie można rezygnować z wizyt w poradni alergologicznej – mówi prof. Marek Jutel, kierownik Katedry i Zakładu Immunologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
– Nie jesteśmy w stanie za pomocą leków profilaktycznie zabezpieczyć pacjenta. Natomiast jedyną możliwością jest wstrzykiwanie odpowiednio przygotowanego alergenu, który jest zawarty w tych jadach. Ta metoda powoduje, że pacjent nabiera tolerancji alergenu, czyli takiego stanu, który jest charakterystyczny dla osób bez alergii, osób zdrowych – wyjaśnia prof. Marek Jutel.
Wstrzykiwanie alergenu odbywa się w naturalny sposób. Nie są stosowane żadne środki chemiczne – zaznacza specjalista. Minimalny okres leczenia wynosi 3 lata.
– Przy cięższych stanach zalecamy leczenie nawet przez okres 5 lat. U osób, u których powtarzają się te reakcje, możemy nawet odczuwać przez całe życie – wskazuje prof. Marek Jutel.
Odczulania na jad owadów nie wolno przerywać, bo ratuje ono życie. Lekarze uspokajają pacjentów i zapewniają, że nie ma się czego obawiać podczas wizyty w poradni. Zachowany jest rygor sanitarny – mówi prof. Marita Nittner-Marszalska z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
– Zarówno my jesteśmy ubrani starannie, inaczej niż zwykle, jak i oni noszą maseczki. My się z nimi spotykamy w określonych godzinach, żeby oni nie spotykali się ze sobą wzajemnie. Umawiamy ich co pół godziny, żeby przestrzegać tzw. separacji przestrzennej i czasowej pacjentów. Wszystkie procedury, które wykonujemy, wykonujemy w taki sposób, żeby uchronić ich przed kontaktem z zakażeniem. Prowadzimy to, bo to jest leczenie chroniące życie, ale robimy to tak ostrożnie, żeby ich z kolei nie narazić zakażeniem koronawirusem – podkreśla prof. Marita Nittner-Marszalska.
Skuteczność odczulania na jad pszczoły wynosi powyżej 90 proc., a w przypadku jadu osy ok. 80 procent. Przy stosowaniu leków przeciwhistaminowych skuteczność ta wacha się w granicach od 5-10 procent. Zatem należy pamiętać, by nie przerywać odczulania, które może nawet uratować życie.
TV Trwam News