Mieszkańcy przyszli pod Zofiówkę, wierzą w powodzenie akcji
Po wstrząsie w Zofiówce przy kopalni zgromadzili się okoliczni mieszkańcy, górnicy i ich bliscy. Wierzą, że trwająca od kilku godzin akcja ratownicza zakończy się pomyślnie – wszyscy poszukiwani przeżyli wypadek i wyjdą z niego bez poważnych obrażeń.
Członkowie rodzin poszukiwanych górników, którzy na wieść o wypadku pojawili się w Zofiówce, zostali zgromadzeni w jednym z pomieszczeń przy kopalni. Są im tam udzielane informacje na temat przebiegu akcji.
Przy wejściu do zakładu zgromadziła się też kilkudziesięcioosobowa grupa pozostałych osób, czekających na wieści z prowadzonej akcji.
Jedną z osób, które przyszły pod kopalnię jest elektryk z kopalni Pniówek, wcześniej pracujący te też w Zofiówce.
Jak mówił, przed godz. 11.00 w swoim mieszkaniu na dziesiątym piętrze odczuł bardzo silny wstrząs.
„Podłoga uciekła spod nóg, zatrzeszczały meble, żyrandole się rozbujały” – relacjonował. Zanim przyjechał pod kopalnię, rozwój akcji ratowniczej śledził w mediach społecznościowych i telewizji.
„Jeżeli panowie, moi koledzy, zdążyli użyć aparatów ucieczkowych, mają duże szanse” – ocenił. Jak dodał kluczowe jest, czy po wstrząsie w wyrobiskach doszło do zawału chodnika.
„Trzymam kciuki za to, że mieli tę szansę i ją wykorzystają” – dodał.
„Wierzę, że oni z tego wyjdą. Gdyby było inaczej, byłaby to straszna tragedia” – powiedziała PAP jedna mieszkających w pobliżu kobiet. Wyraziła przekonanie, że ratownicy górniczy robią wszystko, co w ich mocy, by dotrzeć do poszukiwanych.
„Na pewno się uda” – dodała.
Wszyscy z ostrożnym optymizmem potraktowali nieoficjalne i niepotwierdzone informacje, że poszukiwani górnicy żyją. Niedługo później rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej sprecyzowała, że udało się nawiązać kontakt i rozpocząć transport dwóch poszkodowanych, z pięcioma pozostałymi nie było na razie kontaktu.
PAP/RIRM