Temida na usługach władzy

Szykany, jakie dotknęły dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, który dotarł do tajnych dokumentów wskazujących na sprzeczne z prawem działania funkcjonariuszy służb specjalnych, pokazują, jak niezwykle wybiórczo traktowane jest prawo przez urzędników państwowych podległych Donaldowi Tuskowi i jak się je wykorzystuje do zwalczania i zastraszania „niepokornych”. Ani minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, ani Krzysztof Bondaryk, szef ABW, nie doprowadzili do wszczęcia prokuratorskiego postępowania w sprawie przecieków z tajnego śledztwa dotyczącego „laptopa Ziobry”. A to może oznaczać złamanie nie tylko przepisów kodeksu karnego, ale również zapisów ustawy o ochronie informacji niejawnych.

Reporterzy i dziennikarze śledczy, którzy w trakcie swoich obowiązków zawodowych dotrą do tajnych materiałów zawierających informacje wskazujące na nieprawidłowości w działaniach służb specjalnych bądź organów państwowych, muszą się liczyć z prawnymi represjami. Sprawa redaktora Wojciecha Sumlińskiego udowadnia, że przeciwko tym, którzy zadają zbyt wiele pytań, obecna władza jest gotowa wszczynać kuriozalne śledztwa, szykanować, aresztować. Dzieje się tak, mimo że w świetle wyroków sądów wydawanych od lat, w tym wyroku, jaki zapadł w maju bieżącego roku w procesie przeciwko Jarosławowi Jakimczykowi i Bertoldowi Kittelowi z doniesienia Ryszarda Kalisza (SLD), sąd orzekający w sprawie rzekomego przestępstwa, jakiego mieli dopuścić się, ujawniając w 1999 r. tajne dokumenty dotyczące WSI, umorzył postępowanie, uznając, że dziennikarze nie są wymienieni w grupie osób objętych ustawą o ochronie tajemnicy państwowej. Przepisy tej ustawy obejmują natomiast funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ci jednak – przynajmniej tak długo, jak długo inspirowane przez nich przecieki służą zwalczaniu polityków i osób niewygodnych dla obecnej władzy, jak pokazuje odprysk „afery laptopowej”, mogą spać spokojnie.

Minister Zbigniew Ćwiąkalski nie wydał polecenia podległej mu prokuraturze wszczęcia postępowania w sprawie „przecieków” z objętych tajemnicą państwową działań ABW w kwestii „laptopa Ziobry”. Takiego zawiadomienia w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy ABW polegającego na złamaniu zapisów ustawy o ochronie informacji niejawnych nie złożył również Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

– Sprawdziłam. Rzeczywiście prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania dotyczącego sprawy, o którą pan pyta. W sprawie tych „przecieków” nie zostało wszczęte postępowanie. Prowadzone jest natomiast postępowanie, które ma wyjaśnić, czy doszło do celowego uszkodzenia fizycznego przedmiotowego laptopa – przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prokurator Ewa Piotrowska, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

Głośna „afera laptopowa”, w trakcie której pojawiały się spekulacje o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę (PiS), obfitowała w liczne „przecieki” do mediów. Doszło do nich już w trakcie tajnych z mocy ustawy działań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która sprawdzała zawartość laptopa i tryb jego uszkodzeń. Przedstawiciele ABW nie odpowiadali wówczas na pytania dziennikarzy, tłumacząc to tajemnicą śledztwa. Nieoficjalnie jednak informacje wyciekały z ABW w sposób sprawiający wręcz wrażenie kontrolowanego. Niektóre media zasypane zostały „przeciekami” – a to o zdjęciach Patrycji Koteckiej i jej psa, jakie ABW odkryła na ministerialnym laptopie, a to o scenariuszach programów telewizyjnych, które wykorzystując notebooka Ziobry, miała rzekomo przygotowywać telewizyjna dziennikarka. Do dziś nie podjęto żadnych prokuratorskich działań, które pozwoliłyby na wykrycie osób, które naruszyły ustawę o ochronie informacji niejawnych.

– Jeżeli minister Ćwiąkalski nie wydał podległej mu jednostce wszczęcia postępowania sprawdzającego w tej sprawie, to oznacza, że nie dopełnił obowiązków i naruszył przepisy prawa. Z racji pełnionego stanowiska prokuratora generalnego jest zobowiązany do wszczęcia postępowania dokładnie w momencie, w którym zachodzi możliwość popełnienia przestępstwa. – mówi poseł Andrzej Dera (PiS), prawnik i członek Krajowej Rady Sądowniczej.

„Przecieki” z kontroli prowadzonej przez ABW, jakie trafiały do mediów, wskazują na jawne naruszenie art. 266 par. 2 kodeksu karnego mówiącego: „Funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację stanowiącą tajemnicę służbową lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

– Nie rozumiem, dlaczego pan minister Ćwiąkalski nie zareagował w tej sprawie i nie wykonał żadnych działań. Przecież wykazuje wręcz nadludzką aktywność, szkoda, że tylko w sprawach dotyczących Zbigniewa Ziobry, a których nagłośnienie może zaszkodzić byłemu ministrowi. Nie wiem, czy ta nadaktywność spowodowana jest osobistymi uprzedzeniami pana Ćwiąkalskiego, czy działa pod wpływem przymusu – uważa poseł Beata Kempa (PiS).

Do prokuratury nie wpłynęło też zawiadomienie w sprawie ujawnienia tajemnicy służbowej, jakie powinien był złożyć Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zgodnie bowiem z art. 2 ustawy o ochronie informacji niejawnych, tajemnicą służbową jest informacja niejawna niebędąca tajemnicą państwową, uzyskana w związku z czynnościami służbowymi albo wykonywaniem prac zleconych, której nieuprawnione ujawnienie mogłoby narazić na szkodę interes państwa, interes publiczny lub prawnie chroniony interes obywateli. Ta sama ustawa wyraźnie wskazuje, że służby ochrony państwa są właściwe do: kontroli ochrony informacji niejawnych i przestrzegania przepisów obowiązujących w tym zakresie, zaś zgodnie art. 18: „Za ochronę informacji niejawnych odpowiada kierownik jednostki organizacyjnej, w której takie informacje są wytwarzane, przetwarzane, przekazywane lub przechowywane (…)”. Kilka miesięcy wcześniej zwróciliśmy się do ABW z zapytaniem, czy wszczęto wewnętrzną kontrolę w sprawie wycieku informacji chronionych z mocy ustawy; wyjaśnień w tej sprawie jednak nam nie udzielono, tłumacząc to właśnie… tajemnicą postępowania (sic!).

Ani zawiadomienia, ani też prokuratorskiego postępowania w sprawie ujawnienia danych objętych specjalną ochroną, a związanych z prowadzoną przez ABW kontrolą „laptopa Ziobry” nie ma, jest natomiast prokuratorskie śledztwo w sprawie fizycznego uszkodzenia ministerialnego laptopa. Jak się dowiedzieliśmy, były szef Ministerstwa Sprawiedliwości otrzymał już wezwanie na przesłuchanie.

– Skorzystam w takiej sytuacji z okazji, by zadać prokuraturze pytanie, dlaczego nie wszczęła dochodzenia w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa w związku z „przeciekiem” z ABW informacji chronionych – mówi poseł Zbigniew Ziobro.


Wojciech Wybranowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl