Kampania do Parlamentu Europejskiego
Na pierwszej linii politycznej walki o mandaty do Parlamentu Europejskiego stanęły dziś kobiety. Donald Tusk był gościem Kongresu Kobiet. To środowisko, które lansuje szczególnie niebezpieczne hasła rewolucji światopoglądowej. Pytanie, czym za to poparcie zapłaci Donald Tusk. A raczej – jak za te wyborcze zaloty zapłacą polskie rodziny.
Kampania do Parlamentu Europejskiego w pełni. Choć to nie 8 marca z pewnością był to polityczny dzień kobiet. To one nadawały dziś ton kampanii. Przed południem Donald Tusk spotkał się z reprezentacja kobiet na listach PO.
Na listach Platformy kobiety stanowią 42 procent kandydatów. Stoją na czele 6-ciu z 13-tu list. Danuta Hibner – lider listy warszawskiej – jest przekonana, że to zasługa Kongresu Kobiet, który przekonywał premiera do zmiany prawa w tym zakresie.
Jak co roku – także dziś – Donald Tusk był gościem Kongresu Kobiet, kuźni ideologii feministycznej i lewackiej.
– Kongres Kobiet już dawno przestał być forum dyskusji stał się jednym z najpoważniejszych lobby w polskim życiu publicznym – powiedział premier.
I jednym z najskuteczniejszych – dodał Tusk.
– W przygniatającej większości przypadków miałyście panie rację nawet jeśli nie wszyscy faceci mięli dość refleksu żeby w odp. czasie te racje zrozumieć – przekonywał premier.
Chodzi m.in. o tzw. suwak, czyli umieszczanie na listach wyborczych na przemian kobiet i mężczyzn. Ten postulat Kongresu Kobiet jest już na ostatniej prostej sejmowej. Trudności napotkał inny – legalizacji związków partnerskich. Ale i ten problem – przekonuje Tusk – razem rząd i feministki mogą rozwiązać. Wsparcie rządu – gwarantowane.
Takie zaangażowanie szefa rządu po stronie Kongresu Kobiet dziwi prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobrę. Łatwiej rozwiązywać sztuczne problemy, wytworzone przez wąskie środowisko feministek niż zająć się tymi realnymi.
Ale zaloty rządu względem Kongresu Kobiet niepokoją, bo z tego środowiska wychodzą inicjatywy godzące w rodzinę. Wstępem do tego mają być badania nad seksualnością dzieci. O tym na wczorajszym posiedzeniu Kongresu mówiła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Kwestia druga to rządowe poparcie dla konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Kilka dni temu rząd przekazał ją do ratyfikacji Sejmowi.
– To jest konwencja, która ma zmienić pojęcie rodziny, małżeństwa, płci w kierunku definicji gender – powiedziała Agnieszka Jackowska.
Agnieszka Jackowska przypomina, że środowiska prorodzinne również wielokrotnie – i bezskutecznie – starały się o spotkanie z szefem rządu. Jeśli Donald Tusk liczy na poparcie wśród feministek to może być to kredyt zaciągnięty na lichwiarski procent. Z pewnością premier będzie go musiał spłacić. Istotnym sojusznikiem we wprowadzaniu rewolucji światopoglądowej w szeregach polskiej reprezentacji w PE będą kandydatki z listy SLD-UP.
Płeć piękną promował dziś również prezes PiS Jarosław Kaczyński. W planie Prawa i Sprawiedliwości jest wywalczenie w Unii wsparcia polskiej polityki prorodzinnej z europejskich funduszy. Najpierw jednak taka polityka musiałaby powstać.
– Począwszy od drugiego dziecka w rodzinach biedniejszych i średnio zamożnych, a nawet nieco więcej niż średnio zamożnych, na każde dziecko rodzina będzie otrzymywała 500 zł a w rodzinach biedniejszych począwszy od pierwszego dziecka – zapowiedział Jarosław Kaczyński.
Takie wsparcie z pewnością skłoniłoby polskie rodziny do decyzji o posiadaniu dzieci, co potwierdzają przykłady z zagranicy. Na pytanie, jakiej polityki wobec rodziny chcemy – odpowiemy już za dwa tygodnie.
TV Trwam News