Razem możemy wiele

Dzięki Radiu Maryja ludzie odnajdują w sobie siłę i odwagę do działania. Ewangelizacja prowadzona przez rozgłośnię, przekaz oparty na prawdzie dają możliwość formacji, angażowania się w sprawy ważne dla Kościoła i dla Polski.

Jesteśmy dzięki Radiu Maryja w zupełnie innej sytuacji niż poprzednie pokolenia. Nie godzimy się na „święty spokój”, odrzucamy usypiające słówka propagandy wtłaczającej katolików tylko w mury świątyń. Zamiast pasywnego milczenia wybieramy klarowne świadectwo i reakcję w sytuacji, gdy niszczone są wartości katolickie. Chcemy być ewangeliczną „solą ziemi” i „światłem dla świata”, tak jak o to prosił Chrystus.

Katolik i obywatel

Nawet w zderzeniu z potężną machiną państwową nigdy nie jesteśmy całkowicie bezsilni.

– Postawa: jesteśmy za słabi, więc lepiej nie robić nic, jest najgorszą z możliwych –mówi ks. Jerzy Garda, misjonarz, organizator pikiet w obronie Telewizji Trwam przed Krajową Radą Radiofonii i Telewizji oraz Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. – Armia ma różne formacje, artylerię, lotnictwo, zwiad. Miejsce na działanie jest dla każdego. Aby było ono owocne, wręcz musi być rozpisane na różne głosy, jak modlitwa, protesty pisemne, marsze, pikiety – dodaje.

W ostatnim czasie ks. Garda przychodzi na rozprawy Witolda Tomczaka, ściganego za rzekome zniszczenie mienia w związku z usunięciem 13 lat temu głazu przygniatającego figurę Ojca Świętego Jana Pawła II w warszawskiej Zachęcie. To także przykład tego, jak możemy korzystać z naszych obywatelskich praw. W obronie słusznych i szlachetnych celów należy używać wszelkich dostępnych środków, a prawa obywatelskie to nie tylko możliwość uczestniczenia w wyborach, ale także szeroka paleta innych form kształtowania rzeczywistości.

Mamy prawo odwiedzać posłów, senatorów, radnych i urzędników w ramach ich obowiązkowych dyżurów, brać udział jako publiczność w niemal wszystkich rozprawach sądowych, domagać się od urzędów państwowych informacji publicznej. Demokracja daje nam też prawo organizowania manifestacji, marszów i protestów pod siedzibami instytucji państwowych. Wreszcie możemy sami startować w wyborach różnych szczebli, żeby móc służyć społeczeństwu jako jego władza.

Nasza aktywność może stanowić zachętę dla innych. Uporczywe trwanie grupy osób przed siedzibą KRRiT dla wielu stało się mobilizacją, by organizować się i coś samemu w tej materii czynić.

Ksiądz Garda wyznaje wprost: – Sam nie zrobiłbym nic. Nasze świadectwo i działanie zawsze ma większą moc, gdy ma charakter wspólnotowy.

Budujmy relacje!

Jak najczęściej rodzą się akcje obywatelskie? Oprócz natchnienia z góry, bazę zazwyczaj stanowią więzi i relacje w grupie przyjaciół, parafian.

– Jako rodzina utrzymujemy bliskie kontakty ze środowiskiem podzielających nasz świat wartości. Bardzo często spotykamy się prywatnie w domach, dyskutujemy o tym, co dzieje się w Kościele, o naszych postawach jako wiernych, polityce. Wtedy rodzą się pomysły, by coś zrobić – opowiada Anna Barczyk z Gdańska.

Właśnie na takim przyjacielskim wieczorze padła propozycja podjęcia publicznej ekspiacji za akt profanacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Udało się. Nabożeństwo ekspiacyjne odbyło się w gdańskiej bazylice św. Brygidy, potem wierni w Marszu Pokutnym udali się pod Gdańskie Krzyże na plac Solidarności, gdzie nadal trwała modlitwa. – Na takie wydarzenie nie zapraszamy tylko samych siebie, ale wychodzimy do ludzi. Robimy plakaty, ogłaszamy to w kościołach. Często znajdują się osoby, które mogą aktywniej się zaangażować: zorganizować nagłośnienie, przynieść flagi, krzyż – wylicza pani Anna.

Publiczna służba to w jej przypadku rodzinna „przypadłość”. Dziadek był w Armii Andersa. Pewne wartości dla jej rodziny są święte, a gdy zachodzi potrzeba, stają po właściwej stronie. – Okazji, by bronić dobra, wartości i własnego człowieczeństwa, mamy coraz więcej – mówi Anna Barczyk.

Zalew aktów profanacji, brutalne próby eliminacji mediów katolickich z rynku – te wydarzenia wielu osobom dały do myślenia, niektórych wyrwały z letargu.

– Radio Maryja jest nadzieją, że nasz głos nie będzie zagłuszony i będzie mógł dotrzeć do jak największej liczby osób – podkreśla Adrianna Garnik. – Zawsze byłam aktywna, ale w promowanie wartości i utwierdzanie w naszym społeczeństwie katolickich zasad kultury europejskiej mocniej zaangażowałam się po 10 kwietnia 2010 roku. Wraz z grupą znajomych założyliśmy fundację kultywującą pamięć o naszej historii, bohaterach, wartościach nas konstytuujących – mówi pani Adrianna. Organizują wykłady formacyjne, obchody dnia żołnierzy wyklętych, aktywnie bronią Telewizji Trwam. Pani Adrianna nie miała barier, by wśród znajomych zbierać podpisy pod apelem do KRRiT. – Wewnętrzna cenzura jest największym zniewoleniem. Sytuacja, gdy człowiek sam się boi, gdy jeszcze nie wie, czy powinien się bać, dla niego samego jest druzgocąca – stwierdza.

Młodzi nie milczą

Harcerstwo, wspólnoty religijne, Krucjata Młodych – to tylko niektóre z form zaangażowania młodych, którzy chcą i potrafią wspólnie działać.

Daniel Trochowski, 23-letni student z Trójmiasta, wychodzi z założenia, że jako społeczeństwo mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek wyrażać nasze poglądy i oczekiwać, że politycy i rządzący wezmą je pod uwagę. –Nie może być tak, że to politycy narzucają nam swoją wolę. Gdy będziemy milczeć na temat pewnych spraw, to jakby nas nie było –stwierdza.

Zaangażowaną postawę wyniósł z domu, ważny był dla niego także przykład innych dorosłych, np. nauczycielki historii aktywnie włączającej się w życie publiczne. Innych także zachęca do aktywności.

– Udaje mi się przekonać kolegów do poszczególnych spraw, np. udziału w marszu poparcia dla Telewizji Trwam. To już jest coś. Nie mamy wpływu na zmianę całościowego myślenia drugiej osoby, ale nawet zainteresowanie jakąś nową dla kogoś kwestią daje takiemu człowiekowi do myślenia, może przyczynić się do dalszych poszukiwań – ocenia.

19-letni licealista z Wrocławia Antoni Kamiński z Krucjaty Młodych w zeszłym roku współorganizował pikiety przeciwko aborcji eugenicznej, legalizacji związków partnerskich. – Jeśli w życiu osobistym chcemy żyć przykazaniami Bożymi, przekłada się to także na sferę publiczną. Ponieważ publicznie obraża się Pana Boga, nasza reakcja także musi być publiczna – tłumaczy. Nie ukrywa swych poglądów przed rówieśnikami. Dla niego nie jest to kwestią odwagi, ale głębokiego przekonania o słuszności tego, w co się wierzy. Moi rozmówcy są zgodni, że to „głębokie przekonanie” potrzebuje wyższej temperatury życia duchowego niż standardowe 36,6 stopnia.

Pomodlę się za Ciebie

Moc do dawania świadectwa musi płynąć z modlitwy i zawierzenia. Inaczej bardzo łatwo o ześlizgnięcie się w agresję czy zgorzknienie, a przecież nasze działania tylko wtedy mają wartość, gdy zło zwyciężamy dobrem.

Obserwowany atak na Kościół, wiarę, bliskie katolikom wartości będące fundamentem naszej Ojczyzny były impulsem do zainicjowania przez śp. Anatola Kaszczuka Jerycha Różańcowego, czyli nieustającego, rotacyjnego czuwania osób przed Najświętszym Sakramentem przez siedem dni z codzienną Mszą Świętą, Różańcem i Koronką do Miłosierdzia Bożego.

– Często mówimy: pozostaje tylko się modlić, a przecież to nie „tylko modlitwa”, ale „aż modlitwa”. Wielką łaską jest, że Jerycha istnieją już niemal w całej Polsce, a w ostatnich dniach ks. abp Henryk Hoser polecił je zorganizować we wszystkich parafiach diecezji warszawsko-praskiej – mówi Teresa Bazylko-Boratyn z Legionu Maryi, zaangażowana od lat w Jerycha Różańcowe.

Za modlitwą zawsze idzie czyn. On w naturalny sposób z niej wypływa. – W mojej wspólnocie, obok modlitwy, bardzo ważne jest działanie na rzecz ewangelizacji. Mamy założenie, że tam, gdzie jestem, czynem i słowem daję świadectwo o Jezusie. Papież Franciszek zachęca do przyjmowania Miserikordyny – w mojej wspólnocie takim „lekarstwem” jest Cudowny Medalik, a także oczywiście modlitwa, otwarte mówienie o Jezusie i naszej wierze – podkreśla pani Teresa.

Oczywiście nie zawsze spotykają się z otwartą postawą, niektórzy przyjmują różne rzeczy z kwasem, ale dla członków Legionu Maryi jasne jest, że owoce nie należą do nas i nie przychodzą od razu. Prowadzą apostolstwo książki. Nie jest im obca ewangelizacja uliczna, w więzieniach. – Ostatnio miałam korespondencyjny kontakt z więźniem. Otrzymał ode mnie m.in. „Nasz Dziennik”. Dzielimy się tym, co mamy, nie na zasadzie wciskania komuś czegoś, czego sobie nie życzy. Gdy jest odmowa, mówi się: trudno. W apostolacie ulicznym zawsze pytam wówczas taką osobę o imię i obiecuję modlitwę – zaznacza Teresa Bazylko-Boratyn.

Głęboko wierzy, że choć jesteśmy tylko narzędziami, możemy bardzo wiele. Czasem wystarczy, by ktoś przekroczył próg kościoła, sięgnął po wartościową książkę. Nigdy nie wiemy, jaka łaska na człowieka spłynie i niejednokrotnie ci, którzy przyszli na Mszę św. jedynie za namową bliskich, bez żadnych wyższych motywacji, wychodzą z kościoła przemienieni.

Przeczytaj i daj sąsiadowi

Każdy z nas w innych proporcjach łączy w sobie talenty i dary ewangelicznych Marii i Marty. Janina Dybowska z Luzina ma wrażenie, że w jej naturze znacznie więcej jest z Marty. Praca pali jej się w rękach. – Radio Maryja uczy nas, że z naszej wiary wypływa troska o cały świat, choć oczywiście najmocniej troszczymy się o najbliższych, a także o Ojczyznę, nasz wspólny dom – mówi pani Janina. Razem z synem Piotrem, prawnikiem, organizowała wiele spotkań o charakterze historyczno-patriotycznym, na które zapraszali m.in. takich świadków historii jak Maria Fieldorf-Czarska.

– To jest mi bliższe niż kupno nowych butów czy rękawiczek: budzić świadomość ludzi wokół mnie, sąsiadów – wyznaje z uśmiechem. Zamiast z kawą czy czekoladą do sąsiadów idzie z „Naszym Dziennikiem” w ręku. „Przeczytaj i daj sąsiadowi” – to jej dewiza. – Brakuje mi już segregatorów, by tematycznie gromadzić teksty z „Naszego Dziennika”. Otrzymałam darmowo kserokopiarkę z pracy męża. Teraz mam luksus, jednym artykułem mogę obdzielić kilka osób – opowiada pani Janina. Dodaje, że całe życie mieszkała w jednej miejscowości. I już tak ma, że gdy jest potrzeba, zawsze pędzi ludziom z pomocą. A serdeczne, sąsiedzkie więzi ułatwiają dzielenie się tym, co dobre. To jakby żyzna gleba, na której możemy siać.

Wnuki znajomych sąsiadek zawsze otrzymują od niej „Nasz Dziennik” z dodatkiem dla dzieci „W ogrodzie Maryi”. Nie stroni od koszulek ewangelizacyjnych czy tych zachęcających do wartościowych mediów katolickich. – Czasem warto wykorzystać taki gadżet, by zachować delikatność, a dać do myślenia. Zamiast mówić: „Nie rób tego, rób to”, co może spotkać się z reakcją: „A właśnie, że będę tak robił tobie na złość”, zasygnalizujmy coś z humorem, wykorzystując choćby taką dowcipną koszulkę – zauważa Janina Dybowska.

Jest przekonana, że na pewno nie wolno nam milczeć. Im mocniej będziemy skrywali nasze poglądy w zaciszu domów, tym bardziej zło będzie się rozlewało wokół nas.

Skuteczność cichego bohatera

Odważnie z prawdą wychodzi do ludzi kolejny z moich rozmówców, prawdziwy cichy bohater – ks. Kazimierz Wójcikowski, proboszcz parafii Matki Bożej Pocieszenia w Jodłówce. Zaimponował niejednemu naszemu Czytelnikowi zgromadzeniem blisko 700 podpisów parafian w obronie byłego posła Witolda Tomczaka. Zebrane podpisy przesłał do sądu w Warszawie wraz z protestem opatrzonym parafialnymi pieczęciami.

– Kartki z rubrykami na zbieranie podpisów kserowałem, a następnie były one rozdawane po Mszy św. parafianom i uzupełnione wracały do mnie. Najpierw przybliżyłem oczywiście ludziom całą sprawę. Uważam, że jak nie będziemy stawać w obronie tego, co ważne, będzie coraz gorzej – konstatuje ks. Wójcikowski.

Zbierał także podpisy w obronie Telewizji Trwam czy w europejskiej akcji „Jeden z nas”. Na ile to możliwe, propaguje „Nasz Dziennik”. – W gminnym sklepie mamy zamówione kilkadziesiąt egzemplarzy i przywozimy na wioskę, gdzie gazeta nie dociera – mówi ks. Wójcikowski.

Czy można przejść obojętnie obok Jezusa? W żadnej epoce nie było to możliwe. Można tylko opowiedzieć się za lub przeciw. Wszystkie obecne spory cywilizacyjne toczą się w gruncie rzeczy wokół tego wyboru. Na naszym polskim podwórku każdy katolik musi zrobić rachunek sumienia, zadając sobie pytanie: czy zrobiłem wszystko, co mogłem, by ludzie wokół mnie dotknęli prawdy? Czy moim milczeniem nie przyzwalałem na zło, ciesząc się jednocześnie doskonałym samopoczuciem? Czy naprawdę wierzę, że zło można zwyciężać dobrem?

Beata Falkowska

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl