Dysonans Mazurka

Felietonista pisma „Sieci” zaplątał się. I tak jak w przypadku Telewizji Republika – znów mam „kwadratowe oczy”.

Lubiłam czytać felietony i wywiady redaktora Mazurka, często celne i zabawne. Sądziłam też, że nie jest on dziennikarzem naiwnym.

Jeśli uprawia felietonistykę na łamach pisma „Sieci”, zapewne zdaje sobie sprawę z istnienia tematów szczególnie wrażliwych. Każdy inteligentny felietonista wie, że są w życiu sprawy, które wyglądają inaczej, niż się wszystkim wydaje. Czasem nawet o tym umie inteligentnie pisać. Są tacy felietoniści.

Jednym z takich trudnych tematów w Polsce jest inwigilacja Kościoła przez peerelowskie służby. Pisanie o tym wymaga wiele wiedzy i przenikliwości. Tak by, mając dobre intencje, przy okazji – dwie dekady po likwidacji PRL i jej funkcjonariuszy – nie kontynuować pracy reżimowych esbeków, prowadzonych przez Kiszczaka, Jaruzelskiego, Urbana i innych kreatur.

Nie wiem, czy Mazurek choć raz w IPN pochylił się nad teczkami SB, zakładającej różne SOR-y na polskie duchowieństwo i kościelne instytucje. Śmiem twierdzić, że nigdy.

Gdyby zrobił to choć raz, wiedziałby, jak trudne jest to zagadnienie i jak bardzo należy unikać poruszania go w konwencji felietonowych pogaduszek. Mazurek tego nie wyczuł. W felietonie „Wielgi wstyd dyrektora” udowodnił, że niewiele zrozumiał z systemu PRL. W tekście porusza się jak dziecko we mgle. Wie, że dzwonią, więc „dosuwa” na prawo i lewo, a przede wszystkim ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. Za co? Za jego wieloletnią solidarność z arcybiskupem Stanisławem Wielgusem.

Przypomnijmy, że podobną naiwność (powiedzmy…) przy okazji arcybiskupa Wielgusa wykazał Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

On też w 2007 r. mocno – przy okazji zawirowań wokół arcybiskupa Wielgusa – bił bezlitośnie w ojca Tadeusza Rydzyka. I w liście otwartym do Ojca Świętego Benedykta XVI, drukowanym na łamach „Gazety Polskiej” z 4 lipca 2007 r., pisał: „Na podstawie kanonów 1364, 1369 i 1373 kodeksu prawa kanonicznego ośmielam się prosić o interwencję wobec działań ojca Rydzyka”.

Agora i jej funkcjonariusze, którym „nie jest wszystko jedno”, mieli wówczas wielką radość. Wielką uciechę mają i dziś. Mam nadzieję, że red. Mazurek, pisząc „Wielgi wstyd dyrektora”, nie powiela coming outu dziennikarza „Gościa Niedzielnego”, który zanim przeszedł na ciemną stronę mocy, musiał uwiarygodnić się wobec redaktorów tego pisma napastliwym, obrzydliwym i pisanym „zza węgła” tekstem o poseł prof. Krystynie Pawłowicz.

Redaktor naczelny „Sieci” Jacek Karnowski w swoim wstępniaku „Największy sukces w III RP” zdecydowanie docenia pracę i wysiłek dyrektora Radia Maryja: „Bez toruńskich mediów, bez tego wszystkiego, co zbudował o. Tadeusz Rydzyk, Polska i polski Kościół byłyby w dużo gorszej sytuacji”.

Wygląda, jakby nie miał pojęcia, o czym po sąsiedzku, na stronie 110 pisze felietonista Robert Mazurek.

Dlatego czytelnik tygodnika ma prawo czuć tzw. dysonans poznawczy, gdy widzi, że nieco dalej ten sam ojciec Tadeusz Rydzyk określany jest ironicznie i dosyć podle jako „kwilący” „specjalista od szacunku i czarownic”.

Może więc red. Karnowski i red. Mazurek spotkają się w zacisznym miejscu i uzgodnią między sobą parę podstawowych spraw? Czy ojciec Tadeusz Rydzyk to „kwilący”, „najskuteczniejszy mnemotechnik”, czy może jednak mądry duchowny mobilizujący rodaków do obywatelskiej aktywności?

 

Hanna Karp

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl