Spróbuj pomyśleć – „Używanie tytoniu to pojedyncza przyczyna zgonów, której najłatwiej zapobiec”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Używanie tytoniu to pojedyncza przyczyna zgonów, której najłatwiej zapobiec.

Tytoń zabija mniej więcej co drugiego spośród wieloletnich użytkowników. W swoim najnowszym raporcie Amerykańskie Towarzystwo Walki z Rakiem (American Cancer Society) przytacza ostatnie dostępne wyliczenia obwiniające tytoń o śmierć jednego na ośmiu dorosłych przedwcześnie zmarłych. Spośród ofiar tytoniu niemal co trzecia osoba zmarła na raka, w większości przypadków na raka płuc.

Ogółem w XX wieku na całym świecie tytoń zabił 100 milionów ludzi i jest w głównej mierze odpowiedzialny za epidemię raka szerzącą się pod koniec ubiegłego stulecia w krajach uprzemysłowionych. Jeżeli palenie tytoniu nie ulegnie ograniczeniu, w XXI w. tytoń pochłonie jeden miliard istnień ludzkich, przede wszystkim w krajach rozwijających się. Obecnie pali tytoń około 1/3 ludności świata w wieku lat 15 i więcej, z czego 84% to mieszkańcy krajów rozwijających się i o gospodarce w okresie przejściowym. Do tych ostatnich zaliczana jest też Polska. Według prognoz ONZ spożycie tytoniu bardzo wzrośnie w krajach rozwijających się, ale spadnie w krajach najbogatszych, jak Wielka Brytania, Kanada, USA, Australia i Skandynawia.

Nie istnieje żadna bezpieczna dla zdrowia i życia forma używania tytoniu. Palenie tytoniu, jego żucie, wciąganie przez nos w postaci tabaki, czy też mieszanie z innymi składnikami, zawsze jest obciążone poważnym ryzykiem ciężkiej choroby i przedwczesnej śmierci. Narastająca w Europie i Stanach Zjednoczonych popularność fajek wodnych (zwanych huka, szisza, lub nargile) budzi przerażenie epidemiologów, bo podstępnie, pod przykrywką egzotycznej przygody, wciąga w śmiertelny nałóg szukających nowości młodych ludzi, zwłaszcza studentów.

Im wcześniej człowiek jest narażony na działanie tytoniu, tym cięższe ponosi następstwa. Obok dobrze już znanych, nauka przedstawia coraz to nowe dowody. Substancja biała mózgu, stanowiąca skupiska wypustek nerwowych (dendrytów i aksonów), ulega uszkodzeniu zarówno u dziecka w łonie używającej tytoń matki, jak i u narażonego na nikotynę nastolatka, którego rozwijający się mózg jest szczególnie podatny na uszkodzenie dojrzewających struktur przenoszenia impulsów nerwowych. Nikotyna wiąże się z tymi receptorami mózgu, które decydują o rozwoju neuronów. W efekcie młodzi ludzie nie potrafią skupić uwagi na wypowiadanych do nich słowach.

Nawet nie znając najnowszych doniesień naukowych, każdy zdaje sobie sprawę, że tytoń szkodzi, np. osobom palącym papierosy. Kaszel, chrypka, częste przeziębienia, zepsute zęby, niezdrowa cera, nasilające się dolegliwości różnych narządów, wreszcie jedna po drugiej choroba rozpoznana przez lekarza, coraz trudniej poddająca się leczeniu, wreszcie bardzo poważna diagnoza, której każdy palacz papierosów prędzej czy później się spodziewa, ale nie chce o niej myśleć, a tym bardziej o niej rozmawiać.

Nie ma co ukrywać – używanie tytoniu jest przejawem autodestrukcji, samozniszczenia. Ta od dawna wysuwana hipoteza znalazła potwierdzenie w opublikowanych ostatnio wynikach trwających cztery lata badań kilku tysięcy młodych mieszkańców Monachium w Bawarii. Wyższe odsetki młodych ludzi cierpiących na myśli samobójcze i podejmujących próby samobójstwa obserwowano wśród palących tytoń, co objaśnia się przede wszystkim wpływem nikotyny na obniżenie poziomu serotoniny w mózgu. Inne badania wykazały, że podobne cechy osobowości, jak impulsywność, agresywność i chwiejność emocjonalna, predysponują zarówno do palenia tytoniu, jak i do tendencji samobójczych.

Autoagresji towarzyszy postawa agresywna wobec otoczenia. Każda osoba paląca tytoń jest źródłem emisji dymu tytoniowego o udowodnionej bezspornie szkodliwości dla osób na ten dym narażonych. Uzasadniając w ostatnich dniach zakaz palenia tytoniu w samochodach osobowych w obecności osób poniżej 18 roku życia, minister zdrowia Tasmanii, pani Lara Giddings stwierdziła, że dzieci narażone na dym tytoniowy w samochodach ponoszą większe ryzyko astmy, zapalenia płuc, zapalenia oskrzeli, kaszlu, świstów w klatce piersiowej, zapalenia ucha środkowego i zakażeń menigokokowych. Podobny zakaz wprowadza Kalifornia, dowodząc, że skażone dymem tytoniowym powietrze w samochodzie może być od 10 do 30 razy bardziej trujące niż najbardziej zanieczyszczone powietrze na ulicy. W efekcie dzieci chorują na astmę, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc i ucha środkowego. Świat broni niepalących przed agresją palaczy. Na samym początku 2008r. parlament Turcji uchwalił zakaz palenia tytoniu w obiektach publicznych. Kierując się najlepiej pojętym interesem swoich wyborców, nie ustępując przed protestami, nieraz sterowanymi przez koncerny tytoniowe, parlamentarzyści tureccy odważnie stanęli w obronie zdrowia publicznego, nie zważając na to, a może właśnie dlatego, że tytoń pali 40% dorosłych Turków – 25 milionów ludzi niszczących zdrowie swoje i otoczenia.

Zakazy palenia wewnątrz obiektów publicznych, łącznie z restauracjami, kawiarniami, hotelami stają się normą cywilizacyjną, a w wielu krajach, nawet bardzo egzotycznych coraz częściej wprowadzane są zakazy palenia tytoniu w miejscach publicznych pod gołym niebem, na ulicy, na przystankach autobusowych i tramwajowych, w parkach itp. miejscach przebywania wielu ludzi, w tym dzieci i innych osób szczególnie wrażliwych na dym tytoniowy.

Agresji palaczy wszędzie stawiana jest tama.

W Polsce obowiązuje ustawa z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Nie dość, że przestarzała, nie dotrzymująca kroku rozwojowi cywilizacyjnemu całego świata, to jeszcze słabo egzekwowana. Efekt jej stosowania czyni z naszego kraju pośmiewisko w skali międzynarodowej. Palacze z Niemiec przekraczają Odrę i Nysę, aby w spokoju popalić w polskiej kawiarni. To brzmi, jak złośliwy dowcip o Polakach – Polish joke. Wystarczy przejść się po ulicy Marszałkowskiej, aby zadusić się dymem tytoniowym dmuchanym przez setki przechodniów prosto w twarz. Dym w restauracji, kawiarni, nie mówiąc o pubie czy dyskotece, też może zadusić. Nawet wchodząc do szpitala, trzeba przemknąć poprzez szpaler emitorów cuchnącego dymu tytoniowego, owszem stojących pod chmurką, ale zbyt blisko wejścia. To samo dotyczy wszelkich przystanków, kiosków itp. miejsc wysokiej koncentracji dymu tytoniowego. Przestrzeganie ustawy w szkołach dla ochrony najmłodszych i najbardziej wrażliwych na skutki palenia tytoniu, to naigrywanie się z prawa i strasznego losu tych ludzi, którzy już niedługo będą mieli uzasadnione pretensje o zaniedbanie opieki. Z ekranów telewizyjnych i kinowych nie schodzą idole z przyklejonymi do warg papierosami, jak Bogart w filmach z lat czterdziestych, zaś rozmaite autorytety, zwłaszcza te uparcie nam narzucane, bez papierosa nie mogą stanąć przed kamerą. Według ustawowej definicji jest to forma publicznego zachęcania do nabywania lub używania wyrobów tytoniowych.



Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj