„Spróbuj pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!



Na salonach popłoch. W dużym i małym pałacu, w równie okazałych budynkach maszynki do głosowania, w komitetach partii-matki, wszędzie tam, gdzie na posadach rządowych, samorządowych i quasi-prywatnych wykonywana jest wola namiestnika jedynowładcy, rozlega się jęk i zawodzenie. Toczą się gorączkowe dyskusje, stawiane są liczne pytania, wśród których najczęstsze to: dlaczego? Dlaczego oni są tak niewdzięczni? Dlaczego czarną niewdzięczność okazują władzy za całe dane im dobro, za zieloną wyspę Vincent-Rostowskiego, za reformę ochrony zdrowia Kopacz, za autostrady i koleje Grabarczyka, za relacje z 11 listopada i multiplex Dworaka i w ogóle za cały wieloletni dorobek Tuska, który niewątpliwie stawia Polskę na pierwszym miejscu w Europie. Żeby to tylko buntowały się z punktu widzenia uczonych socjologów nieważne, rozproszone grupki bezrobotnych, zrujnowanych, nie leczonych, czy też sponiewieranych w podróży. Tych drobiazgów autorytety naukowe nie są w stanie zauważyć. Naukowy ogląd świata nie pozwala nadwornym astrologom dostrzec tak mało liczących się problemów, owszem większości, ale przecież nauka na służbie władzy poświęca się załatwianiu spraw starannie wybranych mniejszości a nie jakichś większości, które – gdyby się w końcu zdecydowały położyć kres dyktaturze – mogłyby bez trudu zdobyć Bastylię. Nie za to autorytetom władza płaci.

Co innego, kiedy dziesiątki tysięcy młodych ludzi murem stają w obronie praw człowieka, manifestując słuszne umiłowanie wolności najgłośniej w całej Europie. To rzeczywiście pierwsze miejsce w Europie, jedno z niewielu NIE OD KOŃCA, musi wywołać popłoch. Wprawdzie arsenał obrony reżimu czeka w gotowości, ale decyzja o jego użyciu nie jest łatwa. Po prostu dylemat Kiszczaka do kwadratu. Długie pałki, granaty łzawiące, armatki wodne, strzelby gładkolufowe czy emitory ultradźwięków typu Sonic użyte przeciwko pokojowej manifestacji młodzieży szkolnej i studenckiej mogłyby wielu Polakom przynieść męczeńskie zasługi i uczynić z nich ikony walki o wolność w skali globalnej. A Emilia Plater czy Tadeusz Kościuszko epoki internetu to większe zagrożenie dla establismentu niż wszyscy czołowi aktywiści ruchu rozwścieczonych i Occupy Wall Street razem wzięci. Wielu ludzi na świecie, zdaje sobie sprawę z faktu, że jeszcze wolność nie zginęła, póki my żyjemy. Po wzorzec bohatera walczącego z rządowym i korporacyjnym faszyzmem ruch Occupy Wall Street sięgnął aż do początków XVIIw. Ikoną zbuntowanych jest Guy Fawkes, który poniósł śmierć w obronie wyznawców kościoła rzymsko-katolickiego przed okrutnymi prześladowaniami religijnymi będącymi następstwem ataku tragicznej w skutkach żądzy Henryka VIII (luxuria calamitosa, disastrous lus t).

Niepoprawny politycznie buntownik od ponad 400 lat stanowi przedmiot kpin i szyderstw w ramach festiwalu ulicznego odbywającego się w rocznicę jego śmierci, co zresztą jest banalnym wspomnieniem nieludzkich poczynań z Anglikami, którzy odmówili wyparcia się swojej wiary, prezentując postawę recusancy – odmowy uczestnictwa w heretyckich obrzędach. Niektórych z nich, jak genialnego Williama Szekspira zmuszono do ukrywania przekonań religijnych, innym, jak członkom arystokratycznego rodu Howardów, najbardziej wybitnej rodziny katolickiej w Anglii, odmawiano dostępu do należnych urzędów, a jeszcze innych po prostu wieszano, nieraz po torturach.

Guy Fawkes jako recusant Catholic, katolik odmawiający poddania się dyktaturze zagościł na ulicach katolickiej Polski w formie maski zakładanej przez przeciwników zniewolenia. Manifestacja wolności z tą symboliką i to w miejscu, gdzie całkiem niedawno pod Krzyżem Smoleńskim najemnicy odurzeni substancjami psychoaktywnymi katowali członków maleńskiej i słabej grupki modlitewnej, to prawdziwe wyzwanie dla Platformy Obywatelskiej. Nic dziwnego, że ze strony rządowych uczonych słychać zapowiedzi o potrzebie zbadania manifestantów na okoliczność ich poglądów i inspiracji. Jak już będą znane nazwiska, adresy i kontakty sprawców, przeniesienie obywatelskiej dyskusji o ACTA na uniwersytety bez wątpienia zakończy się kolejnym wielkim zwycięstwem demokracji. Dla ułatwienia dialogu lewe skrzydło Platformy Obywatelskiej – wypoczwarzone w postaci Ruchu Palikota – nie omieszka potwierdzić trafności spotrzeżenia, że nothing left is right, nic co lewe nie jest prawe, nie jest słuszne i zaproponuje obradującym wspólne wypalenie jointów. To, że Polacy, zwłaszcza młodzi, nie chcą kupować narkotyków, napawa palikociarzy wstydem nie mniejszym, niż Dworaka i jego naganiaczy nasza niechęć do płacenia abonamentu na propagandę.

Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości – United Nations Office on Drugs and Crime (UNODC) jest główną instytucją światową powołaną do walki z narkotykami, przestępczością międzynarodową i z terroryzmem. Ostatni Światowy Raport o Narkotykach (World Drug Report 2011) podaje oszacowania odsetka osób w wieku od 15 do 64 r. ż., które przynajmniej raz w roku 2009 użyły zakazanych prawem narkotyków.

Dane te wyraźnie pokazują, że Palikot i jego ruch mają kupę do zrobienia.

Na świecie z marihuany skorzystało od 2,8% do 4,5% ludnosci. Dotychczasowa promocja tego narkotyku daje Polsce w rankingu światowym dalekie miejsce 91. za 2,7%, choć już Czechy z wynikiem 15,2% zajmują miejsce 5. a po odrzuceniu maleńkich wysepek Oceanii – 1. na świecie.

Nawet w asortymencie amfetamin, których Polska jest zagłębiem produkcyjnym, trudno znaleźć zbyt krajowy, skoro przy światowej przeciętnej osób, które przynajmniej raz użyły narkotyku z grupy amfetamin, szacowanej na 0,3% do 1,3% populacji, wynik Polski 0,7% stawia nas na 43. pozycji za światowy liderem, którym jest Izrael, gdzie prewalencja narkomanii amfetaminowej sięga 5%. W Czechach – 1,7%, co daje im miejsce 7. na świecie.

W przypadku grupy ecstazy roczna średnia światowa mieści się pomiędzy 0,2 do 0,6%. Liderem jest Australia – 4,2%, drugie miejsce zajmują Czechy – 3,6%, 5. Słowacja – 1,6%. Polska na 58. pozycji z 0,3% to prawdziwe wyzwanie dla akwizytorów narkotyków.

Wielki wysiłek całego narodu z kościołem katolickim i policją na czele wyzwolił nas z niewoli opioidów. Na świecie 0,5 – 0,8% odnośnej populacji użyło choć raz narkotyku z tej grupy. Na pierwszym miejscu USA – 5,9%, na drugim Afganistan – 2,9%. Polska na pozycji 108. z 0,1% pokazuje drogę, jaką pokonaliśmy od początku lat 90-tych.

Ulubiona przez polityków rządzącej partii kokaina to problem od 0,3 do 0,5% populacji świata. Największy w Szkocji – 3,9%, w Argentynie i Hiszpanii po 2,6% oraz Anglii i Walii – 2,5 %. Polska z wynikiem 0,2% mieści się na pozycji 76. na świecie.

W konkurencji wolności od narkotyków – Polska pany! Ale uwaga, handlarze czyhają. Niechby wszędzie młodzież umiała ich przepędzić tak energicznie, jak z manifestacji przeciw ACTA.

 

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj