Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz

Pobierz

Historia zatoczyła koło

Szanowni Państwo!

Zakończenie roku skłania do refleksji na temat upływu czasu, czyli przemijania, nawet w aspekcie kosmicznym – co akurat w tym przypadku jest uzasadnione o tyle, że koniec i początek roku wynika wprost ze zjawisk kosmicznych. Rok to nic innego, jak okres, w którym Ziemia dokonuje pełnego obrotu wokół Słońca. Dzielimy ten okres na miesiące, które z kolei wyznaczane są przez fazy Księżyca, a miesiące – na dni, z których każdy odpowiada pełnemu obrotowi Ziemi wokół własnej osi. Niezależnie od tego, cały Układ Słoneczny ze Słońcem i naszą Ziemią obraca się wokół jądra  Drogi Mlecznej z szybkością 268 kilometrów na sekundę, cała Galaktyka pędzi w kierunku sąsiedniej Mgławicy Andromedy z prędkością 400 tysięcy kilometrów na godzinę, a niezależnie od tego obydwie mkną gdzieś w głąb czarnej otchłani Kosmosu. Ciekawa rzecz, że te kosmiczne zjawiska nie tylko pozwalają na mierzenie czasu, ale również w zagadkowy sposób działają na ludzkie emocje i umysły. Widoczne jest to zwłaszcza w krajach demokratycznych, gdzie co 4 lata, a niekiedy nawet częściej, jedni ludzie zaczynają wykazywać rosnące podniecenie, graniczące niekiedy z obłędem, podczas gdy inni też wariują, ale w całkiem inny sposób – przeważnie obiecując pozostałym rozmaite gruszki na wierzbie. Ciekawe, że i jedni i drudzy w te obietnice święcie wierzą, przynajmniej do czasu, kiedy odbędą się wybory, w następstwie których poobsadzane zostaną wszystkie synekury. Wtedy podniecenie po obydwu stronach zazwyczaj opada, następuje bolesny powrót do rzeczywistości – oczywiście do następnego razu, to znaczy – kiedy Ziemia znowu wykona 4 obroty dookoła Słońca. Tak bywa zazwyczaj, ale niekiedy w tej kosmicznej regularności zachodzą jakieś anomalie i z taką anomalią mamy właśnie do czynienia w naszym i tak przecież nieszczęśliwym kraju.

Oto Ziemia wykonała już cztery pełne obroty dookoła Słońca, a graniczące z obłędem podniecenie nie opada. Przeciwnie – nawet jakby rosło – podejrzewam, że za sprawą RAZWIEDUPR-a. Wyjaśniam, że pod tym określeniem kryje się wojskowa bezpieka, a nazwa jest zbitką dwóch rosyjskich słów, modo sovietico złączonych w jedno: Razwiedywatielnoje Uprawlienije, co się wykłada, jako zarząd wywiadu. Ten RAZWIEDUPR przygotował transformację ustrojową w naszym nieszczęśliwym kraju w taki sposób, by móc pasożytować nie tylko na państwie, ale i na zasobach obywateli. Tę okupację sprawuje przy pomocy rozbudowanej sieci konfidentów, agentów wpływu i rozmaitych pieszczochów, którzy przez ostatnie 25 lat zdążyli się przyzwyczaić nie tylko do tego, że mogą sobie do woli maczać pyski w melasie, ale w dodatku – że są za to wychwalani i podziwiani jako postacie legendarne i moralne autorytety. Toteż kiedy po ostatnich wyborach pojawiło się zagrożenie nie tylko dla alimentów, ale i dla pozycji społecznej, podniecenie zamiast opaść, wzrosło jeszcze bardziej i to nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale również w krajach ościennych, a nawet oddzielonych od nas Oceanem Atlantyckim. Przybiera ono postać deklaracji polityków i publikacji prasowych, poświęconych „obronie demokracji”, która w naszym nieszczęśliwym kraju ma być zagrożona.

Można by puścić to mimo uszu, gdyby nie okoliczność, że pretekst zagrożenia demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju może być wykorzystany przez państwa poważne, jak na przykład Niemcy, do załatwienia przy okazji wszystkich zaległości, jakie we wzajemnych stosunkach nagromadziły się przez ostatnie 70 lat od zakończenia II wojny światowej – no i również przez Żydów, którzy aż przebierają nogami z niecierpliwości, kiedy wreszcie będą mogli obrabować Polskę na 65 miliardów dolarów. Na domiar złego i jedni i drudzy nie tylko podgrzewają atmosferę wokół Polski, ale zapalają kolejne ogniska napięcia. Oto ostatnio odezwał się SOWNARKOM, który młodszym słuchaczom może niesłusznie kojarzyć się z narkotykami. Niesłusznie – bo SOWNARKOM, to tylko dokonana modo sovietico zbitka trzech rosyjskich słów: SOWIET NARODNYCH KOMISSAROW, czyli Rada Komisarzy Ludowych, oficjalnie nazywana Komisją Europejską, która jest organem władzy wykonawczej Unii Europejskiej. Otóż ten SOWNARKOM też wyraził zaniepokojenie stanem demokracji w Polsce, co może zaowocować uruchomieniem mechanizmu przewidzianego w zapisanej w traktacie lizbońskim tak zwanej „klauzuli solidarności”, przewidującej możliwość interwencji wojskowej Unii Europejskiej w kraju członkowskim, gdzie wystąpiło zagrożenie demokracji. Okazuje się, że pod pretekstem ratowania demokracji na naszych oczach odtworzył się sojusz RAZWIEDUPR-a z SOWNARKOMEM, znany jeszcze z czasów stalinowskich, podobnie jak sojusz „Chamów” z „Żydami”, którzy w epoce stalinowskiej tresowali historyczny naród polski do demokracji, co prawda socjalistycznej, niemniej jednak. Najwyraźniej w tej podróży Układu Słonecznego w Galaktyce Drogi Mlecznej coś musiało się zapętlić, bo historia zatoczyła koło.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj