Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski



Pobierz Pobierz

Regulacyjny szał

„Dostaliście szału regulacyjnego” – grzmiał czeski europoseł w Parlamencie Europejskim w Strasburgu w trakcie debaty na temat kontroli nabywania i posiadania broni. Okazuje się, że unijne regulacje mające na celu ograniczyć dostęp terrorystów do broni, w rzeczywistości uderzą w posiadaczy broni sportowej, osobistej i kolekcjonerów. Mało kogo przekonywał argument, że terroryści w ogóle z takiej broni nie korzystają i przy jej użyciu nie dokonano dotychczas żadnego zamachu. Jednakże szał regulacyjny trwa. Głęboko myliłby się ktoś sądząc, że Parlament Europejski i inne unijne instytucje najwięcej czasu poświęcają przezwyciężaniu kryzysu Unii, jej rozwodowi z Wielką Brytanią i tego typu drobiazgom. Przed nami większe, dalekosiężne cele. Ostatnio w Strasburgu Parlament Europejski zajął się równością kobiet i mężczyzn w różnego rodzaju aspektach, miedzy innymi „równego traktowania kobiet i mężczyzn w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług”, a także podziałem funduszy unijnych na rzecz równouprawnienia płci.
Łącznie, jednego tylko dnia, Parlament Europejski przegłosował trzy takie sprawozdania. W jednym z nich wskazywano „osoby transpłciowe i interseksualne jako część strategii na rzecz równości”, a także wymieniano „tożsamość płciową i ekspresję płciową jako elementy strategii antyprzemocowej”.  Jak zawsze domagano się bezpiecznej i legalnej aborcji, a odrzucono poprawkę grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w której domagaliśmy się respektowania klauzuli sumienia w kontekście aborcji. Parlament Europejski wezwał więc „państwa członkowskie do zajęcia się kwestią równości płci, seksizmu i stereotypów płci w swoich systemach edukacji na wszystkich poziomach”. Co więcej, odnosząc się nawet do zmian klimatu, w tym samym sprawozdaniu w punkcie 54 Parlament podkreślił, że nawet „skutki zmiany klimatu okazują się poważniejsze w przypadku kobiet niż mężczyzn”. Motyw kobiet pojawił się także w sprawozdaniu dotyczącym królików. Nasz Parlament bowiem podczas minionej sesji przegłosował sprawozdanie z własnej inicjatywy „w sprawie minimalnych norm ochrony królików hodowlanych”. Na samym początku w punkcie preambuły „J” Parlament łączy troskę o króliki z zatrudnianiem kobiet. Czytamy tam, że „konieczne i pożyteczne jest osiągnięcie i utrzymanie opłacalnej hodowli królików tak, aby nadal przyczyniała się ona do utrzymania struktury ludności wsi i do ochrony zatrudnienia, szczególnie kobiet”. Najkrócej rzecz ujmując, cała inicjatywa zmierza do reorganizacji hodowli królików i przeniesienia ich z klatek na wolny wybieg. Dotyczy to przede wszystkim krajów południa Europy, takich jak np. Włochy, ale także i Polski. Włoscy europosłowie alarmowali, że przyjęcie tych rozwiązań doprowadzi do całkowitej likwidacji hodowli królików w ich kraju. Nie zraziło to jednak większości europosłów, którzy przegłosowali sprawozdanie, a w nim zapisy dotyczące troski o „wysoki poziom stresu (…) oraz optymalizację stanu emocjonalnego królików hodowlanych” (punkt „O” sprawozdania). W punkcie „S” odnotowano jednak, że hodowla grupowa królików może skutkować „negatywnymi interakcjami społecznymi”, a także „zwiększyć występowanie chorób przekazywanych drogą oralno-fekalną”. Z drugiej jednak strony Parlament Europejski wskazał w punkcie dziesiątym, że nie we wszystkich dotychczas używanych klatkach królik „ma możliwość wykonywania ruchów takich, jak przeciąganie się, siadanie i stawanie z postawionymi uszami”. Słowem naprawdę troszczymy się o zwierzęta, a jak wskazali inicjatorzy sprawozdają w punkcie „X”, podobne normy unijne istnieją już dla „ochrony świń, cieląt, kur niosek i brojlerów”. Można by jednak zapytać, co z innym ptactwem. W kolejce bowiem czekają gęsi, kaczki i inne gatunki. I pomyśleć, że na tej samej sesji w Strasburgu jeden z największych euroentuzjastów, szef grupy liberałów Guy Verhofstadt, podczas debaty priorytetowej na temat konkluzji Rady Europejskiej grzmiał „nie potrzebujemy więcej regulacji na temat bananów, ogórków i odkurzaczy”.  O drobiu i królikach nie wspominał, a taki szczery z niego Europejczyk. Być może tak jak inni boi się, że problemy Unii Europejskiej będą się mnożyć jak króliki.

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj