fot. tv trwam

Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Samochody i Niemcy

W Niemczech wielkie poruszenie. Dotyczy ono samochodów. A właściwie wydzielanych przez nie spalin. Jak wiemy, nasz zachodni sąsiad samochodami stoi. Są one zasadniczym filarem jego gospodarki. Niemcy troszczą się także o zmniejszenie emisji spalin. Niestety nie wszystkie proponowane przez nich metody są inteligentne. Przyznał to nawet ostatnio rzecznik niemieckiego rządu. A wszystko to w związku z propozycją ograniczenia prędkości na niemieckich autostradach. W Niemczech bowiem na autostradach, tam, gdzie nie ma znaków ograniczających prędkość, można jechać, jak by to powiedziała młodzież, „ile fabryka dała”. Pilnują tego samochodowe koncerny, które sprzedając szybkie i wygodne auta, wiedzą, że klient może się nimi cieszyć na autostradzie. Dla Niemców duża, ale bezpieczna prędkość rozwijana na autostradzie pozwala nie tylko szybko dotrzeć z punktu A do punktu B, ale wyzwala również w kierowcy poczucie swoistej wolności. Tę wolność chciano ostatnio ograniczyć ze względu na politykę klimatyczną oczywiście. Specjalna rządowa komisja „Przyszłość i Mobilność” rekomendowała wstępnie ograniczenie prędkości na wszystkich niemieckich autostradach do 130-u kilometrów na godzinę, argumentując, że przy rozwijaniu większych prędkości samochód wydziela o wiele więcej dwutlenku węgla. Dyskusja do tego stopnia rozgrzała niemiecką opinię publiczną, że rząd zmuszony został do zajęcia oficjalnego stanowiska. „Istnieją bardziej inteligentne metody ochrony klimatu niż nowe zasady ograniczenia prędkości” – stwierdził w Berlinie rzecznik rządu Steffen Seibert. Zaznaczył ponadto, że sprawa ograniczenia prędkości na autostradach nie została zapisana w rządowej umowie koalicyjnej. Słowem, nie ma sprawy, w Niemczech na tym odcinku ma zostać zachowana wolność, ale czy na pewno?

Niemcy od dawna majstrują przy samochodowych silnikach, prowadząc dwutorową politykę – krajową i unijną. Na forum Unii Europejskiej domagają się obniżenia emisji spalin, a w kraju produkowali silniki, fałszując próbny pomiar emisji spalin. Niedawno w Parlamencie Europejskim zakończyła pracę specjalnie powołana w tym celu komisja, a Komisja Europejska opublikowała ostateczną ocenę dialogu z firmą Volkswagen. Od tego czasu Niemcy do silników Diesla podchodzą jak do przysłowiowego jeża. Wycofują się z ich produkcji, a kolejne miasta wprowadzają zakaz wjazdu samochodów ze starszymi silnikami wysokoprężnymi. Politykę tę narzucają innym bratnim krajom w Unii Europejskiej. Sami promują ekologiczne winietki, z którymi można wjechać do centrum miast, na przykład do Berlina. Czy to naprawdę w praktyce wiele zmieni? Zdaniem wielu taka polityka wpływa bardziej na polepszenie samopoczucia niektórych przekonanych do tego osób niż na realną poprawę stanu środowiska. Promuje się samochody elektryczne, które jadąc nie wydzielają spalin, ale, jak przekonywał mnie niedawno jeden z wiceprezesów dużej kopalni węgla, te przyjazne środowisku elektryczne auta muszą przecież ładować baterie. Czynią to najczęściej w nocy, podłączając się do prądu, a ten prąd płynie z elektrowni, więc dwutlenek węgla i tak trafia do atmosfery. – twierdził. Nie jestem specjalistą więc tematu nie kontynuowałem.

Jako użytkownicy dróg i autostrad zainteresowani jesteśmy, ile kosztuje przejazd. U naszych zachodnich sąsiadów jazda po autostradach nawet z wielką prędkością jest bezpłatna. Niemcy właśnie to zmieniają, wprowadzając od 2020 roku winiety, których cena zależeć będzie m.in. od pojemności silnika i szkodliwości wydzielanych przez niego spalin. Problem polega na tym, że de facto zapłacą za nie tylko cudzoziemcy, gdyż obywatele Niemiec będą mogli odliczyć cenę winiety od podatku. Kwestia ta już wcześniej stała się przedmiotem skarg do Komisji Europejskiej, w których wskazywano na nierówne traktowanie obywateli Unii Europejskiej. Któżby się jednak tym przejmował. Podwójne standardy w Unii stały się przecież normą. Ot, na koniec, może jeden taki przykład. Unia Europejska, w tym Niemcy, nachalnie lansuje politykę tzw. równouprawnienia płci. Niedawno mówiłem Państwu o wskrzeszeniu broszury pt. „Język neutralny płciowo w Parlamencie Europejskim”. Nawet w urzędowych dokumentach zaleca się unikanie wskazywania na płeć. A tu okazuje się, że w Niemczech na parkingach rezerwuje się miejsca postojowe tylko dla kobiet tzw. Frauenparkplaetze. Stwierdzono, że w podziemnych garażach, a także na otwartej przestrzeni parkingowej kobiety czują się niepewnie. Dlatego niektóre kraje związkowe i miasta Niemiec wprowadzają specjalne miejsca parkingowe dla kobiet, np. w Eichstaett, czy Monachium, które muszą być dobrze oświetlone i znajdować się blisko wjazdu i wyjazdu. Widnieje przy nich tabliczka „Zarezerwowane dla kobiet”. W niemieckiej prasie toczy się dyskusja, czy parkujący na takim miejscu mężczyzna otrzyma mandat i czy jest on dyskryminowany. Okazuje się, że miejsca parkingowe tylko dla kobiet nie są ujęte w niemieckim kodeksie ruchu drogowego. Aż się więc prosi, aby zajęli się tym unijni urzędnicy.

prof. Mirosław Piotrowski

drukuj