Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Początek polityki historycznej?



Szanowni Państwo!

Może będzie przesadą wyciąganie wniosków ze zbyt wątłych przesłanek, ale spróbujmy, bo czymże ryzykujemy? Najwyżej tym, że się pomylimy. Ale gdybyśmy się nie pomylili, to by znaczyło, że ogłoszony wczoraj raport pana
posła Ryszarda Kalisza, przewodniczącego sejmowej komisji do kanonizacji Barbary Blidy, nie jest zwyczajnym raportem, tylko początkiem nowej polityki historycznej. Polityka historyczna, jak wiadomo, jest elegancką nazwą fałszywej wersji historycznych wydarzeń, spreparowaną dla osiągnięcia, albo tylko uzasadnienia
jakiegoś politycznego celu, z reguły też niegodziwego. Nowa polityka historyczna, zapoczątkowana raportem pana
posła Ryszarda Kalisza polega na przedstawieniu okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości, jako epoki bezprzykładnego terroru. Wprawdzie taka teza już nie to, że ociera się o śmieszność, ale jest po prostu absurdalna, to jednak
promotorów tej polityki wcale nie konfunduje. Widocznie są pewni, że „młodzi, wykształceni”, a w dodatku – wytresowani przez „Gazetę Wyborczą” i funkcjonariuszy TVN, uwierzą we wszystko, co przeczytają, albo zobaczą w telewizorze. Podejrzeń, iż chodzi o proklamowanie nowej polityki historycznej nabrałem po
zaskakującej deklaracji byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Aleksandra Kwaśniewskiego. Podczas przesłuchania przez funkcjonariuszkę TVN Monikę Olejnik, Aleksander Kwaśniewski powiedział, że „w IV Rzeczpospolitej nie liczono się z ofiarami”, w związku z czym Barbara Blida postanowiła „nie dać się wziąć żywcem”.

Warto zwrócić uwagę nie tylko na to, co – ale również – kto i do kogo mówi takie rzeczy. Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Alek” pod numerem ewidencyjnym 72 204. Wprawdzie niezawisły sąd oczyścił go z zarzutu kłamstwa lustracyjnego, ale przecież pozostał trwały ślad po oczyszczeniu. Kto raz był królem – ten zawsze zachowa majestat – powiadają wymowni Francuzi, więc podejrzewam, że Aleksander Kwaśniewski nadal służy i to nie tylko u ukraińskiego nababa, ale, że tak powiem – po staremu. Monika Olejnik z kolei została w swoim czasie udelektowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego pieszczotliwym określeniem „Stokrotka” – co wskazuje na możliwość, iż zarówno przesłuchująca, jak i przesłuchiwany dobrali się, jak to mówią, w korcu maku.

Czemu ma służyć ta nowa polityka historyczna? Po pierwsze – ostatecznemu zatarciu śladów zbrodni komunistycznych, w których Aleksander Kwaśniewski bezpośredniego udziału może nie brał, ale z
których, według wszelkiego prawdopodobieństwa, ciągnął i nadal ciągnie korzyści materialne. Edmund Kwasek torturował i wdeptywał w ziemię polskich patriotów, przygotowując w ten sposób grunt dla karier Aleksandrów Kwaśniewskich. Na ślad korzyści materialnych z komunistycznych zbrodni naprowadza nas reakcja prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na rewelacje tygodnika „Wprost” z początków 1996 roku o pieniądzach, jakie Polska Zjednoczona Partia Robotnicza kradła z utworzonego w tym celu w roku 1972 „Pewexu” i lokowała w szwajcarskich bankach. Przykładowy transfer z jednego tylko dnia obejmował 22 miliony franków szwajcarskich i 750 tysięcy dolarów. I tak dzień w dzień przez 18 lat! Jestem pewien, że Aleksander Kwaśniewski ma coś z tymi
pieniędzmi wspólnego, bo na rewelacje tygodnika „Wprost” zareagował groźbą „lustracji totalnej”, jeśli jeszcze raz ktoś o tym wspomni – no a poza tym, w ostatnim dniu swego urzędowania ułaskawił niejakiego Petera Vogla – kryminalistę, który wyjechawszy na przepustkę z więzienia do Szwajcarii, zaraz został tam finansistą.

Drugi cel polityki historycznej, zapoczątkowanej raportem posła Kalisza wydaje się jeszcze ważniejszy. Sytuacja naszego, systematyczne rozbrajanego i rozprzęgającego się państwa, pogarsza się w roku na rok, przybliżając scenariusz rozbiorowy. Realizacja takiego scenariusza może wiązać się z koniecznością prewencyjnego izolowania, a może nawet ostrzejszych prześladowań środowisk patriotycznych i niepodległościowych. Któż z takiego zadania wywiąże się lepiej od
Aleksandra Kwaśniewskiego i innych kolaborantów? Oczywiście potrzebny im będzie pozór moralnego uzasadnienia. I tak samo, jak w latach 40-tych i 50-tych sowieccy kolaboranci oskarżali polskich patriotów o współpracę z Niemcami, tak teraz będą ich oskarżać o bezprzykładne zbrodnie. Barbara Blida szczególnie nadaje się na męczennicę, bo – po pierwsze – rzeczywiście nie żyje – a po drugie – bo „nie dała się wziąć żywcem”.

 

 

Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj