Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Po śmierci z rąk kryminalisty prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, środowiska najbardziej słownie przemocowe ruszyły do walki z tzw. mową nienawiści. Środowiska lewicowe i lewackie rozwiązanie problemu widzą w uchwaleniu kolejnej, nowej ustawy, która takie „nienawistne mówienie” by zakazywała i karała. W ubiegłej kadencji Sejmu z inicjatywą uchwalenia potocznie zwanej ustawą o zwalczaniu mowy nienawiści, choć w istocie chodziło o zmianę kodeksu karnego w kierunku rozszerzenia jego działania, głównie dla ochrony kilku nowych grup osób homoseksualnych lub osób inaczej seksualnie zaburzonych, wystąpili będący wówczas w Sejmie posłowie SLD. Ich projekt dotyczył przede wszystkim prawno-karnej ochrony homoseksualistów przed tzw. homofobią. Chodziło głównie o rozszerzenie karalności za tzw. nienawiść między innymi ze względu na tożsamość płciową i orientację seksualną, a szczególnie o ochronę tzw. osób transpłciowych, homoseksualnych i biseksualnych. Za największe zagrożenie uzasadnienie tego projektu uznało homofobię i transfobię wobec osób tzw. transpłciowych, które „same sytuują się między płciami biologicznymi, lub które same określają swoją tzw. płeć psychiczną czy też społeczną”. Uzasadnienie tego projektu szeroko analizuje zupełnie niezrozumiałe i wymyślone przez ideologów gender różne odmiany połciowości, seksualności, transpłciowości i transseksualności i żąda ten projekt dla nich szczególnej, ostrej ochrony prawno-karnej.

Projekt SLD o tzw. mowie nienawiści przekazano do opinii różnych organów. Sąd Najwyższy w swej ocenie na samym wstępie uznał że: „dla prawa karnego pojęcie mowy nienawiści, a nawet przestępstwa z nienawiści nie jest prawnie wystarczająco precyzyjne, a literaturze prawniczej brak jest zgodności odnośnie znaczenia tych terminów”. Jak podkreślono też w tej samej opinii SN, wprowadzenie do kodeksu karnego nowego przestępstwa mowy nienawiści ma w założeniu cel ogólnoprewencyjny, cel kształtowania pewnych postaw społecznych. Jak jednak podkreślił Sąd Najwyższy nie może to być główny motyw kryminalizacji, bo prawo karne nie powinno spełniać przede wszystkim funkcji wychowawczych, ani kształtować określonych postaw społecznych. Dodawanie kolejnych powodów karalności za tzw. mowę nienawiści, zdaniem Sądu Najwyższego, ingeruje w aksjologiczną spójność systemu prawnego, co może być wręcz uznane za naruszenie zasad prawidłowej legislacji. W konkluzji w swej ocenie projektu SLD Sąd Najwyższy stwierdził w 2014 roku, iż projekt nie spełnia wymogu racjonalności i nie powinien być przedmiotem prac ustawodawczych. Podobnie negatywną opinię projektu wprowadzenia do obiegu prawnego nowego czynu karalnego – mowy i przestępstwa z nienawiści, wydał wówczas (w czasie rządów PO/PSL) Prokurator Generalny oraz np. ówczesna Krajowa Rada Sądownictwa, która podkreśliła problem negatywnej praktyki ustawodawczej, psującej swymi projektami spójność systemu prawnego. Jak wskazała wtedy KRS już obowiązujące przepisy prawne umożliwiają pociąganie do odpowiedzialności prawnej przemocy różnego rodzaju – i fizycznej i emocjonalnej. Członkowie ówczesnej Rady, zwłaszcza jej członkowie sędziowie, z dyskusji nad opinią do tego projektu ustawy o mowie nienawiści, zgodnie krytycznie wskazali brak jednoznacznego prawnego charakteru treści słowa „nienawiść”, czy też zwrotu „mowa”, czy też „przestępstwo z nienawiści”. Podobnie my, posłowie-członkowie KRS podkreślaliśmy całkowicie ideologiczny, emocjonalny charakter określenia „mowa”, czy też „czyn z nienawiści”, których sens określi zawsze na końcu ideologia i system wyznawanych wartości i poglądów osoby oceniającej.

Takie nieprecyzyjne określenia i terminy nie tylko przez swoją ideologiczną, pozaprawną genezę są ciałem obcym w prawie i umożliwiają liczne nadużycia, ale wprost służą do cenzurowania i blokowania wypowiedzi osób oceniających kogoś lub coś krytycznie. A ponieważ słowo „nienawiść” w istocie oznacza głęboki sprzeciw, pewien stan psychiczny, emocje, niezgodę z cudzymi poglądami, często oczywiście połączoną z nieprzyjaznym nastawieniem do osoby wygłaszającej swe poglądy, więc zakres swobodnej interpretacji terminu „nienawiść” bardzo szybko może zmienić się w formę zakamuflowanej cenzury, blokowania wypowiedzi i wyrażania odmiennych, krytycznych poglądów na jakiś temat, który zawsze można będzie ocenić jako nienawiść. A mamy przecież prawo do negatywnej również oceny, która wcale nie musi być formą nienawiści, np. do oceny zjawisk homoseksualizmu, czy różnych form moralnego wyuzdania. Mamy prawo do krytycznej oceny wielu różnych zachowań publicznych i prywatnych, które wcale nie muszą być nienawiścią, ale za takie dowolnie mogłyby być uznane. Obowiązujące już przepisy prawa karnego i cywilnego pozwalają na pełną ochronę praw w każdej osoby. Projekt SLD ustawy z 2014 roku o tzw. mowie nienawiści Sejm ubiegłej kadencji odrzucił. Trzeba przypomnieć, że także w obecnej kadencji, jesienią 2016 roku Sejm też odrzucił kolejny, lewicowy projekt pana Petru z partii Nowoczesna, także planujący wprowadzenie karalności za tzw. mowę nienawiści. Podobnie jak wcześniej spotkał się on z negatywnymi, dyskwalifikującymi go prawnymi ocenami organów państwa zajmującymi się wymiarem sprawiedliwości. Np. Krajowa Rada Sądownictwa w 2016 roku, która w swej opinii z października 2016 r. ponowiła swą wcześniejszą konkluzję, iż projekt ustawy o zwalczaniu tzw. mowy nienawiści „nie zasługuje na pozytywne zaopiniowanie, a wystarczającą ochronę prawną zapewniają obowiązujące rozwiązania prawne. Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że nie jest właściwym rozwiązaniem kreowanie nowych typów przestępstw, a nacisk powinien być położony na odpowiednie egzekwowanie już istniejących regulacji prawnych. Projekt partii Nowoczesna również w końcu 2016 roku został przez Sejm odrzucony.

Zwrot „mowa nienawiści”, „przestępstwo z nienawiści” mają treść emocjonalną a nie prawną, a więc łatwą do ideologicznego, politycznego manipulowania i po prostu w celu ograniczania wolności wypowiedzi innym krytycznie nastawionym osobom. Miejmy nadzieję, że kolejne próby ideologicznej cenzury wolności wypowiedzi nie będą się pojawiały. Wystarczające, duże ograniczenia tworzą dziś już np. językowe reguły tzw. politycznej poprawności, bardzo często wymierzone w ograniczanie krytyki liberalno-lewicowych ideologii.

Szczęść Boże!

drukuj